fcowe formy, okaże się, że wiara jest wytłumaczalna przyrodzonymi warunkami bytowania ludzkiego i jest tylko rodzajem nadziei nieskończonej, zrodzonej z nędzy skończonych nadziei. Ostatecznie więc wychodzi na jaw, że religia racjonalna jest niemożliwa, a religia sentymentalna lub w ogólności irracjonalna daje się wytłumaczyć naturalnymi przyczynami. Czy mimo to, tj. mimo że znamy jej naturalne pochodzenie, mamy prawo, jako stworzenia rozumnś, ulec jej dobrodziejstwom? Wydaje się, że myśl Hume’a przesądza odpowiedź przeczącą na to pytanie, przynajmniej przy konfrontacji ostatecznej jego różnych w tych sprawach oświadczeń. Inaczej, że Hume nie domaga się po prostu zawieszenia przekonań religijnych z punktu widzenia wymagań „rozumu”, ale nie pozostawia człowiekowi w ogólności żadnej, choćby sentymentalnej enklawy, gdzie wiara miałaby miejsce uprawnione. Jego pozytywizm nie proponuje tedy, w zakresie poglądu na świat, powstrzymywania się od sądów jakichkolwiek, ale pozwala sąd negatywny wobec wszelkiej rzeczywistości pozanaturalnej wypowiedzieć.
5. Destrukcyjne wyniki dzieła Hume’a. Sposób rozumienia Hume’a i sposób późniejszego korzystania z jego analiz zależny był od tego, czy przyjmowało się tylko część — nade wszystko krytyczną część — jego analiz, czy również ich wszystkie konsekwencje. Probabilistyczna interpretacja wiedzy i rezygnacja z „przyczyny koniecznej” jako pojęcia w nauce bezużytecznego, mają z pewnością wiele do zawdzięczania hume’owskiej krytyce. Jednakże krytyka ta w rzeczywistości godziła nie tylko w nieprawomocne fantazmaty metafizyczne, które zastępowały tłumaczenie zjawisk wynajdywaniem słów. Polemiści Kurnej dawno już zwrócili uwagę, że jego tłumaczenia genetyczne odwołują się do tej samej zasady przyczyno-wości, którą skądinąd pozbawia mocy: Hume nie poprzestaje wszakże na dowodzie nieprawomocności pojęcia przyczyny koniecznej i nieprawomocności religijnych wyobrażeń, ale tłumaczy także przyczyny powstania w nas tego pojęcia i tych wyobrażeń; wyjaśnia tedy zjawiska za pomocą stałych następstw w życiu psychicznym
48
człowieka, włączywszy uprzednio zjawiska psychiczne do naturalnego obszaru, gdzie wnioskowanie o stałości pewnych związków przez analogię z obserwowanymi nie ma mocy dowodowej. Hume nie rozważa sam tej niekonsekwencji swojego wywodu i nie stara się od niej uwolnić; niemniej pewne jego refleksje pozwalają przypuszczać, że jego program poznawczy nie polegał tylko na odebraniu walorów bezwzględności naszej wiedzy o świecie, nie tylko na dołączeniu współczynnika niepewności do wszelkich wiadomości nabytych, ale że zdawał on sobie sprawę z tego, iż konsekwentne zastosowanie jego krytyki kończy się zasadniczym i radykalnym sceptycyzmem w odniesieniu do wiedzy wszelkiej. W istocie bowiem ■krytyka przyczynowości pomyślana jest w taki sposób, że stałość obserwowanego związku nie zwiększa wcale prawdopodobieństwa jego powtórzeń; jeśli pewien związek obserwowaliśmy tylko w nielicznych okazjach, inny natomiast udawało się wykryć w niezmiernej obfitości przypadków, to mamy silniejsze motywy psychologiczne, by ów drugi związek uznać za nieodmienny i „konieczny”, nie mamy wszakże do owego uznania mocniejszych racji. To, co w rzeczywistości ponad wszelką wątpliwość daje się stwierdzić, 'nie może tedy wykraczać poza pojedyncze sprawozdania z bezpośrednich obserwacji, bez żadnych przypuszczeń co do jakości świata, który nam „dany jest” w tych obserwacjach, ani co do jego realności, ani co do natury podmiotu postrzegającego. Łatwo zauważyć, że takie ujęcie wiedzy sprawia, że to, co wiemy prawdziwie, jest kompletnie jałowe, a to, co pomaga nam żyć, tworzyć naukę i pomnażać znajomość świata, nie jest już wiedzą we właściwym słowa znaczeniu. Ostatecznie tedy nie ma dla Hume’a w ogóle racjonalnych^ wiadomości o świecie; wyraża się to w jego powiedzeniu, że jeśli mamy przeświadczenie, że ogień ogrzewa, a woda chłodzi, to żywimy je dlatego, iż przeciwne przeświadczenia przyprawiłyby nas o cierpienie.
W rezultacie tedy hume’owska krytyka jest nie tylko dramatyczną destrukcją oświeceniowych ideałów poznawczych — a to przez próbę nadania im wykończonej po-
47