dość jaskrawych wypowiedzi, za tym, że Durkheim opinii utylitarystów społecznych nie podzielał, przemawia to, że widział on w regułach moralnych dużo pierwiastków irracjonalnych. Ci, którzy uważali moralność za higienę współżycia, łączyli zazwyczaj to przekonanie z przekonaniem o racjonalności ocen moralnych, jeżeli nie zrealizowanej, to przynajmniej zamierzonej. Durkheim w wielu regułach dopatrywał się charakteru zasadniczo irracjonalnego. Tłumaczyły się one w jego oczach jedynie historycznie, gdy się sięgnęło daleko w przeszłość do ich religijnej przeważnie genezy.
Wypowiedzi Durkheima w tej sprawie dają powód do jeszcze jednego rodzaju wątpliwości. Gdy Durkheim mówi o interesie społeczeństwa, nie zawsze wiadomo, czy ma na myśli korzyści jednostek współżyjących ze sobą, czy korzyść społeczeństwa jako pewnej swoistej całości. Wypowiedzi, takie jak: „społeczeństwo jest najwyższym celem wszelkiej działalności moralnej”1 itp., dopuszczają i jedną, i drugą możliwość interpretacyjną. To, że społeczeństwo ma być celem wszelkiej działalności moralnej, może znaczyć równie dobrze, że wszelka działalność moralna ma na oku interesy jednostek współżyjących w pewnej grupie społecznej, jak, że ma na względzie interesy grupy tej jako całości - dwie rzeczy, które tym łatwiej plątać, że się na ogół przyjmuje zgodność interesów grupy z interesami jej członków. W związku z tym dwuznacznym postawieniem sprawy u Durkheima akcentujemy raz jeszcze, że mówiąc o dobru współżycia myśleliśmy o dobru jednostek ze sobą współżyjących bez względu na ich przynależność grupową. Jako stanowisko, zupełnie od tego odrębne, można by wyróżnić stanowisko głoszące, że każda reguła moralna służy interesowi jakiejś grupy społecznej. Byłoby to także stanowisko podkreślające społeczny charakter moralności, nie wyróżniliśmy go wszakże pośród wymienionych przez nas wersji jako jeszcze jedną nową ewentualność, albowiem wydaje się nam, że tym, którzy toczyli spory o społeczny charakter moralności, o tę ewentualność na ogół nie chodziło.
Zajęcie jakiegoś stanowiska w stosunku do ostatniej z wymienionych wersji zależy od pojmowania słów „moralność”, „moralny”. Kto twierdzi, że moralnością jest mniej więcej wszystko, czym zajmowała się w toku dziejów etyka, ten musi uznać, że tak szeroko pojęte zagadnienia moralne nie wszystkie są zagadnieniami dobrego współżycia. Etyka grecka zajmowała się nimi w bardzo małym stopniu, jej problematyka była zgoła odmienna od problematyki jakiegoś Hobbesa, toteż ci, którzy uważają, że oceny i normy moralne są to te spośród innych, które służą do regulowania współżycia, zaprzeczają często, by starożytność operowała w ogóle koncepcją moralności, która - mówiąc językiem Schlicka - rodzić się ma dopiero wtedy, gdy etyka samoograniczenia (der Selbstbeschrankung) zajmuje miejsce panującej w starożytności etyki poszukiwania wyrazu dla własnej osobowości (der Selbsterfiillung)2 3. Ten, skądinąd, kto uważa, że normy moralne dotyczą zawsze współżycia i stara się tę ich właściwość wyzyskać w celach definicyjnych, ma przed sobą do rozwikłania niemałą trudność, jaką jest konieczność odróżnienia norm moralnych od norm prawnych.
Wyliczyliśmy oto cztery możliwe sposoby rozumienia pospolitego przekonania, że moralność jest faktem społecznym. Według pierwszej interpretacji, oceny i normy moralne były faktem społecznym ze względu na to, czyim były wytworem, według drugiej ze względu na to, czego dotyczyły, według trzeciej ze względu na zależności swej treści od warunków społecznych, które towarzyszyły ich formułowaniu, według czwartej ze względu na sposób ich uzasadniania. Nie jest to prawdopodobnie kompletny wykaz wszystkich możliwości interpretacyjnych, ale jest to - jak nam się wydaje -wykaz wersji najważniejszych, tych, które istotnie interweniowały w powtarzających się sporach o społeczny charakter moralności. W dyskusjach tych nasze wersje występują w trudnym do rozwikłania splątaniu: formułując tezę, ma się na myśli jedno z jej znaczeń, argumentując ją, przemawia się na rzecz drugiej z możliwych jej interpretacji itp. Liczne okazje do obserwowania takich powikłań dają drobne rozprawy Durkheima, zawarte w wielokroć cytowanym tomiku Sociologie et philosophie, a specjalnie w rozprawce Determination du fait morał. Brak rozróżnień tych czterech interpretacji ciąży niekorzystnie na monografii Georga Cohna Ethik und Soziologie2. Gdy Durkheim mówi: „[...] choąue societe a, en gros, la morale qu’il lui faut”, można przez to rozumieć równie dobrze, że każde społeczeństwo ma taką moralność, na jaką je stać, tzn. wyznaczoną przez warunki w danym społeczeństwie panujące, jak i to, że każde społeczeństwo rządzi się regułami moralnymi dlań najwłaściwszymi, najbardziej pożytecznymi. Gdy Cohn formułuje np. pytanie: „Ist die letzte Begriindung der Morał in sozia-len Faktoren oder im Innem des individuellen Bewusstseins zu suchen?”4, nie wiemy, czy idzie tu o genezę ocen moralnych, czy o ich uzasadnienie, a zatem o wersję pierwszą czy czwartą spośród tych, które wymieniliśmy.
193
Tamże, s. 77.
Fragen der Ethik, rozdz. IV.
Leipzig 1916.
Ethik und Soziologie, s. 247.