tylko chwyta zewnętrzne manifestacje boskiej stałości; wynika, po trzecie, że zbyteczne są wszelkie scholastycz-ne objaśnienia zjawisk przyrodzonych przez siły lub zdolności tkwiące w przyrodzie samej; wynika, po czwarte, że jakikolwiek kult przyrody lub podziw dla jej dzieł i jest zawsze bałwochwalstwem powstałym z nieuctwa -1* skoro w całym wszechświede fizycznym nie zawiera się tyle siły, by poruszyć liściem na drzewie.
Okazjonalizm był próbą radykalnej destrukcji siedemnastowiecznej wiary w naturalny porządek rzeczy, a za--razem próbą wyciągnięcia 'konsekwencji ostatecznych ■ ; z antyscholastyeznej intencji kartezjanizmu. Redukował i poznanie ludzkie do postrzegania fenomenów pojedyn-czych, których regularności nie zawierają się w przyrodzie samej, ale poza nią. Fenomenalizm ów nie może j uchodzić, rzecz jasna, za pozytywistyczną interpretację ą świata w znaczeniu dosłownym; zawierał w sobie pozy- ^
tywną wiarę w boską wszechmoc, która tłumaczy po- ;
rządek naturalny, a także wiarę w istnienie substancjalnego podmiotu ludzkiego, całkowicie wolnego od fizycz- \ nych, przestrzennych determinacji. Niemniej sformułował < on pewną wersję myśli, która dla pozytywistycznego sposobu myślenia jest konstytutywna: wszelkie twierdzenia „konieczne” są wnioskami „z istoty”, wszelkie sądy o egzystencji mają charakter „przypadkowy”. Jest to w ówczesnej mowie wyrażone przekonanie, że wiedza cała ludzka — jeśli pominąć objawienie — dzieli się na sądy analityczne, nie podające żadnych informacji o real- ; ności obiektów, jakich dotyczą, oraz sądy o faktach, któ- ! re z kolei o żadnej „istocie” rzeczy ani o „substancjach”, ani o „koniecznościach”, „siłach” czy „przyczynach” nie mogą nas pouczyć.
W tym samym kierunku, skraj niej jeszcze sprawę ujmując, szła myśl Berkeleya; włożył on swój wysiłek w oddzielenie dokładne tych treści, które faktycznie są w naszych percepcjach zawarte, od tego, co w nie bezprawnie — wkładamy; wyszło na jaw, w rezultacie tych analiz, że samo istnienie materii nie zawiera się bynajmniej w treściach naszych spostrzeżeń i że jeśli dokładnie postaramy się wypowiedzieć to, có nam prawdzi-
36
wie „jest dane” ze Świata, okaże się, że dane są jednakowe jakości, co do których nie mamy żadnego powodu twierdzić, iż są jakościami jakichś, skądinąd niepostrze-galnych obiektów fizycznych. Wspólnota świata ludzkiego daje się wytłumaczyć boskim nadzorem, nie wymaga natomiast, jako hipotezy choćby, istnienia materialnego substratu, który by miał się ukrywać w tajemniczy sposób poza swoimi manifestacjami. Nie znaczy to, oczywiście, by dla Berkeleya fizyczne obiekty miały istnienie „w nas” w tym znaczeniu, by były po prostu częściami umysłu ludzkiego, każdego z osobna. Berkeley miał na uwadze dwa cele: wyrugować z poznania wszystko to, czego obecność nie jest niezbędna dla zinterpretowania tegoż poznania (dlatego byt poza spostrzeżeniem bytu nie ma racji, dlatego „być” to tyle, co „być spostrzeganym”); nadto, uniemożliwić ateistyczne rozumienie świata odwołujące się do samych sił przyrody jako dostatecznie tłumaczących całość widzialnego świata (jeśli żadna rzeczywistość „absolutna”, samoistpa nie jest zawarta w dostępnym nam materiale poznawczym, to trwały i wielo-podmiotowy charakter świata nie da się pojąć bez absolutu boskiego). Tym, co stanowczo różni Berkeleya od pozytywizmu, jest pozytywna odnowa wobec sądu o istnieniu materii (podczas gdy dla pozytywistów każda teza metafizyczna jest tak samo pusta poznawczo jak jej negacja) oraz empiryzm doprowadzony do negacji sądów analitycznych; dla Berkeleya bowiem również te twierdzenia, które uchodziły za niewzruszony bastion „wiedzy koniecznej”, a więc twierdzenia geometrii lub arytmetyki, są w rzeczywistości nie tylko doświadczalnego pochodzenia w tym sensie, iż niepodobna by ich bez doświadczenia utworzyć, ale nie dają się także bez doświadczenia nijak ugruntować. Nie różnią się co do charakteru od innych empirycznych uogólnień. Wobec współczesnej sobie' fizyki zajmował natomiast stanowisko nader podobne do pozytywistycznych metodologów współczesnych: słowo „przyciąganie", które ma tłumaczyć niezliczoną ilość fizycznych i chemicznych procesów, jest rodzajem skrótowego opisu tych wszystkich prawidłowości, które ma rzekomo tłumaczyć. Samo przez się nie dodaje ni-
37
• i? mnmm