neś stać się tym, kim jesteś” i „Co mnie nie zabija, to mnie I wzmacnia”. I takie rzeczywiście są, obydwie weszły do specy- j ficznego języka terapeutycznego. Zbadamy każdą z nich kolejno.
Podejście prezentowane w pierwszej spiżowej sentencji „Powinieneś stać się tym, kim jesteś” było nieobce Arystotelesowi, podzielali je też Spinoza, Leibnitz, Goethe, Nietzsche, Ibsen, Karen Horney, Abraham Maslow i popularny w latach 60. ruch rozwoju potencjału ludzkiego - aż po współczesną ideę samorealizacji.
Pojęcie „stawania się tym, kim się jest” jest ściśle związane z innymi wypowiedziami Nietzschego: „Używaj życia” i „Umrzyj w porę”. W każdym z tych wariantów Nietzsche upomina nas, że należy unikać nieprzeżywania życia. Powiada, że trzeba spełniać się, realizować swój potencjał, żyć śmiało i pełnym życiem. I że wtedy i tylko wtedy można umrzeć bez żalu.
Na przykład Jennie, 31-letnia sekretarka w firmie prawniczej, zgłosiła się do mnie z powodu dotkliwego lęku przed śmiercią. Po czwartej sesji miała sen.
Jestem w Waszyngtonie, gdzie się urodziłam, spaceruję po mieście z moją babcią, dziś już nieżyjącą. Przy szłyśmy do pięknej dzielnicy, gdzie wszystkie domy to wille. A rezydencja, do której szłyśmy, była ogromna i cała biała. Mieszkała w niej moja dawna koleżanka ze średniej szkoły z rodziną. Byłam szczęśliwa, że ją widzę, a ona oprowadziła mnie po swoim domu. Byłam zdumiona - taki piękny i pełno w nim pokoi. Było tam 31 pomieszczeń i wszystkie były umeblowane! A potem powiedziałam do niej: „W moim domu jest pięć pokoi i tylko dwa są umeblowane”. Obudziłam się pełna lęku i wściekła na swojego męża.
Jej skojarzenia z tym snem były takie, że 31 pokoi reprezentuje jej wiek - 31 lat, a zarazem wszystkie różnorodne obszary w niej, które potrzebowała zbadać. Fakt, że jej własny dom miał pięć pokoi i tylko dwa z nich były umeblowane, Hhacniał ją w przekonaniu, że nie przeżywa swojego życia ■właściwie. Obecność babci, która umarła trzy miesiące wcześniej, okryła jej sen warstwą lęku.
k Ten sen spowodował radykalną zmianę w naszej pracy, ^tworzył nowe perspektywy. Zapytałem Jennie, czy czuje złość do męża, a ona - bardzo zawstydzona - wyznała, że często ją bib Wiedziała, że musi coś zrobić ze swoim życiem, ale była przerażona perspektywą opuszczenia męża: miała niewiele doświadczeń z mężczyznami i była pewna, że nigdy nie znajdzie nikogo innego. Jej samoocena była tak niska, że kilka lat wolała znosić przemoc, niż przestać owijać w bawełnę to, co Hęczywiście działo się w ich małżeństwie, i otwarcie zażądać od męża fundamentalnych zmian. Po tej sesji nie wróciła do domu, zamiast tego pojechała prosto do rodziców i została p nich kilka tygodni. Mężowi zaś postawiła ultimatum, że musi praż z nią zacząć terapię małżeńską. Zastosował się do tego, p rok terapii dla par oraz terapii indywidualnej zaowocował dużymi zmianami na lepsze w małżeństwie Jennie.
I' Druga wiekopomna sentencja Nietzschego była używa-nai nadużywana przez wielu współczesnych pisarzy. Taka była też na przykład jedna z ulubionych myśli Hemingwaya, który w ^Pożegnaniu z bronią” powiedział, że świat złamie każdego, ale później niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania. Tak czy inaczej jest to wyraźne przypomnienie, że w wyniku negatywnego doświadczenia ktoś może stać się silniejszy | zdolny do lepszego przystosowania w niepomyślnych oko-fpżnościach. Ten aforyzm jest ściśle związany z przekonaniem Nietzschego, że drzewo, wystawione na burze i sięgające korzeniami głęboko w ziemię, wyrasta silniejsze i wyższe.
K Inny wariant tego tematu został wniesiony do terapii |przez jedną z moich pacjentek, kobietę sprawną, z dużym potencjałem, która była prezesem zarządu dużej spółki przemy-
95