pojedyncza instytucja, jest zobiektywizowanym działaniem ludzkim. Innymi słowy, mimo te w ludzkim doświadczeniu świat społeczny jest odbierany jako obiektywny, nie uzyskuje on w ten sposób atatuau ontologicznego niezależnego od działa* człowieka, które go wytworzyły. Tym paradoksem, żo człowiek potrafi wytworzyć świat, który następnie jest przez niego doświadczany jako coś innego ulż jego własny produkt, zajmiemy się później. Obecnie trzeba podkreślić, że związek między eztowiekiem-wytwórcą, i społecznym światem, jego wytworem — jest i pozostanie związkiem dialektycznym. Znaczy to. I# człowiek (oczywiście nie w izolacji, ale w ibloro-wościach) i jego społeczny świat wchodzą ze sobą w interakcję. Wytwór oddziałuje zwrotnie na wytwórcę. Ekstemalizacja i obiektywizacja są momentami w trwającym procesie dialektycznym. Tntedm momentem tego procesu, którym jest internalizacja (z której pomocą obiektywizowany świat powraca do świadomości w trakcie socjalizacji), zajmiemy H dość szczegółowo w dalszej części tych roąwtfań.' Jednakże już teraz można spostrzec fundamentalny związek tych trzech dialektycznych momentów w społecznym świecie. Społeczeństwo jest wytworem ludzkim. Społeczeństwo jest rzeczywistością obiektywną. Człowiek jest wytworem społecznym. Jest już niemal oczywiste, że analiza świata społecznego, która nie bierze pod uwagę któregoś z tych trzech moroen-tów, będzie analizą za iekształeającą.” Można jeszcze
” Współczesne socjologia smeryfcaóata sną sUomioit do j plcrwatgo taomtom. jej >po«6b patrzenia na
teczeństwo ntnli się więc do wp>, co Marta nazywał _
kacją (FcrdłaillcbMf), czyli do niedialefctjranmflb rnlrtrwSa-cis rzeczywistości społecznej, które ukrywa, te jest ustannyra wytwarzanie* społecznym- Zamiast tego njfl ją w sposób podatny falc rzeczy, co jest stosowne w odnieśenin do świata przyrody. Kryjąća sią M dehumanizacja jest tięfidaens przez wartości pochodzące ri sżej tradycji ipnlm i ns|. co jest prawdopodobnie trafnym moralnie, ale nieistotnym teoretycznie.
dodać, ia tn fundamentalna dialektyka społeczna w pełni Jawi tiłcj dopiero wraz z przekazaniem spo-luuznogo świata nowemu pokoleniu (to znaczy z przyswojeniem go w wyniku socjalizacji). Powtórzmy, dopiero wraz z pojawieniem się nowego pokoleniu można właściwie mówić o społecznym świe-cie.
Równocześnie świat instytucjonalny wymaga u-pruwomocnienia, czyli sposobów, z których pomocą może zostać „wyjaśniony" i uzasadniony. Jest tak nie dlatego, że wydaje się on mniej rzeczywisty. Jak widzieliśmy, realność społecznego świata staje się w trakcie jego przekazywania bardziej przekonująca. Jednak realność ta ma charakter historyczny, co dociera do nowego pokolenia raczej w postaci tradycji niż wspomnień biograficznych. W naszym schematycznym przykładzie A i B, początkowi twórcy społecznego świata, mogą zawsze odtworzyć warunki, w których ich świat oraz dowolna jego część zostały ustanowione. Znaczy to, że mogą oni dotrzeć do znaczenia instytucji wykorzystując swoją zdolność przypominania. Jednak dzieci A i B są w zupełnie odmiennej sytuacji. Historię instytucji znają oni „ze słyszenia". Na podstawie własnej pamięci nie potrafią odtworzyć pierwotnego znaczenia instytucji. W związku z tym okazuje się konieczne zinterpretowanie na ich użytek tego znaczenia w rozmaitych formułach uprawomacmających. Jeżeli formuły te mają być przekonujące dla młodego pokolenia, muszą spójnie i wyczerpująco wyjaśniać instytucjonalny porządek. Mówiąc inaczej, wszystkim dzieciom trzeba opowiedzieć tę samą historię. Rozwijający się porządek instytucjonalny wytwarza konstrukcję uprawomocnień rozciągającą nad nim osłonę interpretacji, zarówno poznawczych, jak i normatywnych. Nowe pokolenie poznaje te uprawomocnienia w tym samym procesie socjalizacji, dzięki któremu wrasta w dany porządek instytucjonalny. Również tą sprawą zajmiemy się dalej bardziej szczegółowo.
107