„bez steru i wiosła**, odpowiedzialna za swe działanie, a pozbawiona gwarancji i barier. Nietzsche z tej świadomości czynił wiedzę radosną. Innych wolność ta, nagle odkryta, przyprawiała o zawrót głowy. Śmierć Boga, głoszona radośnie przez autora garatustry, otwierała przed nimi przepaście nicości.
Już tytuł zbioru .goezyj MiciAskiego jest znamiennym zrewaloryzowaniem stereotypu: Kant widział w niebie gwieździstym nad sobą symbol pewności, gwiazda Betlejemska wieściła Narodzenie Zbawiciela; dla Micińskiego źródło wiedzy, drogowskaz, gwiazda precwodniczka^ódziTstaje"si^źróHłerri niewiedzy — mroku. Wszystkie drogoy^kazy, którymi "kierowano się' dotąd, gadają.
Ale co więcej, i pewniki narodowe;, dogmaty patriotyczne ulegają przytłumieniu, choć jeszcze niedawno ('Nauczycielka; 18§8) stanowiły '^ ^-Ilcniski^o źródłó^iezachyaanej wiary.
Tomik W mroku gwiazd\\yv7timestr6m ód ‘zaangażowania narodowego. Nurt j>atriotyczny, zawsze przedtem i potem dominujący u Micińskiego^ "tułaj załamuje się^schodzi na dalszy plan. Jak już powiedzieliśmy wcześniej, Konrad staje się na powrót Gustawem. Szlachetny młodzieniec (zapewne kiliń-szczak) biorący udział w patriotycznej pracy konspiracyjnej porzuca wiążące go ze zbiorowością ideały:
Ja odrzekłem: wyleję swą krew za ten jeden z mego serca śpiew — za ten jeden z ręki Bożej cud — za bijący w niebiosa grom — lud!
Lecz zahuczał przeraźliwy śmiech —
(Widma)
Wprawdzie można wysunąć tezę, żtLJwłaśnie ów rozpad wiar i barier jftworzył religię piękna. Że kult sztuki dla sztuki zrodził się wśród rozczarowanego do innych kultów pokolenia.
Stąd nurt pamasizujący mógłby współistnieć z „kryzysem światopoglądów”. I rzeczywiście współistniał. Rzeczywiście re-ligia czystego piękna bywała odpowiedzią na brak innych wiar, bywała ich namiastką.
Były to jednak okopy św. Trójcy. Ich podstawę — bastion najpewniejszy — tworzyło bowiem pojęcie obiektywnego piękna — wiara w pewnik Piękna, gdy Dobro i Prawda, dwa pozostałe pewniki platońskiej trójcy, uległy zakwestionowaniu. Wiara w obiektywne Piękno, w ideę Piękna, którą można i należy wcielać w dziele, okazywała się anachronicznym reliktem dawniej spoistego światopoglądu. W obecnym świecie nic już nie wydawało się dane z góry jako obiektywna norma. Czytelnicy Nietzschego wiedzieli, że zarówno normy moralne, jak i wszelkie inne okazywały się dopiero zadaniem do podjęcia, a nie poręczą pozwalającą się poruszać bezpiecznie w niepewnym świecie. Ci, co wołali: „choć życie nic niewarte, ewiva Parte!” (Tetmajer), nie domyśleli sprawy do końca. Ich współtowarzysze, nieco młodsi, porzucą czyste Piękno na rzecz tworzenia. Zwątpiwszy w ostatni bastion Absolutu, będą w mroku gwiazd szukać, złorzeczyć i tęsknić.
LL-Micińskiego jest to zresztą epizod tylko. Ale epizod artystycznie najważniejszy w jego twórczości i stanowiący najwyższe osiągnięcie. Wkrótce —: poprzez puhlięystykę zrazu, a następnie dramat i powieść — podjyraie znów wątek służby napadowej. Ten powrót marnotrawnego syna nie będzie zresztą ani gładki, ani bezkonfliktowy. Dalsze etapy twórczości świadczą nie tyle o znalezieniu pewnych fundamentów, ile o gorączkowym szamotaniu się i poszukiwaniach punktu oparcia, który wciąż umyka spod stopy.
J^ęiÓski grodził się 9 listopada 1873 roku w Łodzi, w rodzinie inteligenckiej pochodzenia szlacheckiego (ojciec jego był geometrą). Szkołę średnią skończył w Warszawie, a w 1893 rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim (literatura polska, historia). Jeździł jako nauczyciel domowy na „kon-%
31