Bez nazwy (2)

Bez nazwy (2)



—    Przynosisz tylko dobre wiadomości — oświadczyłem i pocałowałem ją. Nie. usiłowałem ją pocałować, ponieważ uchyliła się

—    Niestety, przynoszę ci złą wiadomość: koniec, załatwione, dość.

—    Co masz na myśli, Claudio?

—    Ten młody człowiek, Brian Curtis* wie, że nie jestem Estełlą Miller.

—    Jesteś pewna?

—    Zupełnie pewna. Estełla Miller jest jego ciotką, ale nie ukochaną ciotką. On ją nienawidzL Bria pochodzi z biednej linii rodzinnej. Z linii, która nic odkryła na swej farmie nafty.

—    A dlaczego nas do tej pory nie zdemaskował?

—    Ponieważ chce podzielić się z nami pół na pół, chłopcze. Siedzi teraz w swym aucie na parkingu i czeka.

—    Możemy zejść do mojego auta i uciec.

—    On zaparkował swoje auto tuż obok twojego. Uważa, że jestem bardzo atrakcyjna i dal nam piętnaście minut czasu. Potem idzie na policję.

—    Pól na pół? To i tak zostanie jeszcze sporo dla nas. Okay. Czy chce jeszcze czegoś?

—    Tak, chce dziś wieczorem zjeść ze mną kolację?

—    Chce z tobą...?

—    ...iść na kolację, chłopcze.

—    Nie dostanie ode mnie ani fcniga, ten szautażysta — wybuchnąłem — i nie wchodzi w ogóle w grę, abym cię z nim puścił.

—    Nasze pieniądze wzięłam wczoraj, kiedy zasnąłeś. A zaproszenie na kolację również przyjęłam. Widzisz chłopcze, ja również uważam, że Brian jest bardzo atrakcyjny. Cześć...


Tadeusz H. siedział na parkowej ławce i drzemał. Nie chciało mu się wracać do domu, nie chciało mu się z nikim rozmawiać, nie chciało mu się nic robić. Czuł się zmęczony, samotny i niepotrzebny. Koło niego przechodziły piękne dziewczęta, wysportowani chłopcy, splecione w uściskach parki. Tadeusz H. drzemał.

Z odległej ulicy dochodziły słabe odgłosy życia wielkiego miasta, na jezdniach spieszyły się samochody, na chodnikach poszturchiwali się przechodnie, przed sklepami ustawiały się kolejki. Tadeusz H. drzemał.

W mieszkaniach kobiety zabierały się za porządki, mężczyźni włączali telewizory, dzieci odrabiały lekcje, psy wylizywały swoje miski. Tadeusz H. drzemał.

W barze „Frykas" szczerbaty Lolek wypijał swój codzienny kufel piwa, w hallu hotelu „Vłctoria“ pan Zenek namawiał czarnoskórego cudzoziemca na transakcję dewizową, przy rondzie Wiatraczna milicjant zatrzymywał kolejnego niesfornego kierowcę. Tadeusz II. drzemał.

Nikt go nie obchodził i on nikogo nie obchodził. Czy jednak ta ławka w parku miała stać się dla niego ostatnim przystankiem w życiu, a bezmyślna drzemka ostatnią przyjemnością?

Tadeusz H. nie był człowiekiem starym. Skończył 68 lat i od trzech lat obijał się po mieście jako emeryt. Nie miał żadnych obowiązków, a potrzeby niewielkie. Kiedy przestał* chodzić do pracy, uświadomił sobie, że nic go nie cieszy i nic nie pociąga. Dotąd praca była dla niego wszystkim — miejscem spotkań towarzyskich i źródłem zarobków, pasją i wypełniaczem czasu. Nigdy niczego



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bez nazwy (3) _ Skoro tylko pod takim warunkiem... Joasia wpadnie jutro do mnie. Umówiłyśmy się, ie
Bez nazwy! (13) Schematyczność dzieła literackiego 61 wycinek realnego, a nie tylko przedstawionego
Bez nazwy 17 tylko przed tą ostatnią nie ma ucieczki i tylko autokontrola może być sprawowana w każd
Bez nazwy (3) —    Skoro tylko pod takim warunkiem.. Joasia wpadnie jutro do ranie.
Bez nazwy 3 < Wzory do obliczeń: U0=Uy I0=JA dla In=0 /«=- W o) = E2 E = Uab =U0 P«=Un-In Rn(Rw+R
Bez nazwy (4) Oczywiście zapomniał nastawić budzik i zaspał. Zaklął brzydko. Nie zdąży już niczego
Bez nazwy (5) A potem był znów Tomek. Drugie całowanie się nie było już na chybcika. Robili to dług
Bez nazwy) (4) —    A -więc -mówisz, W ais orne. że jaśni Stapleum nie było w pokój u
Bez nazwy) (6) —    Ależ oczywiście! — zawołali-wszyscy trzej z galan-.ertą. Nie podr
Bez nazwy (16) 42 Szkice z filozofii literatury dać ją za pomocą prostych a sprawnych porównań, któ
Bez nazwy (2) --------■ Tadeusz H. zdawał sobie sprawy x swojej aiesraisib-    
Bez nazwy (15) 62 Szkice z filozofii literatury bogacą ją lub akcentują w niej pewne składniki, któ
Bez nazwy 6 wielki} kraciastą chustką obetrzeć Izy ofierze gwałtu. O, nie! Wiele można mi było zarzu
Bez nazwy) (6) —    Ależ oczywiście! — zawołali-wszyscy trzej z gałan-.erią. Nie podr

więcej podobnych podstron