56 1.1 kanni- rwinitf ający i odw^
tym właśnie (ykdem należy de Thou do jakże nielicznych ludzi Xy [ wieku, dia których hHtnni nie była tylko, czy nie przede t
iIim |T> starożytności- W pewnym miejscu swej autobiografii pisze, j, \ jma Hiyflż o niczym, jak tylko o podróżach'.
Dobrze ac zapowiadający miody człowiek skwapliwie chwyta k polecające i odwiedza uczonych mężów; nie ma w tym trudności tizi^ i własnym walorom i z racji stosunków ojca, prezydenta Parlament* j Paryskiego, a więc osobistości bardzo ważnej. W Bolonii Thuan% i
ikęiirf rlin ego park----cyka CariaG—gni(Sig—■----
Rzyowi dwóch ostatnich stuleci. Młody Francuz nie opuścił go nawes?fc [ dwie (jak pisze) i zmuszał się do rozmowy po włosku, rozmów* I bowiem miał trudności z mówieniem po ładnie; francuski w ogóle > wchortea w grę. lego szacunek da padewskiego profesora wanb zapewne, gdy ten zwierzył mu się, że publikuje także pod innym' nazwiskami: jakoBernardin iaureruano napisał komentarze doustaw dawstwa ziemskiego w dawnym Rzymie; za Piotra Krasińskiego napis* dzieło f^donia. a Jan Zamoyski .pan opozycji już ustalonej' firmowe i tylko jego De Senatu Romano.
Mamy tu więc inny stosunek do tych uczonych spotkań: de Thou rte E traktuje di jak materiału do wspomnień, którymi będzie się chwale _ Odwiedzanie ludzi jest <fa niego jakby szperaniem w bibliotece . gromadzęwiem myśli i wiadomości, które posłużą mu we własny* [ mirbm dziele. Nie odstępował Sigoniusa w Bolonii; w Bazylei czyw W podobnie, dotarłszy do gabinetu osobliwości gdzie były zbiory Erazm* li i do cibtoteki pobieżnej z rękopisami komentatorów starożytnyc II diozofów. jeden nowy znajomy otwierał drogę do następnego i w ten U sóŁl nieuchronnie, dotarł de Thou do Mełcki zbieraczy — muzeum j faka Planeta w Bazylei. Historyk francuski był niestrudzony we I ptsporntnkach. jeśli dodam, że w Bazylei i Antwerpii odwiedź* ■ I wypytywał drukarzy, cty trzeba będzie przekonywać, że dobrze I wykorzystał swój czasl Na jego osobę natrafiamy jeszcze w kilku I itariuii m hpodnóży, których autorzy z kolei odwiedzać będą hliliofrlu I paryską Ihuanusa — jak bracia polscy Stanisław Lubienie cki i Hieronim I Cr tui MoskorzowskŁ
Stefan Pac. spisując dziennik podróży z lat 1624—1625, właśnie na i dzieło tego autora powoła się, objaśniając losy księcia cfAumaie. f którego Macy spotkali pod Brukselą.
ścisły związek podróżowania i lektury naukowej znalazł najmocniej szy wyraz w opowieści, którą wiąże on z kim innym. Oto w roku 1589, w okofcarfi Chłteau Thierry, w toku wojny domowej we Frani spotkał pewnego du-mnicha. .doskonałego znawcę trzech języków'
— otirócwtey się ku uimm spytał, oo czyni Cu wrżród broni i trąb. »*»« wsfand aaa gouporK i odrzekł, że tego dnia. który i akońc zył tirrlcm dnesHpr rti ■ iii|tjr rok jego życia, ttmliowi ■* rmmaide godzin, umknąwszy świadorcee uszy na Ce aa ■ zy szkic hałasy « «fcenpw«*j { y
j gdy de Thou
CŁyiemy tutor pisze zawsze w tr«c.io) mohicl
riii|ył de Thou sziaka* u Platterńnf li^arrępione dziś przez muzea, i diiirr) asobkacdd jeszcze w idiii f^ty m atŁrfriciir stanowiły dominującą formę i k i|inryrji W ptzecIawcAstwie do galerii nie gromaiIzm 10 tam krr rzeczy rzadkie, niezwykłe, cenne. Cabiner osobiiwośo masędo muzeum jak alchemia do chcmi. Każdy typ turysty, o których tu nwn. mógł w takim gabinecie znaleźć coś dla siebie ciekawego.
Tkwi w gnłłinf lat li osobliwości jakaś wzruszająca naiwność. Było
w nieb mnóstwo pzedmiotów sf ais zow any ch. interpretowanyd i błędnie. Kwi jednak dostrzec w tych ^ńepłewtonych ogrodach" zjawisko h» którego nie można byio przeprowariiić klasyfikacji i ana&zy i > adniTj skiżyć miały do tego zarówno Sczne _rogi jednorożca", jak i riezkezone starożytne medale i monety. Walciciełc gabinetów to bądź i arna ar nami czy snobistyczni arystokraci hąrłł intełektualiści
— lekaoc. aptekarze, profesorowie uniwersytetów.
Retaqje z podróży nie pozostawiają wątpliwości że wizyty w kolekcjach pochtaraały uwagę zwiedzających. Czeste są wylcazy eksponatów. « jawri wklejano drukowane ich katalogi. Fryderyk, książę wirtember-sJb. który kacy=»> prowadzić, a następnie wydać drukiem uczony diariusz swych podróży, polecił też w niefó do relacji inwentarz .wunderkamery* doktora medycyny Bernharda Pałudanusa w Amsterdamie. Były tam próbki ^cb OO stronic tabel wedle układu eksponatów w gnhlot arłi). w tyaa także j»i urk czerwony błyszczący, bardzo wytworny, polski"; mneraly kar pude 23 k amic nie przywiezione z jerozolimy), drewna, nasiona, zwierzęta Iw sześć dr w i iąf ■ j pierwszej szufladzie 20 pudelek
rodzaju krokodyli, kameleonów-^ lekarstwa, stroje, rzeczy ? z morza i wody.
(1617). zarabiał na chłeb jako
ffdpp Hanhoier z Augsburga, który dobrze nam służy swym
i i wr iporahiO i arfuonatoc monarchów (cesarza RudoKa H, króla Henryka IV francuskiego, księcia Filipa Pomorskiego i innych); był
* merę", a fcdka ■ mych projektował dla swych mecenasów. W tym