łazienki, żeby wyprać niebieską oprawę zrenomowanej męskości mojego brata. Niech się cieszy duży chłopiec.
Cieszył się zresztą co niemiara. Przez miesiąc spotykali się prawic codzicuiie. Troskliwie ich przy tym obstawiałem, produkując jednocześnie dodatkowe atrakcje. Pod moje dyktando Beata tworzyła anonimy, skrupulatnie wycinając litery z gazet. Pracowita dziewczynka uznała, że tak będą groźniej wyglądać, niż gdyby je po prostu pisać na maszynie.
— Ty tandetny lowclasie, jeśli jeszcze raz zbliżysz się do mojej ukochanej małżonki, powyrywam ci nogi z dupy, albo będę cię włóczył rozszalałymi końmi (ma fantazję słodkie dziewczę, bo tc konie to jej dodatek), albo cię ugotuję w dobrze osolonym wrzątku, albo cię po prostu poćwiartuję (dlaczego „po prostu") łub: Podstarzały Casanovo za uwiedzenie Krystyny czeka cię śmierć w męczarniach, albo krócej: Zginiesz straszną śmiercią!
Wszystkie te arcydzieła sztuki epistolograficzncj wysyłane dla kontrastu w różowych kopertach ozdobionych serduszkami, Paweł skrzętnie przechowywał. Dła późnych w nuków?
Trochę dziwiłem się, że główny aktor dramatu — ów zdradzany małżonek — nie pokazał się jeszcze na scenie. Raz widziałem wprawdzie podobnego doń osobnika, jak ze smętną miną pokręcił się w pobliżu domu, zniknął jednak szybciej, niż się pojawił.
Niepokoiło mnie to, nie do tego stopnia jednak, żeby się zadręczać. W końcu przy pomocy Beaty nieźle wcieliłem się w jego skórę.
Tego dnia byłem wściekły. Wróciłem do domu po oblanym egzaminie. Nie miałem ochoty na Beatę, ną nic. Zdaje się, że udane życie erotyczne mojego brata będzie
mnie kosztowało oblany semestr. Mamusia się ucieszy. Jak ja jej to wytłumaczę? Matkę mieliśmy nowoczesną, jednak bez przesady. Dzwonek telefonu wdarł się w te
niewesołe rozmyślania.
■
— Niech pan szybko przyjedzie po brata — prosi} jego zwierzchnik.
Pędziłem do taksówki nieprzytomny ze zdenerwowania. Przetrenow ał się w łóżku i wysiadła mu pompa?
Nie miał zawału. Był pijany w przysłowiowe cztery litery. On, nienaganny pracownik. W domu po czarnej ka-wie wyjaśnił mi. co się stało. Wychodził od bogdanki, z powodu egzaminu nie mogłem nad nim czuwać, gdy zastąpił mu drogę niebezpieczny wariat. Paweł przygotował się do obrony. Okazała się ona jednak kompletnie niepotrzebna.
— Masz pojęcie co się stało? Facet przedstawił mi się, zaserwował grabulę i wyznał, że dzięki psychoterapii grupowej nauczył się panować nad niskim uczuciem zazdrości. „Nic mam do pana żadnej pretensji — wyznał •— z mojej strony nic panu nie grozi. Bądźcie spokojnL Sam powiem to Krystynie. Zrozumienie i tolerancja są podstawami now oczesncgo małżeństwa, a ja nic chcę być staroświecki. Rogacz, zazdrosny rogacz z komedii — to żałosne. Zresztą nasza pani seksuolog jest niezwykle ponętną kobietą..."
Nie muszę chyba wspominać, że byb to ta sama seksuolog, którą odwiedzałem w sprawie Pawła. Dla bie-d ika nastały teraz czarne dni. Zadowolenie uciekło z niego jak powietrze z pękniętej opony. Domyślił się mojej roli w sprawie i nie mógł się zdecydować: wdzięczność czy uraza?
Krystyna dzwoniła do niego wiele razy. Nie chciał z nią rozmawiać. Płakać mi się chciało, gdy na niego patrzyłem. Nie spodziewałem się już zmiany na lepsze, gdy któregoś wieczora zadzwonił, żeby mnie uprzedzić, że nie wróci na noc. Rano musiałem biec na zajęcia, po południu usiadłem jednak w fotelu, wyrażając pełną gotowość wysłuchania zwierzeń. A było czego posłuchać. Mój brat okazał się jednak zaradny. Wyszukał sobie damę. która mieszkała za miastem. Samotna w dużej willi. W ogromnym ogrodzie w nocy grasowały tresowane
— 41 —