historia mogła potoczyć się swoim trybem. W Slouńe i ciele te wydarzenia sp^ czterystu prawie lat powracają niekiedy w ^ mowach bohaterów, ich pasje naukowe akupja ją się jednak głównie wokół astronomii i matQ' matyfci. Otoczenie traktuje ich trochę jak nje szkodliwych dziwaków, powątpiewając w pra^ tyczną wartość ich wtajemniczenia. W Twa^ rzy księżyca natomiast wiedza o ruchu planet położeniu Ziemi wobec Słońca, a zwłaszcza o jej kulistośd, jest zazdrośnie strzeżoną tajemnicą rodową. W opisie Chozroesowego Mi-treum, jego architektonicznej konstrukcji, przyrządów tam zgromadzonych, a przede wszystkim w obrazach ze snu Mitroanii, zaznacza się znowu fascynacja mechaniką i wynalazkami technicznymi. Te motywy, charakterystyczne dla science-fiction. pojawiają się w Twarzy księżyca w kontekście dotąd nie spotykanym nie tylko w pisarstwie Parnickiego, ale chyba w ogóle w literaturze. O ile ten gatunek (zwłaszcza jeśli pojawiły się w nim elementy utopii) częstokroć łączył fantastykę naukową z problematyką historiozoficzną albo moralną, to w Twarzy księżyca (co drugi tom jeszcze utwierdzi) chwyty zaczerpnięte z science-fiction służą do wysłowienia problematyki teologicznej: istoty bóstwa, relacji pomiędzy człowieczeństwem a boskością. Ale jakżeż ta teologia z fantastyką mocno chodzą nogami po ziemi!
W drugim tomie Twarzy księżyca, mającym
podtytuł Opowieść bizantyńska z roku 450, przedstawione zdarzenia koncentrują się wokół akcji, która mogłaby być osnową noweli detektywistycznej. Maksymian, wysłannik papieża Leona, prowadzi niezwykle przebiegłą, a jednocześnie brawurowo zuchwałą grę o przekazanie tajnego dokumentu siostrze cesarza Bizancjum. Ma przeciwko sobie cały znakomicie zorganizowany wywiad cesarski, a przede wszystkim dwu niezwykle inteligentnych i dobrze znających go ludzi: brata swej narzeczonej Storacjusza i krewniaka Rufusa. Cesarstwo rzymskie, podzielone na dwie części: zachodnią i wschodnią, jest ponadto wstrząsane gwałtownymi sporami religijnymi o współistot-ność czy tylko współpodobieństwo dwu natur w Chrystusie: boskiej i ludzkiej. Zagrożone jest także nieustannymi najazdami barbarzyńców: Attyla jest potęgą, z którą władcy obu części cesarstwa muszą liczyć się przede wszystkim. Spory religijne monofizytów z diofizy-tami nie są bynajmniej abstrakcyjnymi dysputami garstki uczonych. Teologią pasjonują się nawet rzeźnicy i piekarze, a tłum zapełniający hipodrom podczas wyścigów kwadryg zwycięstwo manofizyckiego czy diofizyckiego woźnicy odczytuje jako znak boży. Argumentację często zastępuje po prostu walka uliczna. Zarysowujący się rozłam chrześcijaństwa doprowadzi niebawem do schizmy i ostatecznego zerwania między Rzymem a Bizancjum. Zachodnią częścią cesarstwa faktycznie władał wów-