głównym sprawcą jego nieszczęścia, a w dodatku tchórzliwie porzuca go w godzinie próby.
Klemens, ofiara wyższych sił Historii, istnieje w utworze niejako autonomiczna jednostka, lecz jako zbiór faktów biograficznych, symbolizujących tragizm losu młodych idealistów, gotowych zginąć w obronie przyjętych ideałów. Więzień Majdanka, osadzony w obozie po okrutnym śledztwie na Szucha za udział w lewicowej konspiracji, po wojnie został uwięziony przez partię. Wtedy odwrócili się od niego żona, bracia i towarzysze walki. Długotrwałe przesłuchania i pobyt w jednej celi z hitlerowcem, karcer, a w końcu śmierć w wyniku wewnętrznego wylewu krwi (spowodowanego odnowieniem ran z przesłuchań gestapo) nie zmieniły ślepej wiary Klemensa. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Niech moja krew' wsiąknie w nasz sztandar”.
Powieść Brandysa, mimo ograniczeń cenzury i po części z nich wynikającej, niemożliwej dziś do zaakceptowania wymowy utworu, pozostaje przejmującym obrazem splątanych polskich losów, choć skreślonym w agitacyjnym stylu, charakterystycznym dla czasów przełomu politycznego. Być może dlatego właśnie ekranizacja powieści, dokonana przez Janusza Zaorskiego, cieszyła się wielkim powodzeniem pod koniec lat osiemdziesiątych (filmMatka Królów, ukończony w 1982 roku, 2ostał dopuszczony do rozpowszechniania w roku 1987). Film wydobywa na plan pierwszy' postać Lucji Król, której uparte trwanie w ciężkich warunkach przyziemnej walki o codzienny byt i jej pogodzenie się z losem stanowi najbardziej autentyczny i ponadczasowy wymiar utworu. „Jeden wpada pod tramwaj, na drugiego przewraca się wóz z cegłami, a to, co pośrodku, to jest życie” podsumowuje Lucja swój los i dodaje: „Nie narzekam. Innym było ciężej” (s. 111). Jednocześnie w wieku pięćdziesięciu lat decyduje się zaopiekować przyjacielem męża Cygą, swoim niegdysiejszym kochankiem, towarzyszem wieczornego picia wódki i nieodłącznym cieniem. Cyga, dopiero kiedy uległ ciężkiemu wypadkowa, mógł stać się wreszcie częścią życia Łucji. Życia, którego jedyną zasadą było podporządkowanie wszystkich działań roztaczaniu nieprzerwanej opieki nad bliskimi - rozumianej nic jako poświęcenie, lecz naturalny instynkt.
Za szczególny przykład Brandysowych rozrachunków uznać też można, przy pewnych zastrzeżeniach, Listy do pani Z Pisane w latach 1957—61, ukazywały się jako felietony w „Nowej Kulturze”, bywały czytane w audycjach polskiego radia. Wydawane sukcesywnie utworzyły trzy tomy, w 1963 powstała wrersja poszerzona, wielokrotnie wznawiana (aż do 1973). Tymczasem w roku 1993, po dwudziestu latach od ostatniej edycji Brandys skorzystał z możliwości wznowieni a Listów do Pani Z. i... skrócił tekst pierwotny o połowę! (Możliwość reedycji w zmienionym kształcie wykorzystał także rok później, ale
-43