cia, które udajemy, nie są naszymi własnymi uczucia* mi. ^Czymże jest więc prawdziwy talent? Umiejętnością pomawania zewnętrznymi objawów udawanego charakteru i budzenia wzruszeń u tych, którzy nas wi* dzą i słyszą, oszukiwania ich przez naśladowanie tych objawów, przez naśladowanie, które powiększa wszystko] w ich głowach i staje się miarą sądu; inaczej bowiem nie potrafilibyśmy nigdy ocenić, co się dzieje wewnątrz nas samych! 1 co nas właściwie obchodzi, czują, czy nie ezują, bylebyśmy tylko o tym nie wie-dziełi.
Ten więc, kto najlepiej poznał i najdoskonalej umie oddać zewnętrzne cechy, wzięte z najłefr*"* jętego
idealnego modelu, jest największym aktor
DRUGI ROZMÓWCA
Ten, kto zostawia najmniej miejsca wyobraźni wid* kiego aktora, jest największym z poetów.
PIERWSZY ROZMÓWCA
Chciałem to powiedzieć. Kiedy po wielu latach przebywania w teatrze nie umie się ktoś nawet w towa-rzystwie pozbyć teatralnej przesady i dalej odgryW® Brutusa, Cynnę, Mitrydata, Kornelię, Meropę, Pompejtw sza, czy wiesz, co się dzieje? Sprzęga on duszę małą lub wielką, na miarę, jaką dała mu natura, z zewnętrznynfl omakami duszy gigantycznej, jakiej nie ma naprawdę! i stąd rodzi się śmieszność.
DRUGI ROZMÓWCA
Jakąż okrutną satyrę układasz, bezwiednie czy złośliwie, na aktorów i autorów.
PIERWSZY ROZMÓWCA
A to dlaczego?
Myślę, że wolno każdemu mleć duszę wielką i silną; myślę, że wolno mieć postawę, gesty i słowa na miarę własnej duszy, i myślę, że obraź prawdziwej wielkości nie bywa nigdy śmieszny,
PIERWSZY1 ROZMÓWCA
2 co z tego wynika?
DRUGI ROZMÓWCA
Ach! zdrajco! nie masz odwagi tęgo powiedzieć i chcesz, aby na mnie skupiło się powszechne oburzę^ nie; oto prawdziwa tragedia nie została jeszcze odkryte, a starożytni razem ze wszystkimi swoimi wadami byli jej może bliżsi od nas.
PIERWSZY ROZMÓWCA
To prawda, żą podziwiam proste i silne słową Fi-lokteta, kiedy Neoptolemos oddal mu strzały skradzione Herkulesowi za namową Ulissesa. Oto jak powiedział; „Widzisz, co uczyniłeś... Nie zdając sobie z tego sprawy, skazałeś nieszczęsnego na śmierć z bólu i głodu. Twoja kradzież jest zbrodnią Ulissesa, twój żal należy do ciebie. Nie, nigdy byś sam nie zamierzył podobnej niegodziwośei. Widzisz więc, moje dziecko, jak ważne jest w twoim wieku, abyś przestawał tylko z uczciwymi ludźmi. Oto co zyskałeś na towarzystwie nikczemnika. Czemu przyjaźnisz się z człowiekiem takiego charakteru? Czyż ojciec twój wybrałby go na swego towarzysza i przyjaciela? Twój zacny ojciec, który tylko najbardziej dostojnym wojownikom pozwalał przybliżać się do siebie, co by powiedział, widząc cię razem z Ulissesem?...” Czyżbyś innych słów Użył wobec mego syna, czyżbym ja inaczej zwrócił się do twojego?
| — Paradoks o aktów:® 81