W pierwszych stuleciach nowożytnych wszelkie sprawy ludzkie dawały się przełożyć na język religii i z kolei żaden niemal problem wiary czy obrządku nie był z tego powodu obojętny politycznie. Wzaleaaśo od temperamentu własnego czy rodzica (nie zapominajmy o młodzieńcach odbywających „podróż"do szkol w cudzych krajach*), rozmaicie układała się trasa podróży po mapie wyznaniowej Eyropy.Jeśli jednak wypadało odwiedzić kilka krajów, trudno było ominąć państwa w których panowało odmienne wyznanie. Skłaniało to do osobistych reakcji, komentarzy, refleksji. W tym zakresie najważniejszy stawał się problem relikwii.
RELIKWIE
W szczególnej sytuacji byli pod tym względem Anglicy; pod koniec XVI wieku zapomniano na dobrą sprawę na Wyspie o katolickim kujpe relikwii i turysta, odwiedzając kontynent, juz na wstępie, we Francji czy Niderlandach hiszpańskich, natrafiał - nie przygotowany -na niezwykle dlań bogactwo sztuki kościelnej i obfitość relikwii.
Stały mieszkaniec przyzwyczajony był i przywiązany do miejscowych tradycji, znał relikwie najbliższych kościołów. Turysta -zainteresowany tymi sprawami - zasięgał po przyjeźdńe rady, co tu można zobaczyć Przewodnicy, kościelni, przechodnie chętnie udzielali informacji areflt-wiach, czasami bowiem niewiele innych rzeczy było w mieście do pokazania. Z relikwiami rywalizować mógł pałac królewski; jakaś budowla wyjątkowego typu, jak Raspelhuis (dom pracy przymusowej) w Amsterdamie, Dom Fuggerów w Augsburgu, zegar-kalendarz z ukazującymi się figurami (Ulm, Strasburg, Rouen i inne), marionetki--automaty w Zbrojowni gdańskiej, Most Londyński z zatkniętymi na ostrzach włóczni głowami przestępców. Nieliczne miasta mogły jednak się czymś podobnym poszczycić, zaś mniej czy bardziej oryginalne
... łnaid0Wał w nich strawę duchową; postawy protes-^-SeTzróżnicowane. Skłonni byli odrzucić te elementy
kjTJ •, kU|t maryjny. Inaczej natomiast traktowali relikwie z Osobą Chrystusa i świadectwami wydarzeń przekazanych "SLelie. Protestanci byli niezmiernie przywiązani do tych legend Łkając stare ośrodki chrześcijaństwa, znajdowali wspaniałą ucztę j^cho^wlaszcza jeśli potrafili zapomnieć, że służą one papistom. C^We, łatwej przychodził im krytycyzm wobec relikwii; czy jednak odrzuąjąc z góry ich autentyczność, dokonywali zawsze większego wysflcu intelektualnego?
Najbardziej może osobistą relację protestanta o żywym i chłonnym umyśle, odwiedzającego kraj katolicki, przynoszą pamiętniki Johna Laudera z lat 1665-1675. Ten szkocki prezbiterianin, mając 21 lat, po raz pierwszy zobaczył relikwie u benedyktynów w Marmoutier pod Tours: sera św. Benedykta w kryształowym relikwiarzu ozdobionym drogimi kamieniami, czaszkę św. Marcina obok zabytkowego krucyfiksu szkockiej prownienqi. Turystów w grupie Laudera było sześciu, wszyscy „praw-dzhvej religii", „toteż nie mieliśmy wielkiego respektu dla relikwii, ale było tamparu papistów: ci byli zobowiązani upaść na kolana i całować. Jr* "i® mo8'em powstrzymać się od śmiechu". Odmienne formy Mu, zwłaszcza bardziej ostentacyjne, wywoływały zawsze zdumienie, »rawet oburzenie przeciwników wyznaniowych. Pod tym jednak wzglę-_ Podzielona była także i Europa katolicka; dynamika polskiego gestu P||w wieku, podobnie jak odrębności obrzędów katolickich u .dzikich Irlandczyków", dziwiły przybyszów z Francji czy Hiszpanii.
FANA MSZA
Wspomina lakub Sobieski: „Trafiło mi się raz w Lejden w piwnicy słuchać mszy fwiętej u gospodarza katolika; siedział z nami u wieczerzy ksiądz jezuita jak zol dat N® ubrany. W wieczór postrzegłszy gospodarz, żeśmy katolicy; zwierzył się nam * on jest też katolik ze wszystkim dworem swoim jedno bardzo potajemny dla petsekucyi, która się dzieje katolikom > pytał nas, jeżeli będziem chdefi mszy świętej jutro rano słuchać w piwnicy. zezwoHiśmy na to bardzo radzi; wprowadzi nas do onei piwnicy gospodarz, aliści oni co z nami siedział u wieczerzy wczorajszego drżą.októrymcśmy rozumie!. żey or jrUakapitan »dpasawszy szoade zdjął płaszcz i począł się do mszy ubierać; dopiero nam podoepn^ „!1 Vto iest lezurta. który z nami wczora przy wreoerzy Jako kap.ran B°,Poc“rŁ “ Jr. Wat—fanem naszym potajemnym. Dzłwniełmy się zbudował
«* z mężczyzn, jato że nam w oczach prawie prezentował i Z pfarwsiyCh chrześcijan w penekucyjach Kościoła Bożego*.