jakiejś firmy i - w szerokim tego słowa znaczeniu - staje się własnością cesarza. Zaciąga dług w stosunku do każdego, dług, którego nie jest w stanie spłacić. Po ukształtowaniu więzi lojalność nigdy nie jest kwestionowana. Co więcej, nikt nie może posiadać własnej tożsamości, jeśli nie należy do którejś z instytucji społeczeństwa1. Nie oznacza l to, że na wszystkich poziomach, poczynając od międzyosobowego, nie występują różnice między ludźmi, po prostu różnice te wyrażane ) i określane są w nieco inny sposób. Podobnie jak we wszystkich systemach IIC niezwykle ważne są stosowane formy. Nieprawidłowe ' ich użycie jest komunikatem samym w sobie. )
Kontekst jest - w pewnym sensie - jednym ze sposobów pa- \ trzenia na świat. Nieprzywiązywanie wagi do różnic wypływających z kontekstowania przysporzyło wiele kłopotów zarówno Ameryka- ; nom mieszkającym w Japonii, jak i chronionym przed nimi turystom. ■ Kultury wysokiego kontekstu w znacznie większym stopniu niż systemy niskiego kontekstu odróżniają „swoich” od „obcych”. Ludzie ; wychowani w systemach wysokiego kontekstu oczekują znacznie więcej od swoich współziomków niż ci, którzy wzrastali w kulturach \ niskiego kontekstu. Człowiek żyjący w systemie wysokiego kontekstu mówiąc o czymś, co go trapi, będzie oczekiwał, że jego interlokutor wie, co ma on na myśli, nie będzie się więc starał ujawnić specyfiki swego kłopotu. W rezultacie będzie krążył wokół sedna sprawy, przytaczając po kolei wszystkie jej elementy, prócz tego najważniejszego. Jego właściwe umiejscowienie - określenie myśli przewodniej - jest bowiem rolą jego rozmówcy. Zastąpienie go w tej roli poczytywane jest za nietakt i naruszenie jego indywidualności.
W systemach IIC ludzie zajmujący odpowiedzialne stanowiska są osobiście i faktycznie (nie tylko w teorii) odpowiedzialni za poczynania swoich podwładnych aż do najskromniejszego z nich. W systemach LC odpowiedzialność ta jest rozproszona w całym systemie i trudno ją umiejscowić - właściwość tę wykorzystał prezydent Nixon w trakcie swej obrony po aferze Watergate. Paradoks polega na tym, że jeśli w systemie LC coś się wydarzy, każdy szuka alibi, a od „systemu” oczekuje się, że obroni swych członków. Jeśli potrzebny jest kozioł ofiarny, zwykle zostaje nim wybrany kozioł ofiarny o możliwie najniższym statusie. W sprawie My Lai nauczkę dostał porucznik.
Przechodząc od prawa do literatury, znajdujemy w niej niewyczerpane źródło, prawdziwą kopalnię danych kulturowych, choć są to tylko surowe fakty, które muszą zostać wydobyte i oczyszczone, zanim ich znaczenie stanie się jasne. Powieści japońskie są niezwykle interesujące i niekiedy zagadkowe dla mieszkańców Zachodu. Nowicjusze, którzy nie znają niuansów kultury japońskiej, nie dostrzegają jej bogactwa i głębokiego znaczenia. Twórczość Yasunari Kawabaty, laureata Nagrody Nobla, jest tutaj doskonałym przykładem. Główny bohater jego powieści Kraina śniegu (zob. 1964) Shimamura, uciekając przed nękającymi go kłopotami szuka schronienia w wiejskiej gospodzie, gdzie spotyka prostytutkę imieniem Komako. Chociaż Komako nie wyznaje miłości Shimamurze, nie musi tego czynić. Jedynie zachodniemu czytelnikowi brakuje namiętnych wyznań. W jednej ze scen Komako, mamrocząc niezrozumiałe zdania o przyjęciu, które właśnie opuściła, chwiejnym krokiem wchodzi do pokoju Shi-mamury, łyka trochę wody i ciągle zataczając się wraca na przyjęcie. Dla Japończyka jest to niezapomniana scena, ponieważ autor sprawił, że czytelnicy wyczuwają, iż w bełkocie Komako kryją się płomienne, trawiące duszę uczucia2.
Analizując inną z książek Kawabaty Śpiące piękności (zob. 1987) Donald Keene (zob. 1968), czołowy autorytet w zakresie literatury i kultury japońskiej, poczynił pewne spostrzeżenia na temat kontrastów kulturowych, ujmując istotę doświadczeń wysokiego kontekstu. Pisze on:
„Mężczyzna imieniem Eguchi odwiedza dom uciech przeznaczony dla mężczyzn sześćdziesięcio- i siedemdziesięcioletnich. Mężczyźni dostają nagie dziewice, pozostające pod wpływem tak silnego narkotyku, że nie można ich zbudzić, zostają także ostrzeżeni przez właścicielkę domu,
117
Amerykanin przebywający w Japonii, jeśli tylko ma oczy szeroko otwarte, potrafi sobie wyobrazić, jakby to było, gdyby był Japończykiem: byłby wtedy zupełnie innym człowiekiem. Uważa bowiem często system japoński za obcy i straszny. Nie znaczy to, że ów system źle działa, bo działa bardzo dobrze, lecz jedynie, że zwykle nie jest rozumiany przez przybyszów z Zachodu czy choćby uznawany za wiarygodny, gdy zostanie zrozumiany.
Kiedy po raz pierwszy czytałem Krainę śniegu scena ta stanowiła dla mnie prawdziwą zagadkę. Musiałem poczekać, aż z czasem cała sytuacja opisana przez Kawabatę zyska uchwytny dla mnie kontekst Scena ta, wyrwana z kontekstu, nie miała żadnego znaczenia. Rozważona natomiast w kontekście kultury japońskiej, która unika otwartego okazywania uczuć w związkach między ludźmi, wywarła na mnie bardzo silne wrażenie.