210 XII. Katolicy, protestanci i rekin**
oblulit [przyniósł ulgę i znaczną pomocł". W XVII stuledu nie był to temat pozbawiony aktualności.
Trydent nie wywołał żadnych skojarzeń z soborem, za to w Wenecji nowe przeżycie: obrazy świętych Damiana i Franciszka „przed narodzeniem ich malowane"; św. Franciszek nawet ze stygmatami -zdumiewa się miecznik, niewątpliwie poduczony przez przewodnika. Z kolei w Bolonii (dokąd Billewicz udał się po odłączeniu od orszaku księcia Radziwiłła) u Franciszkanów relikwie Trzydziestu Niewiniątek, ale „między inszymi jest za wielkim ołtarzem kaplica i ołtarz fundacyjej Księcia Jegomośd, gdzie Rodzic jego leży, bo w Bononiej umarł", pod sklepieniem wisi chorągiew żałobna, polskim zwyczajem, z herbem i podobizną nieboszczyka W Rzymie wrażeń wiele. U Św. Praksedy (benedyktynów) za szkłem i kratą jest kolumna, przy której biczowany był Chrystus (oglądamy ją i dziś). Bardziej jednak interesują Billewicza starożytne rzeźby w Ogrodach LudoVisę Gall umierający wart siedemdziesiąt tysięcy skudów, co czyni pięćdziesiąt tysięcy czerwonych złotych! Inna rzeźba-nierzeźba, to czfo-wiek połamany, co się po śmierci w kamień obrócił Cco maxima novtaś\ W katedrze mediolańskiej węża odlanego §| jakiejści materyjej' przedstawiono Billewiczowi jako owego pogańskiego węża, którego Izraelici poczęli czcić, gdy Mojżesz udał się na górę Synaj; zanotował nasz turysta także sprzeczną wersję, a mianowicie, że „Mojżesz obrócił zaraz wolą Bożą w popiół tego węża".
W tym drobnym sporze dotykamy sprawy niezmiernie ważnej, z którą podróżni spotykali się znacznie częściej niż reszta ludzi. Niekiedy lokalne tradycje przeczyły sobie nawzajem, zwłaszcza, że rywalizacja w zakresie relikwii była w średniowieczu istotnym czynnikiem rozwoju własnego ośrodka. Czasem udawało się załagodzić spory — jak to uczynił papież, ustaliwszy, że św. Dionizy czczony w Ratyzbonie nie był tą samą osobą, co patron Francji, którego relikwie uświęcały opactwo St. Denis pod Paryżem.
Podróżny nie miał takiej jak papież mocy orzekania na ziemi i natrafiwszy na sprzeczność, musiał ją rozstrzygnąć w swoim sumieniu. Protestant oczywiście miał wyraźny dowód papistowskich błędów i perfidii, ale katolik? Oto dwie przeciwstawne postawy katolickich turystów.
Ksiądz Antonio de Beatis, który spisuje niewątpliwie wypowiedzi swego pana, kardynała Luigiego cf Aragona, natrafia na ten dylemat wielokrotnie, wreszcie wobec dwóch ciał św. Antoniego w dwóch kościołach o 7 mil od siebie odległych, omawia go szerzej, jego zdaniem jest to wynik niedopuszczalnego błędu osób odpowiedzialnych w przeszłości Nie dyskredytuje jednak Trójcy Świętej ani Dekalogu; trzeba nawet fałszywe relikwie tolerować, bo wiąże się z nimi Wiele uczuć miejscowych ludzi
to to«j Polak Anonim 1595! W La Valetta na Maloe. gdz.e JSLien z'rf®Sfiyaru^5E5^ XVI wieku, ksiądz okazał mu Wegram [całą prawą dłoń!_ś. )ana__przc,cela, JJeżuchną, jakby ją dopiero od dała odciął. i otworzywszy kryształ, dał tni ją niegodnymi usty mymi całować, co i ja sobie grzeszny za największe którychemkolwiek wszytek żywot swój doznał, błogo-sbwieństwy bożymi poczytam l-.l, także dał mi całować sztuczkę nosa ago świętego, nogę całą ś. Lazari Quadriduani, palec ś. Magdaleny, aęść głowy ś. Urszuli (temu mi dziwno, bom i w Kolnie [Kolonii nad Renem] też zupełną widział i dotykał niegodnymi usty swemi); ba, i Wenetowie chwalą się mieć ś. Jana rękę, w czym nie może być absque sanda/o (bez zgorszenia]". I tu następuje szczery i rozpacz!iwy wykrzyk serca: .Rad bym, żeby ten error od tych, którym to należy, był poprawion. aleć podobno grzeszę. Panie Boże mój, odpuść mi to, a daj dobry- Wiem pewnie i wierzę, że Kościół Twój Święty nie Wądzę ja to czegóż pojąć nie mogę, może być albo insza ręka albo część jaka głowy którym ja nie dojrzał, bo mi nie ukazowano w Kolnie Kolonu], tylko wierzch z skórą i włosami, tam dalej nie wiem, co było we srebrze, albo tez za s. Ambrozem rzekę: -cokolwiek jest. wiara ocą^m uchybieme, bowiem nikt z wiernych nie czci żelaza, lecz raczej czci i wielbi w żelazie mękę Chrystusa Pana«".
JTrAK,m był człoiwiek'em bardzo pobożnym. Długa podróż wystawiła dumo ł! ,e®° pobożność i w relacji da się odczuć pewną skrywaną 7 J51^62 gorącą próbę przeszedł bez uszczerbku dla wiary.
, ,wa przykrością (nie kryję bowiem sympatii do Anonima, jak j. - ,z aut°rów, którym zawdzięczam miłe chwile lektury) muszę jednak stwierdzić, że dewocyjna pokora tego autora — być może przyszłego jezuity — powstrzymała go przed sformułowaniem wniosków, jakie z podobnego materiału wyciągnął Jan Kalwin.
W roku 1543 dał Kalwin wstępny szkic czegoś, co dziś nazwalibyśmy programem badaó nad relikwiami. Niewielkie dziełko zatytułował: Ogłoszenie bardzo użyteczne o wielkim potytku. który byłby dla chrześcijaństwa, gdyby sporządzono inwentarz wszystkich świętych ciał i relikwii, które są tak we Francji, Niemczech, Hiszpanii, innych królestwach i krajach... Jest to pamflet raczej niż poważny
. . / .__. ■ któreeo w tak szerokim zakresie zebrano
jedyne Cbyba oło, ^ to bowiem oderwane od realiów, oparte na matenał strlepy uczonołci; są to informacje z pierwszej
klasycznej J-wszekonkretne. Nie ma to być — podkreśla autor
CZV drugiej ręki. tęcz Nlemiec wymienia tylko pół tuzina miast.
— pełny ^2£r*ł« trzy. które zna. koło piętnastu z Włoch i trzydzieści