LXXXłI CZ. U: ISTNA LIRYKA
bohatera i „ty liryczne’* wiersza LXXXVl Pamięci Alberta Szeligi hrabi Potockiego, nie rozszyfrowana dotąd adresatkę wiersza LXXXV. Do Zeszłej... A może jeszcze Chopina, aczkolwiek znajomość obu artystów nie trwała długo (kilka miesięcy roku 1849: od osiedlenia się poety w Paryżu do śmierci kompozytora - 17 października 1849), ale mimo wszystko bardzo $ę-boko zapisała się w pamięci Norwida (wspomnijmy chociażby sądy o Chopinie w Promethidionie czy „fotograficzny portret” w Czarnych kwiatach).
Czyżby adresatami owej dedykacji byli wyłącznie znajomi— -zmarli? Czyżby „grupą odniesienia” poety.byli wyłącznie ci, którzy stanowią „naród umarłych”? A może motto VM (w późniejszych- latach zaklejone przez' autora) jest zapowiedzią owej dedykacji: pisząc wśród nie czytających, mówiąc do nie słyszących - z pozoru żywych, w istocie martwych — „błogo rozmawiać” można już tylko ze zmarłymi? Czyżby i tu panowała potężna i wszechobecna muza Norwida — ironia?
.Ale jednak spójrzmy „prościej” na tę dedykację: jeśli istnieje grupa ludzi, z którymi można „błogo, poufnie i często rozmawiać”, czyli istnieją tacy, którzy rozumieją (bo jakże inaczej rozmawiać?) i „współ-czują”, to z gruntu nieprawdziwa jest — • a więc-niemoralna — opinia o autorze jako pisarzu „nieczytelnym”, „ciemnym”, nie umiejącym „po polsku”... Dedykacja byłaby więc me tyle grzecznościowym (czy też elegancko „serdecznym”) zwrotem do przyjaciół, co raczej informacją dla „wrogiej większości”, że to ona nie dosłyszy, nie zaś on mówi niezrozumiale.
Do ironii Norwidowskiej dopisała się tu jednak inna jeszcze — z którą w końcu ani się było równać Norwidowej — „ironia biegu najzwyklejszych rzeczy”1. Norwida po prostu nikt nie chciał wydrukować, a rękopis VM czytywano (w kręgu przyj a-
1300011
„FINlff
ciół)... chyba przez grzeczność, choć i to wątpliwe, jeśliprżyjąć, że „zużyli” rękopis dzieła „prywatni” jego czytelnicy..;
„Fjnis”. Wśród utworów VM, które analogicznie do rożbudo- : 'wanej części wstępnej cyklu — owego wieloskładnikowego „pro-logu" samej „rzeczy” — budują jego część „epilogową”, szczególnie zaciekawia wiersz XCVII. Finis.
Mnie w tym wierszu zastanowiły szczególnie trzy jego-cechy.;.
1) jest to wiersz jawnie autotematyćzny:
... Pod sobą samym wykopawszy zdradę, Cóś z życia kończę, kończąc mecum-vade,
.2) jest „streszczeniem” podstawowego w^tk11 tematycznego;, całego cyklu, najpełniej wyrażonego w części[finalnej VM, tj. zjawi- ' ska śmierci i śmiertelności (czy trzeba dodawać, że dla Norwida to kwestia przede wszystkim znaczenia śmierci7);
• Tak flory-badacz.- dopełniwszy zielnik.
. Gdy z poziomego mchu najmniejszym liściem Szeptał o śmierciach tworów — chce nad wnijściem. . Księgi podpisać się... pisze... śmiertelnik!
3) jest wreszcie „wykładnią” zas'ady kompozycyjnej rządzącej tym dziełem: - ' ; ft^-"
Złożone ze stu perełek nawlekłych Logicznie-w siebie — jak we łzę łza — wciekłych;
Zacznijmy od spraw „technicznych”, które jednak nie są wyzute ze znaczeń. Sam tytuł wiersza, utworzony od łacińskiego finis (granica. koniecTsmiercl jest'cóTT~NorwHa zwyczajne.' — ~ wieloznaczny2. Może się odnosić np. do momentu kończenia pracy nad dziełem,, do zakreślania gramęy_tomu — a więc rozu-
Z wiersza Kazimierza Przerwy-Tetmajera Koniec wieku.
Por. S. 'Sawicki, Z zagadnień semantyki poetyckiej Norwida [w zbiorzePoetyka. Interpretacja. Sacrum, Warszawa 1981.