Cechami tego drugiego miały być: rząd, państwowość terytorialna, rodzina monogamiczna i własność prywatna. Skoro społeczeństwo pierwotne funkcjonowało na zasadach całkowicie różnych, musiało zatem charakteryzować się nie tylko brakiem cech wyżej przypisanych cywilizacji, ale zastępować je ich dokładnym przeciwieństwem: nomadyczno-ścią, uporządkowaniem na zasadzie związków krwi, rodziną niemono-gamiczną i pierwotnym komunizmem. Równolegle przeciwieństwem oddanego nauce i racjonalnie myślącego człowieka nowożytnego była uwikłana w magię, nielogiczna umysłowość pierwotna.
Jednakże inaczej niż w Oświeceniu, społeczeństwo pierwotne posiadało w wieku XIX swoje konkretne miejsce w czasie i przestrzeni. Ewolucjoniści głosili tezę, że istniejące ludy niecywilizowane są „naszymi żyjącymi przodkami” w sensie dosłownym. Rodziło to dwie ważne konsekwencje. Po pierwsze, człowiek pierwotny jest jednocześnie odległy i bliski. Odległy, gdyż reprezentuje zawsze któryś ze wstępnych etapów kultury, jej pierwociny bądź kolejne stadia przedcywilizacyjne. Takie ludy, jak cejlońscy Wedowie, ludy myśliwskie północy Ameryki i Azji czy tubylcy Australii i Oceanii obrazują — zdaniem ewolucjonistów
— panujące przed wiekami stosunki społeczne i cechy kulturowe, które gdzie indziej zastąpione już zostały formami nowszymi, egzystując co najwyżej na zasadzie przeżytku, tj. takiego elementu kultury, który zbiegiem różnych okoliczności przetrwał w nowych realiach kulturowych. Człowiek pierwotny był jednocześnie „bliski” współczesnym badaczom, uchwytny dla nich empirycznie; można go było dotknąć, porozmawiać z nim, chociaż ewolucjoniści — o czym za chwilę — takiej potrzeby „zbliżenia” nie dostrzegali. Człowiek pierwotny reprezentował sobą jakby „żywy” materiał archeologiczny, potwierdzał go, będąc owym „żyjącym przeżytkiem”. Tym samym czasoprzestrzennie umiejscowione kultury pierwotne uzyskiwały swój wymiar genetyczno-historyczny jako przykłady określonego stadium rozwoju kultury ludzkiej pojmowanej globalnie, lub jej poszczególnych aspektów (dziedzin). W taki właśnie sposób Hepry Morgan ilustrował rozwój trzech epok.etnicznych — dzikości, barbarzyństwa i cywilizacji, rodziny i form polityczno-prawnych; podobnie było w przypadku ewolucji ręjigii jj^Tylora i Lubbocka, prawa McLennana itd. Ewolucjonista badał każdorazowo historyczny rozwój i następstwo czasowe form ludzkiej kultury, które układały się w postępowy ciąg o zawsze tym samym punkcie końcowym. Przedmiotem szczególnej fascynacji była geneza wszelkich elementów kulturowych, ów prapoczątek form społecznego bytowania człowieka na ziemi: ^pierwsza” religia, system prawny, forma małżeństwa, język. C^as był wprawdzie uniwersalny dla całego świata, ale inne miejsce na jego linearnym spektrum zajmował człowiek pierwotny, inne
— wykształcony badacz antropolog. Chronologia miała charakter bez-wględny i nie można jej było odwrócić; gdyby było inaczej, to Huron lub Irokez badałby Tylora i McLennana.
Powiedzieć zatem możemy, że pojęcie społeczeństwa pierwotnego odnosiło się zarówno do konkretnych przykładów ludów niecywilizowanych, klasyfikowanych zgodnie z kontinuum: dzikość-barbarzyństwo-cywiliza-cja, jak i do ogólnej idei formy społecznej organizacji i typu mentalności. Dane czerpane z badań społeczności pierwotnych w pierwszym rozumieniu potwierdzały bezpośrednio uogólniony sens -tego pojęcia. Prototypowym ujęciem społeczności jako organicznej całości o wyodrębnionych cechach modelowych była praca Henry Maine’a Ancient Law-, z roku 1861. Jej wyjściowe założenie było dokładnym odwróceniem poglądów Jana Jakuba Rousseau:-u początków ludzkości organizacja społeczna miała charakter patriarchalny, a nie m a t r i a r c h a 1 n y; sytuacja przypominała tę znaną nam z kart Starego Testamentu. Mieliśmy zatem grupy rodzin rządzone przez despotycznego władcę patriarchalnego; grupy te stopniowo rozrastały się, stawały się coraz bardziej złożone, tworząc w efekcie korporacje patrylinearne. Ostatecznie społeczeństwa oparte na związkach pokrewieństwa zmieniały się w społeczeństwa oparte na organizacji teorytorialnej.
W tym samym czasie, odwołując się do podobnych co Maine źródeł, Johannes Bachofen wyprowadzał strukturę rodziny z pierwotnego matriarchatu; analogiczne poglądy głosił McLennan, ale w roku 1877 ukazuje się najbardziej wpływowa książka tego okresu, Ancient Sudety Morgana, która wyprowadzała wszystkie typy rodzin z pierwotnej sytuacji tzw. hezładu płciowego, promiskuityzmu. Tylor i Frazer dołączyli do idei społeczeństwa pierwotnego dwa nowe istotne elementy, a mianowicie pojęcia egzogamii i związków grup pochodzeń i owych1 (rfc-scent tfroups), opowiadając się za matriarchatem jako sytuacją pierwotną. Nie będziemy śledzili szczegółów podobnych dyskusji, jakie toczyły się w światku ewolucjonistów, warto jednak zauważyć, iż badacze ówcześni porywali się zawsze na problemy najogólniejsze, podstawowe, że fascynowało ich przede wszystkim to, jakie były początki i dalszy rozwój człowieka.
Wracając do wyobrażeń społeczeństwa pierwotnego w tym okresie, odwołajmy się do wspólnych ich elementów zestawionych przez współczesnego antropologa Adama Kupera w pracy The Inuention of Primitiue Sodety (1988). Według ewolucjonizmu najbardziej prymitywne społeczeństwa pierwotne opierają się bez wyjątku na związkach pokrewieństwa wykorzystujących zasadę grup pochodzeniowych; te ostatnie mają charakter egzogamiczny, dzięki czemu powstaje cała seria wymian
* Egzogamia: „zakaz zawierania małżeństw poza własną grupą (najczęściej krew-niaczą) łub poza zespołem ludzi spokrewnionych” (Szynkicwicz, 1987, s. 70); grupa pochodzeniowa: „zespół ludzi powiązanych świadomością pochodzenia od wspólnego, rzeczywistego albo fikcyjnego przodka (bądź pary przodków) oraz wypływającymi stąd określonymi prawami i obowiązkami ewentualnie symboliczną wspólnotą znakową” (Penkala-Gawęcka, 1987, s. 153).
27