Wybór nic wymaga szczególnych uzasadnień wówczas, gdy wypowiedź literacka mieści się w standardach literackich danego języka, przyjmuje jeża swoje i nie wchodzi z nimi w konflikt, opiera się na pełnej akceptacji obowiązujących w nim konwencji. Działa tu podobny mechanizm socjolingwistyczny, jak w potocznym mówieniu. Kiedy operujemy językiem uznanym i aprobowanym w grupie społecznej, do której należymy, nie musimy się tłumaczyć z naszej mowy; tłumaczenia zaś — mniej lub bardziej pośrednie, mniej lub bardziej wyraziste — stają się konieczne wówczas, gdy poza ten styl grupowy wykraczamy, gdy zaczynamy korzystać z innego socjolektu, wprawdzie zrozumiałego, ale odczuwanego jako obcy, dziwny, nie na miejscu itp. 'Rozpatrywane z tego punktu widzenia dzieło literackie jest swoistym mikrókos-mosem socjolingwistycznym. I w jego obrębie nie wymaga umotywowania to, co nie jest z punktu widzenia danego socjolektu nacechowane.
Jednakże dzieło literackie czy też — w perspektywie ogólnej — literatura jako całość ma szczególne dane po temu, by poza obręb danego socjolektu wykraczać, by korzystać z rozmaitych pokładów języka. I zawsze jest tutaj kwestią, co motywacji nie wymaga, co zaś bez niej obyć się nie może. Dla ujęcia społecznej natury dzieła literackiego jest to zagadnienie podstawowe i dotyczy tego, co bywa w danym czasie odczuwane jako język oczywisty, co zaś funkcjonuje jako jego naruszenie czy zakwestionowanie. Ważny problem stanowi także to, jakiego typu motywacje siępojawiają. Szczególną rolę pełni tu hiptywacja.mimetyczna. Jakieś elementy językowe przywołuje się tylko dlatego, że działają one w święcie, o którym w utworze się mówi, są więc swego rodzaju cytatem. Nie mają zaś wstępu do tych części utworu, które na mocy obowiązującej konwencji muszą się mieścić w powszechnie akceptowanych standardach językowych. Nieustanne oscylowanie między niemotywowanymi i motywowanymi elementami języka to dla dzieła literackiego sprawa o dużej wadze.
Jest to także kwestia zasadniczy wówczas, gdy podejmuje się problem stosunku literatury donówomo wy —^ z tej racji, że pozwala zdać sprawę z tego, jak przenika ona w obręb utworów i jak w nich funkcjonuje. Motywowanie bądź niemotywowanie jej występowania to nie tylko sprawa koncepcji literatury, także—sprawa jej społecznego istnienia. Czy nowomowa może być oczywistym językiem utworu literackiego, tak jak jest nim współczesna polszczyzna literacka, czy też nim być nie może, a więc wymaga jakichś specjalnych uzasadnień, które czyniłyby jej wprowadzenie faktem umotywowanym? Jest to jedno z tych pytań, które wyłoniły się przed literaturą polską ostatnich dziesięcioleci, pytań, na które rozmaicie odpowiadano. W charakterze i sposobie odpowiedzi uwidocznia sięewólucja, którą literatura przeszła od socrealizmu po dzień dzisiejszy.
Próba podporządkowania
Socrealizm, gdy spojrzy się z pewnej perspektywy, tojpiawa nowomo-j wy, a może nawet — jej zwłaszcza. Decydują o tym względy natury ogólnej, przede wszystkim zrównanie wypowiedzi literackiej z wypowie; dzią propagandową, wszelka zaś wypowiedź propagandowa musiała być wówczas pisana nowomową; można zresztą stwierdzenie to słormiilówac ostrzej: wszelkie mówienie publiczne musiało być wówczas mówieniem nowomową. Określało to oczywiście pozycję literatury, a jej język podporządkowywało nowomowie. Zasadniczym dążeniem stało się takie jej traktowanie, jakby była opźywiśtym językiem wypowiedzi literackiej, z którego użycia nie trzeba się tłumaczyć. Innymi słowy, socrealizm stanowił próbę uchylenia motywacji, zmierzał do tego, by nowomowa zyskała status mowy niemotywowanej — w tym sensie, w jakim w tym szkicu się ją rozumie. Mowy niemotywowanej, która może się zasadnie znaleźć w każdym fragmencie utworu literackiego, przeniknąć w każdą jego warstwę. U podstaw znajdowało się przeto założenie, iż jest to język tej grupy społecznej"^ którą autor" się identyfikuje, jego obowiązkiem jest mówić tak jak ona. Sprawa nieograniczała się więc do przytoczeń; gdyby tak było, socrealizm nie odznaczałby się w tej materii niczym szczególnym, gdyż przytoczenie — zawsze wymagające motywacji — może się oczywiście znaleźć w tekście jakimkolwiek. To właśnie nowomowa miała się uplasować ponad wszystkimi innymi typami języka, jakie mogły się w dziele literackim pojawić, miała nad nimi zapanować, a w pewnych przypadkach — pełnić rolę swego rodzaju metajęzyka, którym mówi się o innych językach, z natury rzeczy pozbawionych ideologicznej słuszności. Miała stać się językiem obowiązującym — także w literaturze.
Na następstwa nie trzeba było długo czekać. Nowomowa mogła, jeśli o powieść chodzi, pojawić się nie tylko w dialogach, także — w narracji. Na ogół, ze względu tak na tradycje gatunku, jak i ograniczenia samej nowomowy, trudno jej było ogarnąć całość powieściowego tekstu, mogła jednak nasycać go w stopniu wysokim, upodobniając do tych form publicystyki, jakie ówcześnie były praktykowane. Tym bardziej, że w powieści socrealistycznej, a w każdym razie — w jej najbardziej reprezentatywnych realizacjach, opowiadać znaczyło tyle, co komentować, a więc obwieszczać co jest słuszne, a co niesłuszne, co dobre, a co złe, postępowe lub niepostępowe itd. Wyrażało się to w czymś więcej jeszcze: w przejęciu jednej z podstawowych właściwości nowomowy, a mianowicie zacieraniu granic między tym, co jest, a tym, co być powinno, między opisowością a postulatywnośdą. Zacieranie to jest
45