i |
i | ||
[alv
Od Shakespeare’a do Szekspira
1BZ po
! do zro-bo ieśti
No, nie - to nie to. Chwalewik ma oczywiście swoją bardzo indywidualną koncepcji tłumaczenia Hamleta, wynikającą z funkcji, jakie jego przekład miał spełniać: miało to być tłumaczenie nie do wystawiania na scenie* ale do studiowania, inaczej mówiąc przekład filologiczny, nastawiony na jak największą dosłowność, na wydobycie z tekstu wszystkich jego sensów, choćby ceną za to miało być zupełne wyzbycie się przez tekst jakiejkolwiek organizacji poetyckiej oraz niemożność wygłoszenia tego zakalcowątego i rozwlekłego tekstu na scenie. Musimy uznać, że te dwie ostatnie rzeczy Chwalewikowi się udały, jego przekład rzeczywiście nie ma nic wspólnego z poezją i rzeczywiście nie nadają'^ do scenicznego użytku.
Ale jak jest z wydobyciem z oryginału całej pełni jego znaczeń? Czy przynajmniej ten „filologiczny” zamiar powiódł się tłumaczowi? Znaczenie tego fragmentu, to znaczenie, które ma on nam, czytelnikom Lwidzom, przekazać, nie ogranicza się przecież tylko do dosłownych sensów wypowiadanych przez Klaudiusza słów. Określone sijjisy niesione są też przez sposób, w jaki Król te słowa wypowiada, a także przez ironię sytuacji dramatycznej, którą również pośrednio te słowa dają nam do zrozumienia. Najprostszy przykład: jeśli Król powiada „In equal scalę weighing delight and dole”, to na pełnię Asu tej linijki składa się, po pierwsze, oczywiście jej znaczenie dosłowne (Chwale wiko we „równo na szalach ważąc szczęście i ćiefpienie”), ale również, po drugi% znaczenie dodatkowe biorące się z jej poetyckiego uporządkowania (aliteracja „delight and dole” nie jest przypadkowa: wyrazy nią połączone stają się w samej rzeczy magicznie równoważne jak dwa jednakowe ciężarki na salach wagi); a wreszcie, po trzecie, nadbudowane nad tym wszystkim znaczenie dramatyczno-sceniczne, mieszczące jfew sposobie aktorskiego wykonania zaprogramowanym przez tę linijkę w oryginale i określające ze swojej strony charakter postaci oraz jej rolę w akcji sztuki (ktoś, kto rozprawia wiele o swoim gwałtownym żalu po śmierci brata, jednocześnie wszakże ma Wfsobip dość równowagi ducha, aby układać słowa według retorycznych i poetyckich zasad, jest osobnikiem, w którego szczerość mamy prawo wątpić). Wszystkie te dodatkowe sensy Chwalewik gubi bezpowrotnie. Jego tłumaczenie jest świetnym dowodem prawdy znanej każdemu poecie i niektórym przynajmniej tłumaczom: kiedy tłumaczy się poezję „dosłownie”, efektem jest nie „wierność” jej sensom, ale semantyczne spłaszczenie i zubożenie, a zatem właśnie - niedostateczna ^wierność”.
Paradoksem j®t przy tym fakt, że tłumaczenie „dosłowne” nie jest z reguły wcale tak bardzo „zrozumiałe’.^ak by się możtgj spodziewać. Zmuszone do wykładania obok siebie, jeden po drugim, tych sensów, które poezja zgęa^^ipKnakłada i^^febie® taforze lub wieloznacznym użyciu słowa, takie „dosłowne” tłumaczenie jest przede wszystkim bardziej rozwlekłe, i w jego tasiemcowatości łatwę tracimy orientację! Po drugie, rezygnując z dyscypliny poetyckiej, na ogół traci się z oczu konieczność dbania o dyscyplinę wypowiedzi jako taką, włącznie z prostymi zasadami poprawności gramatycznej lub składniowej. .Jednakże rozsądek tak dalece uporał się % przyrodzeniem, / że myślimy o nim ze smutkiem mądrym...” Do czego odnosi.się^o nim” - do „przyrodzenia”? (Pomijam tu całą humorystyczność tego dwuznacznego wyrazu, na którą OrS&s lewik również nie zwrócił uwagi). Składniowo wszystko by na to wskazywało, ale logika kontekstu pozwala nam dopiero po dłuższej chwili zrozumieć, że mówiąc o „nim”, Król ma rśii|j i! myśli zmarłego brata. Podobne potknięcie składniowe być może nie przy-