wiedzieć tego, gdybym miał w pogotowiu jakiś inny argument.
A. Tak więc z góry wmówiłeś w siebie, że należy puścić bezkarnie tak wielką zbrodnię, a nie zastanowiłeś się nad tym, czy ten niewolnik nie pragnął uwolnić się od strachu przed panem dla zaspokojenia własnych namiętności. Przecież nie tylko dobrzy, ale i źli pragną żyć bez bojaźni. Taka jednak zachodzi różnica, że dobrzy, pragnąc spokojnego życia, oddalają przywiązanie od tych przed- -miotów, których nie można posiadać bez niebezpieczeństwa utraty. Natomiast źli starają się usunąć przeszkody, aby bezpiecznie oddać się ich używaniu. Z tego powodu prowadzą wśród występków i zbrodni życie, dla którego właściwsza jest nazwa śmierci.1
K. Wróciło mi opamiętanie i cieszę się niezmiernie, że juz dokładnie wiem, czym jest także owo niedobre pożądanie zwane namiętnością. Jak się okazuje, jest to miłość do tego, co każdy może utracić wbrew własnej woli.
1’rcurG doczesne a prawo wieczne
V—11. Proszę dę więc, zbadajmy teraz, czy namiętność przejawia swą władzę także w świętokradztwach; większość z nich, jak widzimy, ma źródło w przesądach.
A. Czy przypadkiem nie za wcześnie na to? Zdaje się bowiem, że przedtem trzeba rozważyć, czy można zupełnie beznamiętnie zamordować bądź napadającego wroga, bądź czatującego bandytę — w obronie żyda. swobody czy też niewinności.
E. Jak mógłbym przypuścić, że nie współdziała przy tym namiętność, skoro mieczem broni się tego, co można utracić wbrew swej woli? A jeżeli taka utrata nie jest możliwa, po co posuwać obronę tych rzeczy aż do zabójstwa człowieka?
A. A więc nie jest sprawiedliwe prawo, które pozwala podróżnemu zabić w obronie własnego życia bandytę, a każdemu mężczyźnie lub kobiecie zamordować — o ile
Por. O tyciu szczęśliwym 10.