SZCZĘŚLIWA PIĄTKA
Praca już dawno stała się dla Gabrielle schronieniem, w którym mogła o4 sunąć uczucia na bok. Mówiła, że projektowanie daje jej energię. Przetrwał uczuciowe burze dwóch ostatnich lat i jej kreatywność wydawała się nie? wstrzymana. Hrabiny Rehbinder, de Castries, Sjorza, de Noailles, Doubazr1 i Moustiers, księżne Radziwiłł i Murat, madame Miguel Yturbe (żona jedneę z wcześniejszych wielbicieli Gabrielle), czcigodna pani Anthonybwa Heni? owa, mademoiselle Gabrielle Davelli, mademoiselle Cecile Sorel, mader' selle Gabrielle Dorziat i Misia Sert stanowiły zaledwie część grona dam z t warzystwa i gwiazd, które kierowały swe kroki do salonu Chanel.
Jesienią 1920 roku „Vogue" zachwycał się „doskonałym gustem (...) i ar-zwykłą percepcją współczesnej kobiety" w wydaniu Gabrielle oraz kome-n wał jej różnorodne propozycje. Pewien kapelusz, wówczas ostatni krzyk hkc uznano za „bardzo elegancką rzecz o konserwatywnej linii, lecz ozdobiora r kowanym wzorem pokrywającym większość powierzchni (...)” stwierdzaa-że „jest zarówno ciepły, jak i ładny” Następnie zwrócono uwagę na „wieczcr1 szale, spowijające ciało peleryny, wspaniałe płaszcze z aksamitu o nasycor r barwach, wyszywane złotem i wzbogacone futrem wydry lub sobola, o » dzo prostym kroju" a także na suknie z koronki i tiulu i na „obcisłe sukrjr
'Zystkie te hafty zostały zaprojektowane specjalnie dla Chanel, a jej koronki
* niezwykłe i charakterystyczne"
Magazyny wielokrotnie zachwalały jej kreacje, gdyż u Chanel znajdowały js, co „Vogue" opisał jako „unikanie skrajności, dzięki czemu każdy model jego salonu pasuje do zadziwiająco różnych typów kobiet" Zwracając uwagę ■s to, że Gabrielle kieruje się zasadami, które z początku mogły się wydawać wciekawe - pragmatyzmem i prostotą - magazyn podziwiał jej niezawodną jejętność tworzenia „wielu nowych efektów w każdym kolejnym sezonie"1. Pisano o „wyjątkowo praktycznych i dobrze zaprojektowanych kostiumach"
• vrod których znalazły się „szyte na miarę garnitury w czerni, beżu i szarości”
Kolory, które miały się stać znakami rozpoznawczymi Chanel, znajdując cfe miejsce w jej kanonie. Oprócz kostiumu szytego na miarę były jeszcze Jtrduty pozbawione bocznych szwów, przylegające po bokach i ozdobione ■=rtem albo guzikami” Sukienki miały luźny tył „połączony z mocno dopa-- wanym przodem podkreślającym linię figury i brak gorsetu"
To Poiret, a nie Gabrielle (jak często się słyszy) po raz pierwszy spróbował wbyć się gorsetu. Choć podkreślające figurę szmizjerki Chanel z lat dwunastych z pozoru oznaczały większą swobodę, często były uszyte z przezro-nstego materiału i dla większości kobiet włożenie ich bez jakiegoś rodzaju Tetu wydawało się nie do pomyślenia. Być może Gabrielle była bezlitosna ii kobiet, które nie miały tak szczupłej figury jak ona, ale równocześnie zbyt ±aśa o interesy, by nie zauważyć, iż nie każdy posiada równie dziewczęcą łŁrę. Dlatego sprzedawała gorsety. Spełniały według niej dwojakie zadanie: -jt tylko „ściągały" nadmiar ciała, lecz również spłaszczał}’ biust. Gabrielle icręła projektować, ponieważ uznała ówczesne sukienki za niepasujące do Maych czasów. Zasadniczo rzecz biorąc, tworzyła ubrania dla siebie. Dla-ej kreacje wyglądały zdecydowanie najlepiej na kobietach o tak andro-^ncznych figurach jak jej własna. 1
203
ia^cje z Dymitrem Pawłowiczem pomogły Gabrielle odzyskać - nadal jesz-ce kruche - poczucie równowagi i w tym polepszonym stanie mogła sku-sErrjej wcielić w życie jedno z najważniejszych przedsięwzięć swojego życia. Mieczy jesienią 1920 a wiosną 1921 roku poznała innego młodego mężczyznę, ter-wał się Ernest Beaux. Nie został jej kochankiem. Zamiast tego stworzył