dzień. Ludzie, niebawem sami nakryjemy się własnymi nieczystościami, utopimy się w wielkim gównie. Opamiętajmy się! Jest nas absolutnie za dużo. Nie starczy żarcia, aby wykarmić dwadzieścia miliardów gąb; n e starczy miejsca, aby uprzątnąć dwadzieścia miliardów gówien. Prawdę wam głoszę, ja, Mintu, pan ludzi i wszelakich stworzeń. ...Jeśli już człowiek nie potrafi inaczej żyć, jak tylko niszcząc wszystko dookoła, to przynajmniej musi być znacznie mniej ludzi. Wtedy w sumie mniej zniszczą! Jeśli nie usłuchacie mnie, to ześlę godzinę klęski, która przetrzebi rodzaj ludzki skutecznie i bezlitośnie. Tak będzie!
— Zwróć uwagę, że wciąż przewija się w jego wystąpieniach motyw klęski — rzekł Molenda do Boby Leadsa — którą on, Mintu, sprowadzi na ludzi. Wynika z tego, że tenże prorok-bóg miał już od początku jakiś plan „zrobienia porządków” na tymże świecie.
Trzeci wątek w naukach MINTU ujawnił się po kilku latach, gdy miał już wielu zwolenników i jego sekta mocno zakorzeniła się w Europie i odnosiła sukcesy w Ameryce Północnej. Była to logiczna konsekwencja jego nauk. I oto dochodzimy do interesującego LOZ sedna!
Wyznawcy i itympatycy Mintu, a także wielu postronnych byli ciekawi, na czym polegać będzie ta zapowiadana godzina klęski. I czy ona w ogóle nadejdzie? Tak, nadejdzie. Prorok ogłosił ultimatum, że godzina ta wybije, jeśli w 2125 roku ludność Ziemi powiększy się choć. o milion w stosunku do 2123 roku. To było jedyne wymierne kryterium. Były i inne przesłanki, jak ta, że wreszcie powinniśmy mniej zatruwać powietrze, wodę i glebę; że powinniśmy lepiej chronić zwierzęta i rośliny—
Zapatrzeni w MINTU, członkowie jego sekty nadał zadawali pytania. Więc jeśli w 2125 będzie znów więcej łudzi, to co wtedy? 1 prorok musiał nakreślić konkretny pian... Wtedy ludzie będą MUSIELI zastosować brutalną przemoc, będą musieli ZABIJAĆ innych ludzi.
— 3C —
Bo skoro rozum odmówił posłuszeństwa, to musi nastać czas gniewu jego, MINTU. On musi być sprawiedliwy. musi wysłuchać skarg umierającej Natury i każdego gatunku istot żywych. Jeśli zatem populacja dwunogów myślących nie dokona samoograniczenia, to trzeba będzie siłą doprowadzić do równowagi. Oczywiście, w imię sprawiedliwości!
— Szalony plan — skomentował Boby Leads. — 7.c też nie znalazł się nikt, kto zechciałby zamknąć usta prorokowi? Dlaczego pozwalano mu głosić takie idee?
— Dopóki tylko mówił — odparł Molenda — to nie było podstaw do interwencji. W końcu działało wtedy setki przeróżnych sekt i jakoś je tolerowano. Cóż, jeszcze jeden nawiedzony... Na zdrowie. Niechaj wierzy w jego nauki, kto chce. Tyle tylko, że liczba jego wyznawców zaczęła iść w miliony. Sekta zaczęła obrastać w specyficzne znaki, wytworzyła ceremonie i własny styl. Wyznawcy MINTU nosili purpurowe berety. Co tydzień, w piątki spotykano się i jeden z wyznawców czytał pozostałym fragmenty „kazań” ich proroka. Podczas spotkań palono różne kadzidła, potem śpiewano pieśni. Na końcu zaczęto spalać symboliczną kukłę współczesnego człowieka, który był źródłem wszystkich nieszczęść. Wyznawcy MINTU. przed podpaleniem kukły odprawiali coś w rodzaju litanii. Prowodyr — ktoś a la kapłan — wykrzykiwał:
— Ten. który zabija zwierzęta...
— Niech będzie spalony! — odpowiadał tłum.
— Ten, który niszczy przepiękne drzewa...
— Niech będzie spalony!
— Ten, który truje życiodajną wodę...
— Niech zginie na wieki!
— Ten, który sprowadza gniew MINTU...
— Niech straci życie swoje!!!
I ciągnięto taką „litanię” przez kilkadziesiąt minut.
Zebrani wprowadzali się w trans. Cóż, jest to typowe
dla każdej religii...
— 51