XIII
MIASTA I KULTURA
Wielka migracja ludności całego świata ze wsi do miast stworzyła bagna behawioralne bardziej szkodliwe i destrukcyjne niż bomba wodorowa. Człowiek stanął w obliczu reakcji łańcuchowej nie mając w praktyce żadnej wiedzy na temat struktury atomów kulturowych, które w reakcji tej biorą udział. Jeśli to, co wiemy na temat zwierząt stłoczonych lub przeniesionych do nie znanego sobie biotopu, można odnieść także do człowieka, spodziewać się musimy przerażających wydarzeń w naszych „miejskich bagnach”. Badania etologi-czne i proksemika porównawcza powinny nam uświadomić, że przepływ ludności ze wsi do centrów miejskich kryje za sobą poważne niebezpieczeństwa. Osiedlenie w mieście nie tylko wymaga od przybyszów ekonomicznego dostosowania się do nowych warunków, ale zakłada całkowitą zmianę stylu życia. Dochodzą do tego kłopoty związane z koniecznością dania sobie rady z nieznanym systemem porozumiewania się, z obcą strukturą przestrzeni i z patologią burzliwego, pęczniejącego bagna behawioralnego.
Dostosowywanie Murzynów z niższych warstw w Stanach Zjednoczonych do życia miejskiego jest powodem szczególnych kłopotów, które albo zostaną rozwiązane, albo przemienią nasze miasta w miejsca nie nadające się do życia. Często zapomina się o tym, że Murzyni niższych klas żyją w zupełnie innej kulturze niż biali klasy średniej. Pod wieloma względami sytuacja amerykańskich Murzynów przypomina sytuację amerykańskich Indian. Różnica pomiędzy tymi mniejszościami a kulturą dominującą jest zupełnie zasadnicza i odnosi się do takich podstawowych wartości jak użycie i artykulacja przestrzeni, czasu i materiałów — a więc do tego wszystkiego, czego uczymy się we własnym dzieciństwie. Niektórzy rzecznicy interesów murzyńskich twierdzą nawet, że biali nigdy nie zdołają zrozumieć Murzynów. I mają rację, jeśli myślą o kulturze Murzynów z warstwy niższej. Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że różnice kulturowe, które Murzynom wydają się przyczyną ich izolacji w społeczeństwie, nie są jednak tym samym co uprzedzenia i nie są w swej istocie nimi wywołane, mimo że pod wpływem uprzedzeń ulegają zaostrzeniu. Są tak stare jak człowiek i tkwią w samym rdzeniu ludzkiej doli.
Chcę zwrócić uwTagę na fakt, że w chwili obecnej w amerykańskich wielkich miastach spotykają się ludzie z zupełnie odrębnych kultur, stłoczeni w niebezpiecznym stopniu, co przywodzi na myśl badania patologa Charlesa Southwicka. Southwick odkrył, że badane myszaki tolerują tak długo bardzo wielkie zagęszczenie w klatkach, jak długo nie pojawią się obce myszaki. Po wpuszczeniu intruzów do klatek myszaki znacznie częściej walczyły, a co więcej, zwiększała się waga ich nadnerczy i poziom eozymfiliny we krwi (oba zjawiska typowe dla stresu). Gdybyśmy więc nawet zlikwidowali wszelkie uprzedzenia i dyskryminację, zamazali haniebną przeszłość, Murzyni z warstwy niższej w Stanach Zjednoczonych i tak natykaliby się w dalszym ciągu na syndrom powodujący nieustanny, ostry stres: na miejskie bagno (potocznie określane jako „dżungla”), na zasadnicze różnice kulturowe pomiędzy nimi a dominu-
233