wyobrażenia i zastąpić potoczne kategorie, opiera się głównie na argumencie wskazującym na aprioryczność związku między zamiarem, celem i działaniem. „Aprioryczne zasady teleologiczne”, na których opierają się wyjaśnienia motywacyjne, ex definitione nie mogą być zrewidowane przez żadne prawa empiryczne.” Żadna prawda empiryczna nie może podważyć prawdy apriorycznej — stwierdza Malcolm, podobnie jak Husserl w swym głównym argumencie przeciwko „naturalizmowi”. Mechanicystyczna teoria mogłaby co najwyżej pokazać, iż aprioryczne zasady działania nie stosują się do człowieka. To jednak prowadziłoby do sprzeczności, bo negacja możliwości intencjonalnych zachowań człowieka musiałaby się stosować również do tego, kto głosi tę teorię, a więc również negować możliwość sformułowania takiej teorii, gdyż formułowanie teorii jest zachowaniem intencjonalnym. Jedynym wyjściem byłby wówczas solipsyzm — założenie, że autor teorii jest jedynym podmiotem w świecie, w którym wszyscy inni ludzie są trybami w ogromnej maszynerii. Natura-listyczne ujęcie ma zatem, zdaniem Malcolma, zasadnicze, nieprzekraczalne granice: co najmniej jeden podmiot musi pozostać poza jego zasięgiem — konkluzja, którą znajdziemy również na ostatnich stronach Idei, II.
Gdy uznamy te argumenty za przekonywające i odrzucimy możliwość całkowicie naturalistycznego ujęcia świata, a więc również możliwość redukcji potocznego rozumienia ludzkich zachowań do czysto przyczynowych wyjaśnień naukowych, inaczej będziemy musieli określić stosunek między tymi dwiema „grami językowymi”. Nie ma już żadnego powodu, by przypuszczać, iż obraz świata przedstawiany nam przez nauki jest w radykalnym sensie „prawdziwszy” od obrazu potocznego; wręcz przeciwnie: opierając się na argumentach fenomenologów i filozofów analitycznych możemy przyjąć, te świat, który przeżywamy w potocznym doświadczeniu, świat otwierający się przed nami
17 N. Malcolm, Ist der Mcchanismus vorstellbar? w: A. Bec-kermann (wyri.l, Analytische Handlunostheorie, t. 2. Frankfurt a.M. 1977, s. 332—364.
w „nastawieniu rozumiejącym” jest fundamentem, na którym wspierają się nauki — i w tym sensie jest czymś bardziej podstawowym, pierwotniejszym niż one. Czy znaczy to jednak, że jest on sferą czystego sensu, całkowicie autonomicznych decyzji i działań płynących jedynie z namysłu, zawsze — choćby tylko ex post — dających się zracjonalizować? Taki obraz świata byłby równym uproszczeniem jak obraz naturalistyczny, pomijałby te cechy naszego potocznego doświadczenia, z których wyrastają nauki przyrodnicze, te jakości naszego życia, które były impulsem rozwoju nauk społecznych. W świecie, w którym żyjemy, granice między tym, co czynimy, a tym co się nam przydarza, między decyzją a skłonnością, intencją a wewnętrznym i zewnętrznym przymusem są płynne. Nie jesteśmy całkowicie suwerennymi podmiotami, podlegamy determinacjom, zarówno społecznym, jak i tym, których źródłem jest nasza cielesność. Ale jak długo żyjemy, determinacje te nigdy nie są po prostu przyczynowym oddziaływaniem, są determinacjami przez nas przeżywanymi, nas motywującymi; przymus i przemoc wpływające na nasze zachowania nie są nigdy przymusem czysto fizycznym. W świecie przeżywanym, w życiu społecznym nie wznosimy się do poziomu czystej świadomości, ale też nigdy nie stajemy się rzeczą pośród rzeczy, nasze zachowania nie są nigdy ani po prostu ruchem przyrodniczego ciała, ani tylko myślowo wykalkulowanymi działaniami, dlatego też ich rozumienie jest hermeneutyką — nie logiką. W doświadczeniu potocznym, w świecie przeżywanym możemy też szukać podstawy jednoczącej „dawny” i „nowy dualizm”.