Pozostawianie czegoś po sobie łagodzi ból przemijania, przypominając, że z każdego z nas coś pozostanie, nawet jeżeli ten wpływ może być nam nieznany albo niezauważalny.
Kilka wymownych wersów albo aforyzm jakiegoś filozofa czy myśliciela często mogą nam pomóc rozmyślać z pożytkiem nad własnym lękiem przed śmiercią i nad przeżywaniem w pełni swojego życia. Czy to z powodu pomysłowego sformułowania, czy urody frazy, czy brzmienia tych kilku linijek, czy zwartego szyku zdania wypełnionego poruszającą energią - takie myśli wypełnione mocą mogą wytrącić osamotnionego czytelnika albo pacjenta z oswojonego, ale statycznego trybu życia. Być może, jak sugerowałem, pocieszająca jest świadomość, że najtęższe umysły również zmagały się z podobnymi ciężkimi i bolesnymi problemami i że nad nimi zatriumfowały. Takie zapadające w pamięć słowa zapewne pokazują też, że rozpacz można przemienić w sztukę.
Nietzsche, największy ze wszystkich aforystów, przekazał niezwykle trafny opis potężnego oddziaływania myśli wypełnionych mocą: „Dobra sentencja jest za twarda na ząb czasu, nie pożrą jej tysiące lat, choć zawsze służy za pokarm: dzięki temu jest wielkim paradoksem w literaturze, pośród zmienności tym, co nie przemija, strawą zawsze cenioną jak sól i jak sól nie tracącą smaku”.
Niektóre z tych aforyzmów odnoszą się bezpośrednio do lęku przed śmiercią, inne zachęcają nas, ażeby spojrzeć głębiej i nie dać się pochłonąć przez sprawy trywialne.
W cudownej powieści Johna Gardnera „Grendel” udręczony potwór z legendy o Beowulfie szuka mędrca, aby dowiedzieć się, jaka jest odpowiedź na pytanie o tajemnicę życia. Mędrzec powiedział mu: „Ostatecznym złem jest to, że czas
r
jawi się jako wieczyste przemijanie, że realne istnienie implikuje nieuniknioną eliminację”. Podsumował on swoje rozmyślania nad życiem w kilku inspirujących słowach - w dwóch zwięzłych, a zarazem głębokich stwierdzeniach: „Wszystko pprzemija. Alternatywy wykluczają się”.
' A ponieważ już dużo powiedziałem na ten temat, że ■pszystko przemija”, zajmę się teraz implikacjami drugiej części tego stwierdzenia. „Alternatywy wykluczają się” to przy-; czyna, która wielu ludzi doprowadza do szaleństwa, ponieważ wiąże się z koniecznością podejmowania decyzji. Każde „tak” mtymusza jakieś „nie”, a każdy pozytywny wybór oznacza, że ■ trzeba wykluczyć inne możliwości. Większość z nas cofa się przed zrozumieniem do końca, jakie są ograniczenia, ubytki 1$ straty, nieodłącznie towarzyszące istnieniu.
f Konieczność rezygnowania była wielkim problemem na pizykład dla Lesa, 37-letniego lekarza, dręczącego latami kilka kobiet, z którymi chciał się ożenić. Kiedy wreszcie wziął ślub, przeprowadził się do domu żony odległego o sto mil i otworzył drugi gabinet w swoim nowym miejscu zamieszkania. Niemniej przez kilkanaście lat nie likwidował starego gabinetu, który był otwarty półtora dnia w tygodniu i w którym cd tydzień spędzał jedną noc, spotykając się z poprzednimi Biewczynami.
^ W terapii skoncentrowaliśmy się na jego oporze przeciwko powiedzeniu „nie” innym możliwościom. Kiedy naciskałem na niego, co oznaczałoby takie „nie” - czyli zamknięcie gabinetu i zakończenie romansów - Les stopniowo zaczął sobie uświadamiać, jaki ma wspaniały obraz samego siebie. Był pupilkiem rodziny, wszechstronnie utalentowanym: muzykiem, sportowcem, zdobywcą ogólnokrajowych laurów w nauce. Wiedział, że może osiągnąć sukces w każdym zawodzie, jaki wybierze, i widział siebie jako człowieka wolnego od ograniczeń, jakim podlegają inni, człowieka, który nie powinien rezygnować z niczego. „Alternatywy wykluczają się” - to może odnosić się do innych, ale nie do niego. Taki był jego osobisty mit,
85