— Zabierz mnie ze sobą, bo inaczej ojciec zabije mnie zamiast ciebie}
Friksos wciągną! ją, posadził za sobą i baran ruszył na wschód, do Kolchidy, kraju położonego z drugiej strony Morza Czarnego. Hefie ile znosiła podróż powietrzną, zrobiło jej się niedobrze i mniej więcej w połowic drogi spadła z ba rana do cieśniny morskiej, zwanej od tego czasu Hellespontem.
Friksos leciał dalej. Gdy przybył do Kolchidy, złożył Dzeusowi ofiarę z barona, a jego złote runo powiesił w świątyni Aresa, powierzając je piecz}' ogromnego węża. Zanim w kilka lat później umarł, ożenił się z miejscową księżniczką, z którą miał czterech synów. W Kolchidzie panował zwyczaj, że nie grzebano zmarłych mężczyzn, lecz owijano ich dała w skórę wołową i wieszano na wierzchołkach drzew, aby sępy je pożarły. Toteż po śmierri Frik-K)sa jego duch powiódł skarżąc się królowi Peliasowi, że nie może dostać się do Ttftaru; Pełias, który był Friksosa przyjacielem, dopiero od niedawna panował na zagrabionym tronie Jolkom w Tcsałii.
Wyrocznia Delficka przepowiedziała Peliasowi, że zginie z ręki jednego z młodych członków' swej rodziny, wobec czego zaprosił wszystkich swych siostrzeńców' i bratanków na ucztę i tak ich zmasakrował, że nikt z tego żywy nie wyszedł. Ale tego samego wieczoru narodził się jego nowy siostrzeniec imieniem Jazon. Matka Jazona kabała służebnicom płakać nad nowo narodzonym dzieckiem, aby myślano, że przyszło na świat nieżywe. Pelias zabił ją później, aby więcej dzieci mieć nie mogła, ale Jazona udało się poćmyać na górę Pelion, gdzie mądry centaur Chiron zajął się w tajemnicy jego edukacją. Wówczas Wyrocznia tak ostrzegła Nim:
— Strzeż się człowieka w jednym sandale!
Minęło dwadzieścia lat. Gdy Pelias, bardzo już stary, składał ofiarę nad brzegiem morza, ujrzał przed sobą nieznanego przybysza, zbrojnego w dwie dzidy o szerokich ostrzach, który nosił tylko jeden sandał.
— Kim jesteś? — zapytał go.
— Jestem twoim siostrzeńcem Jazonem.
— Czemu masz tylko jeden sandał?
— Drugi zgubiłem w rzece, gdy niosłem przez nią pewną starą
too
kobietę. Okazało się, że to bogini Hera ukryła się w jej postaci; ma ona do ciebie wielką pretensję, bo. jak mówi, nigdy jej nie składasz ofiar.
Pelias spojrzał gniewnie na Jazona.
— Co byś zrobił — zapytał go—* gdyby Wyrocznia przepowie* działa, że zabije cię ktoś z twoich własnych krewnych?
Hera przybrała z kolei postać muchy > szepnęła coś Jazonowi do ucha, a on powtórzył jej słowa:
— Kazałbym mu wyprawić się do Kolchidy, pogrzebać kości Friksosa i przywieźć Złote Runo.
— Musisz być tym, przed którym mnie ostrzeżono — rzeki Pelias. — Natychmiast ruszaj do Kolchidy i nie wracaj bez Złotego Runa!
Jazon rozesłał po całej Grecji swych heroldów, aby wezwali herosów do udziału w jego wyprawie; niebawem całe ich setki stawiły się w Jol kosie. Trzeba było wielu z nich odrzucić, bo „Argo”, statek, który właśnie dla Jazona budowano, obliczony był tylko na pięćdziesięciu wioślarzy.
Gdy Herakles, który właśnie schwytał Erymanckiego Dzika, zaciągnął się do załogi, wszyscy chcieli, żeby objął dowództwo ekspedycji, lecz on się na to nie zgodził.
— Ten zaszczyt należy się Jazonowi, nie mnie — oświadczył. — A poza tym jestem wciąż jeszcze niewolnikiem.
Argonauci, jak nazwano załogę herosów, wyszli z Jolkosu w morze wczesną wiosną, kierując się na wschód i zatrzymali się na wyspie Lcmnos dla nabrania wody i żywności. Parę miesięcy wcześniej kobiety lemnańskie wymordowały swoich mężów uważając, że były przez nich okrutnie traktowane; teraz właśnie zaczęły odczuwać pustkę i osamotnienie, więc starały się wszelkimi sposobami zatrzymać Argonautów, by powychodzić za nich za mąż. Herakles musiał użyć całej swojej siły, gdy ściągał herosów z powrotem na statek.
„Argo” przepłynął Hellespont, minął Troję i wszedł na morze Marmara. Tam Argonauci urządzili przyjacielskie regaty, aby przekonać się, kto z nich najdłużej może wiosłować. Herakles, Jazon oraz bliźniaki Kastor i Polluks wiosłowali przez całą noc aż do śniadania następnego dnia. Ale gdy nadeszło południe, tylko Herakles i Jazon zostali przy wiosłach, każdy z nich z jednej strony
roi