STYLE ODBIORU
runku tych wypadków i potrafili tę swą orientację wyzyskać dla zajęcia takiej pozycji, jaka by czyniła ich stanowisko widoczne tak dla publiczności, jak dla aktywnych uczestników literackiej agory.
Świadczy o tym sam proces formowania grupy, którą ukształtowała się w momencie, gdy wszyscy jej członkowie mieli już jakąś pozycję literacką, wszyscy mieli za sobą książkę debiutancką, wiele wierszy drukowanych w prasie, wiele występów autorskich, czasem byli nawet — jak Tuwim jako autor dytyrambu Wiosna — sprawcami skandali literacko-oby-czajowych. Znaczy to, że Skamander w momencie formowania bardziej niż nakreślał przyszłe drogi, którymi iść mają zrzeszeni poeci, podsumowywał dotychczasowe ich poczynania i sukcesy. Dla swoistości grupy istotniejsza więc była przeszłość, nawet tak niewielka, niż przyszłość. Skamandryci sami chyba to sobie uświadamiali, gdy formułowali swój „program bez programu”, uświadamiał sobie na pewno Lechoń, gdy w przemówieniu otwierającym wieczór autorski skamandry-tów 6 grudnia 1919 r. w sali Towarzystwa Higienicznego, stwierdzał:
W tym tkwi trudność, że każdy pisarz uważa słusznie za swój klejnot najszacowniejszy i legitymację przed społeczeństwem to właśnie, co go od innych odróżnia — na pojęcie literatury składa się suma indywidualności. [...] Nie nasza jest rzecz zakreślać lub przeczuwać szczyty każdego z nas; łączymy się prawem pewnego minimum talentu, i — o co właściwie chodzi — prawem duchowego pokrewieństwa. Od tego szalenie daleko, nawet nie tędy droga do programu i formułek estetycznych, nie chcemy też piętrzyć spraw formalnych o literaturze, w tym właśnie wypowie się swoboda talentu, fantasmagorie i przywidzenia poetów1.
Idee, dla członka grupy sytuacyjnej charakterystyczne, byłyby nie do przyjęcia dla reprezentanta grupy programowej; ten zapewniałby, że sukcesy poetyckie osiągnie się wtedy tyl-
Tekst wypowiedzi Lechonia wydrukowany został w „Skamandrze”, w dziale „Varia”, r. 1920, z. 1, s. 58.