O ile w sprawie Matejki nie doszło do bezpośredniej polemiki dwóch czołowych przedstawicieli polskiego pozytywizmu, o tyle kilka lat później, w roku 1889, Świętochowski wystąpił z krytyką postawy Bolesława Prusa wobec kontrowersyjnego daru barona Hirscha, związanego z paryską Alliance Israćlite. Dar ten miał być przeznaczony na poważną rozbudowę żydowskiego szkolnictwa rzemieślniczego w Galicji, co wzbudziło zastrzeżenia Prusa, który uznał, że może to zaburzyć równowagę społeczną, powodując zbyt liczną reprezentację Żydów wśród galicyjskich rzemieślników. Co więcej, Prus wyraził obawę, że przeznaczanie potężnych kwot wyłącznie na szkoły żydowskie łamie zasadę równouprawnienia. Odpowiedź Świętochowskiego była stanowcza. Stwierdził on, że w tym wypadku nic może być mowy o łamaniu zasady równouprawnienia, nawet jeśli skutki takiego daru mogłyby się okazać niefortunne dla nieźy-dowsktej ludności Galicji. Argumentacja Świętochowskiego jest warta uwagi. Dowodzi on, że Prus błędnic pojmuje równouprawnienie, gdy stwierdza, iż polegać ma ono na proporcjonalnym udziale Żydów w różnych dziedzinach życia społecznego, a więc także w rzemiośle. Kwestionuje przyjęty przez Prusa tok rozumowania i stwierdza, iż równouprawnienie znaczy tyle, że „każdy osobnik posiada równy z innymi udział w korzystaniu z praw kraju” i zgodnie z tą formułą stwierdza, że wobec tego „Żyd pragnący zostać lekarzem nic pyta, czy jest jeszcze dla niego miejsce w 10 procentach pozostawionych jego współwyznawcom, lecz idzie do szkoły, uniwersytetu i zostaje lekarzem [...]”' ,
Warto zauważyć, że w słowach tych wyraża się nic tylko szacunek dla zasady równouprawnienia, w tym także równouprawnienia Żydów, ale również, tak charakterystyczny dla Świętochowskiego, szacunek dla edukacji. Sądzę, że poza wszystkim jego polemikę z Prusem można potraktować także jako reakcję na próbę ograniczenia przez autora Kranik dostępu do edukacji młodzieży żydowskiej. Co jednak najważniejsze, polemika ta dowodzi tego, że w końcu lat osiemdziesiątych XIX wieku Świętochowski daleki był od akceptowania jakichkolwiek form ograniczania swobód ludności żydowskiej, a pamiętać należy, że postulaty tego rodzaju pojawiają się już w tym czasie coraz częściej, wraz z falą wzbierającego antysemityzmu.
Krytycznej analizie owego zjawiska Świętochowski poświęcił w 1897 roku jeden z felietonów. Dostrzegając tendencję do zamykania w „antysemickim getcie” także Żydów zasymilowanych, pisał Poseł Prawdy: „Zapewnie, byli to «Zydzi«, dla których człowiek rozumny i prawy nic zna już tego ani żadnego tytułu odmiennego od nazwy innych obywateli kraju" i podaje przy tym liczne przykłady osób żydowskiego pochodzenia, które potrafiły bezinteresownie służyć krajowi. Są to słowa bardzo ciekawe ze względu na to, że ukazują ówczesny stosunek do antysemityzmu pisarza, który już kilka lat później sam zacznie
m A. Świętochowski. „Prawda” 1889, nr 44; cyt. za: Liberum velo, t. 2, s. 46.
•** A, Świętochowski. „Prawda" 1897, nr 14; cyt. za: tegoż. Liberum velo. L 2. s. 250.
przechodzić na pozycje antysemickie. Omawiany tekst powstał w związku z opublikowanym na łamach „Prawdy" artykułem Benedykta llert/a pod tytułem Antysemityzm i Żydzi. Świętochowski opatrzył go przypisem redakcyjnym, w którym, pomimo pewnych zastrzeżeń, zwraca uwagę na wiele słusznie podniesionych przez autora problemów1'”. Wśród nich wymienił charakteryzującą jakoby Żydów nadwrażliwość na wszelkiego rodzaju krytykę, która choć usprawiedliwiona dzicjowo stanowi - zdaniem pisarza - objaw choroby. Warto przy tym zarzucie zatrzymać się nieco dłużej. Podobną opinię wypowiadali bowiem już wcześniej Prus i Sienkiewicz . Alina Cała zauważa, iż zarzut ten był często stosowany przez „początkujących antysemitów", wytrącających broń z ręki asy-milatorom. Pominąwszy, moim zdaniem, zbyt pospieszne kwalifikowanie części pozytywistów jako „początkujących antysemitów", można się z tą opinią zgodzić. Tym chyba należy tłumaczyć tak liczne polemiki, jakie z pozytywistami prowadził „Izraelita”, pismo przecież ideowo pozytywizmowi bliskie. Równocześnie jednak dostrzec trzeba nicuniknioność tego rodzaju konfliktów wynikającą z podwójnej niejako perspektywy, z jakiej pozytywiści, w tym Świętochowski, prowadzili krytykę społeczności żydowskiej. Z jednej strony traktowali ją jako część społeczeństwa polskiego, w związku z czym uznawali, że krytyka ta ma charakter „wewnętrzny”, nie musi się więc liczyć z cudzą wrażliwością. Z drugiej strony (przykładem właśnie „izraelita") można było sądzić, że krytyka pozytywistów prowadzona jest niejako ,y. zewnątrz”, co zmieniało jej charakter w takim wypadku niektóre uwagi istotnie można było uznać za impertynencje.
Jeszcze ciekawsze jest to, gdzie Świętochowski odnajdywał źródła współczesnego sobie antysemityzmu. „Nie przeczę - pisał że na obecną nienawiść do Żydów składają się te same pierwiastki, które ją od wieków podsycały: wstręt rasowy, wyznaniowy, kulturalny itd., ale drożdżami jej w nowszych czasach są niewątpliwie fermenty społeczne”11 . Czynniki te, zdaniem pisarza, sprzyjają myśleniu, iż to Żyd jest .„sprawcą niedoli i twórcą wyzysku"113. Zacytowane wypowiedzi dowodzą tego, że Świętochowski dostrzegał dokonującą się przemianę tradycyjnego, motywowanego kulturowo i religijnie antyjudaizmu w bardziej nowoczesny antysemityzm o ideologicznym podłożu.
O ile dotychczas zaprezentowane rozważania Świętochowskiego mieszczą się zasadniczo we wcześniejszym pozytywistycznym paradygmacie, o tyle dalsze uwagi (jakkolwiek z niego się wywodzą) poza ów paradygmat wykraczają. Pozytywiści zawsze piętnowali żydowski separatyzm, równocześnie jednak wykazywali wiele zrozumienia dla jego źródeł. Tymczasem Świętochowski zdaje się porzucać ową zrównoważoną strategię, prezentując wizję „żywiołu
lro Loc. cit.
1,0 B. Prus, Z powodu 12,000.000..., cz. I; H. Sienkiewicz, Chwila obecna, cz. 38, [w:] tegoż, Dzieła, pod red. i. Krzyżanowskiego, t. 49, s. 157-158.
"A. Świętochowski, „Prawda" 1897, nr 14; cyt. za: tegoż. Liberum veto t 2 s 252 112 Loc. cit.