CHACUN ME DIT, RONSARt)...
Mówią do mnie: «Ronsardzie, pani twoja wcale Taką nie jest, jak śpiewasz.* Prawda-to czy zdrada? Nie powiem, bom szalony i obłęd mną włada,
Sam nie wiem, czyli szpetną, czyli piękną chwalę.
Ci, co rozum i czujność zachowali w szale,
Nie kochają, jak sądzę; ktd kocha, nie bada.
Ten kochanek prawdziwy, kto zmysły postrada — Miłość goni jak wicher, myśl chadza ospale.
Taką piękność uwielbiać, której każdy szuka —
Nie szalonym, lecz mędrkom przystoi ta sztuka,
Co radzi towar kupić ceniony i znany!
Jam do sądów niezdolny: bo w szaleństwa mocy Ślepy jestem, dzień biały oglądam wśród nocy,
A w miejsce ostu piękny widzę krzew różany.
Przekład M. Wronckiej.
Słowiczku mój prześliczny, ty w leśnej gęstwinie, Z gałązki na gałązkę,-jako chcesz, fruwając, Śpiewasz do wtóru ze mną, co idę wzywając Tę, której imię nigdy z moich ust nie ginie.
Miłujemy obydwaj: twój wdzięczny głos płynie, Wierność tej, co cię kocha, tkliwie wysławiając, A ja przechodzę tędy, tęskliwie śpiewając Piękną moich serdecznych ran winowajczynię.
A przecież nam, słowiku, los zrządził inaczej: Twoja miła cię kocha, a moja — nie rączy, Choć im nucimy obaj podobnymi dźwięki.
/
fl$o ty wzruszasz swym pieniem kochankę życzliwą, A moja, co przyjmuje pieśń i rymy krzywo', Nieczuły słuch odwraca od mojej piosenki*
Przekład M. Wronckiej.
6 Ronsard 81