f.Zwz, 309). I dalej: „Zapatrzony w bezkresną, pustkę czuł również jałowość swoich myśli. Bo było w tej pustce coś domagającego się śmierci, jak gdyby śmierć mogła być dla niej wybawieniem. Właściwie może nawet w tej pustce była już śmierć...”’ (Zwz, 310).
Noc kosmiczna Pawła jest nocą nicości, wytkniętą przez przeznaczenie. „Niebo, na którym nie widział już ani jednej gwiazdy, było jak coś bezwładnego, nieżywego, dolina leżąca poniżej pod jego nogami wydała się ciemna i nieprzenikniona w głębi, nie zdradzająca miejsc, gdzie walczyli, ukrywająca wszelkie ślady po walce, i pomyślał, że wygląda niby dno nicości, jakby ludzie, którzy tam padli, nawet zanim jeszcze padli, nie byli wcale ludźmi, a od samego początku zimnym popiołem okrywającym ziemię, żeby na zawsze została szara i milcząca: idąc zaś dalej brzegiem rzeki i potem lasem, za którym zaczynały się pofałdowane bezdrzewne manowce, myślał, że ma przed sobą ciągle jeszcze to, co już za sobą zostawił, monotonną straszliwą dal będącą nicością, pochłaniającą zachłannie i okrutnie, i obojętnie wszelkie życie, dal. którą on jednak, zrodzony przez tę ziemię, musi przemierzać w t.ę stronę i z powrotem, na wprost., na ukos, w kółko, w poprzek pomiędzy określonymi dokładnie granicami widnokręgu, mimo nieograniczo-ności nieogarnionego świata. »Nic na to nie poradzę*, powiedział sobie” {Zwz, 414-415). Przed sobą zatem ma jedynie to, co za sobą — a jest to dla niego dal nicości. „Zrodzony przez tę ziemię” musi dźwigać swą dolę, która nie wróży nic oprócz zagłady. Przemierzać step to dążyć ku śmierci, wszystkie jego manowce do niej jedynie prowadzą. „Nic na to nie poradzę”, to nie tylko wyznanie bierności wobec przeznaczenia, to również przyjęcie dziedzictwa tego miejsca ukochanego, świętego i przeklętego jednocześnie.
Absolutny pesymizm Malczewskiego i Odojewskiego objawia się w przeświadczeniu, że step co dzień i co noc zarasta śmiercią. Malczewski pisał o „kolczastych łodygach robaczliwej zdrzeni”, które rozrastają się bezustannie; Odojewski powtarza: „Zasypie wszystko, zawieje...” — i nic się nie ostanie. „Ale na pola nie chodź, gdy serce zbolało — radził Malczewski — Na równinie mogiły — więcej nie zostało — Resztę wiatr ukraiński rozdmuchał do znaku —” . Jarosław Marek Rymkiewicz po pobycie na Ukrainie
195