Bez nazwyC

Bez nazwyC



Marka i choć z przymrużeniem oka traktowała jego zapewnienia, że jest dla niego najważniejsza i jedna jedyna. to przecież sprawiało jej przyjemność jego przywiązanie. I było jej z nim zupełnie dobrze. Może nie tak Jak

kiedyś z Pawłem, czy nawet przed laty z Januszem, ale

po prostu dobrze. Była dla niego miła i wyrozumiała, choć niekiedy denerwowała ją jego grzeczność i uległość, a nawet brak choćby cienia brutalności i męskiej zaborczości. Była kobietą a nie babo-chłopem i wolała czuć nad sobą męską przewagę...

Skończyła się zima. Nastąpiła upalna, słoneczna wiosna. Ewa zaczęła odwiedzać swoją kosmetyczką i solarium. Sprawiła sobie parę nowych, modnych ciuchów. Była wypoczęta, opalona, rozluźniona. Promieniowało z niej szczęście i pogoda ducha. Trzydzieści jeden lat, które właśnie skończyła, to dla zadbanej kobiety niewiele, ale ona nie wyglądała nawet na tyle. Marek zbliżał się do matury, jego obowiązkowość wzięła górę nad uczuciem do Ewy i zostawił jej trochę więcej swobody. Uczył się pilnie, a ona mogła odetchnąć od jego męczącej adoracji. Z wiosną wróciły też jej nadzieje na udany mariaż. Zniknęła gdzieś chandra, która obezwładniła ją przed niespełna rokiem. Była z siebie zadowolona...

Z Markiem nigdy nie pokazywała się publicznie. Miał zwyczaj dzwonić i pytać ściszonym głosem: „Czy mogę teraz przyjść do ciebie?" Na ogół mówiła: „Czekam!" i brała prysznic. Zauważyła, że najbardziej lubi ją prosto z wody. „Dietetyk!" — przezywała go w myślach. Ustami łapczywie wysuszał jej ciało, spijając kropla po kropli całą wodę z jej nagich ramion, piersi, bioder, brzucha, pośladków. Tulił ją potem jak dziecko, które nie może zasnąć. Nabrał swoich przyzwyczajeń i kochał ją zgodnie z wymyślonym przez siebie rytuałem. W miłości, tak jak we wszystkim, co robił, był pedantyczny. Ewa zamierzała powiedzieć „stop!" ich zażyłości. Czekała tylko na okazję. I ta okazja przyszła...

m

Był piękny majowy dzień. Już sama pogoda nastrajała

optymistycznie, dawała radość i wspaniałe samopoczucie. Ewa niespiesznie szła Nowym Światem i w pewnym

momencie zauważyła... Pawła. Nie udał. że jej nie widzi.

Podszedł:

—    Witaj, śliczna dziewczyno!

—    Mile powitanie — ucieszyła się. — Gdzie się podzielałeś przez te trzy lata? Pewnie obrosłeś u? żonę i dzieci.

—    Nadal jestem wolnym człowiekiem. Byłem w Stanach. Czy mogę cię odwiedzić?

—    No, nie wiem. Nie chcę nowych rozczarowań. Przecież nigdy nie ukrywałam, jak bardzo mi na tobie zależało.

—    Przepraszam cię, Ewuniu. Rzeczywiście zachowałem się wtedy jak ostatnia Świnia. Ale czy nie moglibyśmy jeszcze raz spróbować?

Poszli do „Telimeny”, usiedli w ogródku, pili kawę, jedli lody, rozmawiali. Paweł opowiadał o swojej wyprawie do Stanów, ciekawej pracy, którą sobie załatwił po powrocie i mieszkaniu, które kupił za zarobione dolary. Zaprosił ją do siebie. Znów zaczęli się spotykać. I znów, jak przed laty, ich łóżkowym randkom towarzyszyła namiętność i podniecenie...

Marek zdał maturę i znów zaczął niepokoić Ewę telefonami. Potrafi też wystawać pod domem, patrząc godzinami w jej okno. Czaił się na klatce schodowej, czekając na jej powroty. Zaczął też do niej pisać listy —początkowo były one pełne wyznań miłosnych, potem pojawiła się nutka szantażu i rozpacz. Wreszcie zdecydowała się z nim spotkać i spokojnie wytłumaczyć bezsens ich dalszego związku. Choć Paweł niczego nie obiecywał i nie deklarował, to przecież odżyły jej dawne nadzieje.

—    Słuchaj, Marku — powiedziała poważnym tonem. — Jestem od ciebie dwanaście lat starsza. Przed tobą są jeszcze studia, a ja chciałabym sobie ułożyć życie. Mieć męża, dzieci. To już u mnie ostatni dzwonek, a ty masz jeszcze dużo czasu na prawdziwą dorosłość. Było nam


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0033 4 70 Włodzimierz Bolecki 0    jego córce, że jest „dzika i obłąkana”,
IMG730 (2) 96 Włród znaków i struktur i wszystkie jego przejawy życiowe. Jest ona jednym z najważnie
5ff —    Mam nadzieję. że ten jego kolega ille jest dla mnie. Wic** przecież, że
str6 companion •    say bez dopełnienia: He said he was very tired. - Powiedział,&nb
IMG730 (2) 96 Włród znaków i struktur i wszystkie jego przejawy życiowe. Jest ona jednym z najważnie
Bez nazwy 6 (22) 30 Szkice z filozofii literatmy zdarza się, że jest ich mniej lub więcej? Jak przed
66733 IMG730 (2) 96 Włród znaków i struktur i wszystkie jego przejawy życiowe. Jest ona jednym z naj
jego bohatera lub występuje dla niego jako motyw przewodni). Ponadto niech przypominanie, co miało m
—    Mam nadzieję, że len Jego kolega ule jest dla mnie . y przecież, że nienawidzę
CIMG3325 Ci, którzy choć raz byli w Wenecji, dobrze wiedzą, że jest to miasto jak z sennego marzenia
Frazeologizm z przymrużeniem oka [najczęściej w połączeniu z czasownikiem traktować] występuje w
img200 O PIĘKNIE nie zaakceptowały tego rozwiązania, choć brały pod uwagę jego możliwość: wystarczy

więcej podobnych podstron