Ku bu rokowi szła sztuka w Polsce trzema niezależnymi od siebie nurtami. Wszystkie trzy narodziły *K w ostatnim piętnastoleciu wieku XVI. Pierwszy nurt był rodzimego pochodzenia - powoli, w drodze ewolucji, miejscowe przyzwyczajenia artystyczne i repertuar form ulegały przekształceniom w duchu nowych potrzeb. Tak przebiegało to w prowincjonalnych. cechowych środowiskach, u artystów miejscowych o skromnych niejednokrotnie możliwościach. Drugi był nurtem swego rodzaju odgórnej rewolucji i miał orientację wioskę: dwór królewski Zygmunta III Wazy (1587—1632). skupiona wokół dworu magnatena oraz główne, bojowe zakony - jezuici i karmelici - byli koryfeuszami importu form i artyst* m wprost z Włoch, z centrum ówczesnego europejskiego świata artystycznego - Rzymu. Oba te nurty inspirowane były przez nich umysłowy i kulturalny zwany kontrreformacją, ale każdy z tych nurtów - inaczej. Byl jeszcze trzeci — orientacji artystycznej niderlandzkiej, najmniej podległy wpływom kontrreformacji, reprezentowany głównie przez mieszczaństwo najbogatszych miast. Każdy z tych nurtów wniósł do genezy nowego stylu inne wartości: rodzimy - mistyczne zainteresowanie tym, co ponadzmysktwe, i własną wizję świata irrealnego. wioski — nową, awangardową formę, a niderlandzki - życiową prawdę i barokowy humanizm, zainteresowanie człowiekiem i otaczającym go światem, a także przedstawienie rzeczywistego przedmiotu i sytuacji. Rozpatrzmy zatem wszystkie trzy nurty po kolei.
Architektura i rzeźba nurtu rodzimego zostały w znacznym stopniu omówione i pokazane w albumie ..Renesans w Polsce". Wystarczy zatem przypomnieć, że punktem wyjścia dla nich była narosła w ciągu wieku XVI polska tradycja renesansowa. Tradycję tę około roku 1600 swoiście zmodyfikowano, tworząc w malej architekturze kompozycje o skrajnej przewadze ornamentu i niespokojnej, bogatej dekoracji obfitującej w głowy smoków, skrzydła, gryfy itp. (nagrobki Firlejów w Bejscach czy Uchańskich w Uchaniach).
Z podobną profuzją rozłożona była dekoracja na elewacjach i attykach kamienic (kamienice w Kazimierzu nad Wisłą, w Lublinie, w Jarosławiu), a także na attykach zamków (Krasiczyn). W dekoracji wnętrz kościelnych nurt rodzimy może się pochwalić stworzeniem własnego typu sklepień tak zwanych lubelskich - gdzie tradycyjne kolebki sklepienne z lunetami pokrywano siecią dekoracji z zaprawy wapiennej, o włoskiej w zasadzie proweniencji, ale własnej formie i repertuarze motywów.
Odpowiednikiem tego w zakresie malarstwa jest cała znaczna grupa dziel rozsianych i zwłaszcza na terenie Wielkopolski. Kielecczyzny i Lubelskiego, o bardzo specjalnych znamionach formy i ikonografii, co można wyjaśnić odgórnymi nakazami wyższego kleru, sformułowanymi najpełniej w 1621 roku na synodzie diecezji krakowskiej, na którym biskup Szyszkowski potępił nic tylko różne nicprawomyślnc tematy ikonograficzne, ale przede wszystkim nadmierny realizm świętych obrazów, to jest. krótko mówiąc, stary renesansowy obyczaj malowania przez artystów swoich aktualnych kochanek jako święte lub Madonny. Biskup żądał ponadczasowej idealizacji rysów w obrazach religijnych, a jako wzór do naśladowania wskazał obraz jasnogórski lub inne ikony bizantyjskie. Tego rodzaju praktyka musiała się rozpocząć na naszych ziemiach jeszcze głęboko w wieku XVI. prawdopodobnie od około 1580 roku. po przyjęciu przez Kościół w Polsce uchwal soboru trydenckiego, skoro najwcześniejszy /c znanych bizantynizujący obraz powstał w 1599 roku. Jest to wizerunek Matki Boskiej Różańcowej (Sandomierz. Muzeum Diecezjalne), w którym malarz świadomie zastosował hieratyczną, frontalną pozę Madonny i Dzieciątka, zaczerpniętą z malarstwa ikonowego, a zróżnicowanie wielkości przedstawionych osób i dwie tłumne grupy adorujących, po obu stronach obrazu, nawiązują do malarstwa