MĄDRA REZYGNACJA JOWTALSKI1GO XXIII
Spróbujmy pójść drugim ze wspomnianych tu tropów: Jowialski kieruje się nie obojętnością, lecz mądrą rezyg-nacjąT Ńie jestem pewien, czyistotnie — jak cnce Pigoń — ‘pTZBcznwa ekonomiczny krach ziemiaństwa (Fredro też nie był pewien — skreślił przecież wspomnianą już wyżej „katastroficzną" piosenkę), może przecież być świadom, że czasy bezwzględnej dominacji tej warstwy w życiu społecznym zaczynają już odchodzić w przeszłość, że pojawia się na scenie warstwa nowa — inteligencja, ludzie czerpiący środki utrzymania z pracy umysłowej. Nie musi mu się to podobać: ^gst_jzapewne-i^zej--Jamserw^tystą, lecz zwykł się godzić ze zjawiskami, którym nie w jego mocy^zapnbiec. Takim zjawiskiem może być dlań na przy-' *md fakt, że wnuczka woli pisarza od hałaśliwego szlagona, że z pisarzem, nie ze szlagonem będzie szczęśliwa. Takie już czasy, nic się na to nie poradzi.
A jeśli jednak Jowialski żywi w głębi duszy owo przeczucie wielkiego krachu? Wtedy najlepszym (w pewnym sensie) zięciem byłby jakiś bankier lub zgoła lichwiarz (znamy ten wariant z Dożywocia), ale takie rozwiązanie w ogóle staruszkowi do głowy nie przychodzi. Jeżeli zaś nie bankier, to pewniejszy już inteligent, który może przecież do czegoś dojść, niż szlagon, który wysadzony z siodła" — niewiele zapewne zwojuje swym rozumem, którym tak się lubi przechwalać.
Oczywiście, to są spekulacje trochę na wyrost: Fredro starannie pozacierał tropy, wiodące ku sprawom niezupełnie wesołym. Ludmir w zakończeniu sztuki okazuje się człowiekiem dość zamożnym, Jowialskiego, bez względu na to, co go czeka później, aktualnie na pewno stać na wyposażenie wnuczki. Perspektywa, że Ludmir będzie utrzymywać rodzinę z honorariów za swoje powieści, została na szczęście uchylona. A nie byłaby to perspektywa wesoła.