uiiAieru nic do czymenja ZosUlismy w Mende nazajutrz Z cwj-aca do godziny 4-tej z wieczoru, o które] w dalszą ruszyliśmy podróż. Niewiele Jednak ujść można było. lubo droga bardzo piękna, daaatcz ulewny przymusił do zatrzymania >u; o 1 *•* ti**i*#s od Bapiaf gdzi# na słotnie, be* żadnego przykrycia trzeba było noc
3 czerwca W Chanat' i M^%*egros były nasze spoczynki Wiec<un*m znowu iIo.hkcz. Nocowaliśmy w Bouffarci. W okolicach tych pustych, najeżonych skalami, lud w ogólności nie-przyjemny; z trudnością można *ią i nim rozmówić po francusku interes osobi.ni> kładno na pierwszym wzglądzie
4 c/rrwcu, W najbliżs/rj wiosce Hayno ujrzeliśmy rzeką Tern. która płynie pod Alby biorąc swój początek w górach eiy Droga. którą od Chanat była miedzy gołymi skałami, teraz zaczyna być piękniejsza; ocieniają ją orzechy i morwy, doliny rozkoszne, góry okryte lasami, a niekiedy nagość ikal tym więcej się podoba, te różny widok przedstawia. Droga idzie prrer K;v: >ro {...] do Milan, gdzie już o 11 rano stznęiiścny. Miasto w pięknym położeniu, lubo niewielkie i dość mizerne. W bliskości niego znajduje .sic źródło petryfikujące2, z którego mam kawałek kamienia.
5 czerwca Odpocząwszy w St. Aifnąue po kilkugodzinnej podróży nocowaliśmy o 2 lieues stamtąd w karczmie przy drodze położonej, która lubo porządnie utrzymywana, nie taką jednak okazała się w istocie. Nie dające usnąć robactwo zmusiło do opuszczenia jej o 12-tej w nocy.
6 czerwca. Przed piątą stanęliśmy w St. Sernin. Okolica piękniejsza jak gdzie indziej — ale i większe pustki. Ściągnęliśmy na noc do wsi AJ ban, bo dojść do Yilleiranehe, jak to zamiarem naszym było, deszcz nie pozwolił.
7 czerwca. Niepogoda zmusiła nas do wzięcia dwukołowego wozu do Alby, Niewygodne w nim siedzenie strudziło nas wiv
pfOMi kśSkkśkzia