nycli kruszcach. Świat materialny zawierał obraz niebios. Materia stanowiła probierz wszystkiego rzeczywistego, gdyż „rzeczywiste” znaczyło „namacalne”. Gdy w XII wieku Suger zarządził przebudowę kościoła Saint Denis w Paryżu, osobiście wybierał kamienie i cenne materiały budowlane. Kościół był zaprojektowany w zupełnie nowy sposób, aby wypełniało go światło, gdyż światło oznaczało intelekt i boskość.
Dla Roberta Grosseteste’a światło było „najlepszą z proporcji”. Światło wypełniało wszechświat i było utożsamiane z twórczą energią. Św. Bonawentura wierzył, że rzeczy materialne w takiej mierze osiągają swój prawdziwy byt, w jakiej uczestniczą w świetle. W Boskiej Komedii Dante przedstawił Boga jako punkt czysto matematyczny, który' promieniuje tak mocno, że oczy, które go ujrzą, muszą się zamknąć, aby nic oślepnąć. Hil-degarda z Bingen pisała o tej boskiej substancji: „Lśnię w wodzie, płonę w słońcu, księżycu i gwiazdach”.
Dla Jana Szkota wszechświat był tak cudowny, że można go było porównać do pięknej pieśni, symfonii radości i harmonii. Wilhelm z Auxerre postrzegał dobro rzeczy materialnych jako tożsame z ich pięknem. Dla Boecjusza i Honoriusza z Autun świat był tak doskonale uporządkowany, makrokosmos tak doskonale odbijał się w ntikrokosmosie, że przypominał harmonię w muzyce lub doskonale nastrojony instrument.
Kontemplacja barwnego światła, cennych kamieni budulca, tkanin i proporcji architektonicznych przenosiła Sugera w „przedziwną sferę wszechświata”, leżącą między ziemią a niebem. W przekonaniu Dionizego Areopagity kosmos powstał z piękna, a piękno było „przyczyną harmonii i wspaniałości we wszystkich rzeczach, rozlewającą się w nich jak światło w pięknych przejawach swojego pierwotnego promieniowania”. Echa tego ekstatycznego doświadczenia świata przyrody przetrwały w duszach mistyków i poetów. Setki lat później odnajdujemy je w poezji Gerarda Manleya Hopkinsa:
Świat nasz jest nasycony świetnym blaskiem Boga.
Ten blask chciałby wybuchnąć jak błysk złotych listków (II'iclkoić Boga, prze). S. Barańczak)
S;j też obecne w wizji XX-wiecznego uczonego Alberta Einsteina: „Wiedzieć, że coś dla nas nieprzeniknionego naprawdę istnieje, ukazując się nam jako najwyższa mądrość i najbardziej promienne piękno, które nasze ograniczone zdolności mogą zrozumieć tylko w najbardziej pierwotnych formach - ta wiedza, to uczucie znajdują się w centrum wszelkiej prawdziwej religijności. W tym sensie - i tylko w tym - należę do ludzi głęboko religijnych".
EWOLUUJĄCY WSZECHŚWIAT
Czy wszechświat, to dzieło sztuki, zjawi! się w widzialnym święcie przestrzeni, czasu i przyczynowości na podstawie intencji żywionej przez Stwórcę? Czy też może wszystko aż po kres czasu jest predeterminowane? Ujmując to we współczesnym kontekście naukowym - czy prawa fizyki istniały przed Wielkim Wybuchem, przed pojawieniem się przestrzeni, czasu, energii i materii? A może wszechświat pojawił się jako system samoorganizujący się, w którym struktury i prawa ewoluowały? Współczesne pojęcie naruszenia symetrii zakłada, że stan początkowy wszechświata byl całkowicie symetryczny i bezpostaciowy. Dopiero wskutek przypadkowego i dowolnego „naruszenia” tych symetrii we wszechświecie pojawiła się forma, a wraz z nią ciąg praw, które z czasem przybrały stalą postać. Jeśli przyjmiemy tę ostatnią wizję, wszechświat będzie jak rozwijający się embrion lub dzieło sztuki, które samo się kształtuje i tworzy własne zasady.
I znów nasze wyobrażenia Stworzenia i Stwórcy oscylują między dwiema skrajnościami - wszechświatem jako artystycznym pięknem lub elegancją matematyczną, kosmosem jako światem
279