LXXII CZ. n: ISTNA LIRYKA
Co prawdą jest — jest nią w obrocie planet na niebiesiech, i w ziarnic u piasku, i w sercu, i w kieszeni, i wszędzie — inaczej, to żarty.1 (PWsz IX 185)
Nie znam prawd dwóch.: co? prawdą jest w ziarneczku piasku, i w obrocie słońca, na skroś bytów, tylko to Prawda! a co nie jest na skroś wszech bytów prawdą — to czas, to błąd ... (PWsz IX 212)
Ten poeta jest zdumiewająco wierny swemu powołaniu. Dżie- I sięćlat przed powstaniem VM, przywołując w Rozmowie umarłych I jednego z ulubionych swych autorów - Byrona — takimi go obciążył słowami:
Któż za mną westchnąć może! Kto.ze mną podzieli • To, co na twarzy mojej — patrz ot tak — widzieli Oko w oko - a potem bluźnili na boku,
I wracali, i mego znieść nie mogli ..wzroku —
Iż widziałem, że przyszła umarłych godzina I że,- kto prawdę mówi, ten niepokój wszczyna;
(PWsz I 280)
1 Jest w tych słowach ewangeliczna myśl: „Przyszedłem, abym ogień puścił na ziemię, i czegóż Chcę, jeźli już gore?” (Łk XII 49), i dalej:
Mniemacie, abym przyszedł pokój dawać na ziemię? Bynajmniej, powiadam wam, rozerwanie. (Łk XII 51, zob. też Mt X 34)
; W Liście do Józefa /. Kraszewskiego sprzed 15 maja 1866 powiada Norwid:
poprzednicy moi byli ludzie genialni, ale ł garze, tak jak każdy patrycjusz w trudnych chwilach rzeczypospolitej jest łgarzem. Byli to szanowni i kochani łgarze, którzy safandułom schlebiali, aby czas zyskać do poprawienia rzeczy ogólnej i wychowania czegoś znośniejszego — nie mogli inaczej począć - łgali — bo czekał ii"'. (PWsz IX 221)
. t
„Niepraktyczne osły i szarłatany pogańskie”. Zastanawiamy się od lat, dla kogo Norwid pisał1. Z wielu sformułowań tego problemu w pismach samego poety dałoby się wysnuć wniosek, że zależało mu na czytelnikach, których... wówczas nie było. Próżno bowiem szukać w Norwidowskich sądach na temat „odbioru literatury” opinii naprawdę pozytywnej. Współcześni — według Norwida — iye potrafili czytać. Winę za taki stan rzecży ponoszą również pisarze, o czym pisał w cytowanym tu już Liście do Władysława Bentkowskiego. I tamże dalej;
Szlachciców kilku, zebrawszy się raz w tydzień na herbatkę, pisze sobie to i owo i drukuje — żony kupują i czytąją czasem. Wszystko to wygląda na duży Album, gdzie podpisują się dobrzy znajomi na pamiątkę.
Oto i cały rrruch umysłowy |...] (PWsz X 330)
Pomijając ten szczególny rodzaj przesady, jaki Norwida nigdy nie opuszcza, dostrzec tu można przede wszystkim obraz wadliwie funkcjonującego (a właściwie nie funkcjonującego) życia literackiego, co jest pochodną wadliwie funkcjonującego (a właściwie nie funkcjonującego) życia społecznego: „u nas nigdy nie było społeczeńst'vr, tylko zawsze było i jest sąsiedztwo" (PWsz IX 331).
Naturalnie, nieobecność życia społecznego lub nieudolne tego życia imitacje są stanem przejściowym — to cała nadzieja Norwida; w Liście do Henryka Merzbacha z 19 czerwca 1866 czytamy;
Ja odpowiadam sam przed publicznością i jej wiekiem — dziś ona ma np. lat osiemnaście — jutro'może być pełnoletnią... to zalety nie od czasu i nie od niej samej — to zaLeży i od nas. (PWsz IX 233)
Jedną z najciekawszych odpowiedzi przynosi praca Z. Łapińskiego, Norwid, Kraków 1971.