xc CZ n ISTNA LIRYKA
handlować... Poeta żył przecież w wieku „kupieckim i przemysłowym”17, w którym towarem była już nie tylko ludzka praca, lecz i ludzkie natchnienia... Byłby to więc płacz nad bezpowrotnie zniszczoną arkadią sztuki. Płacz przypominający żal Jezusa nad zmarłym przyjacielem:
I zapłakał Jezus. Tedy rzekli Żydowie: Wej! jakoć go miłował. (J XI 35-36)
— czy też nad Miastem:
A gdy się przybliżył, ujrzawszy miasto, płakał nad nim, mówiąc: [...] przyjdą na cię dni, gdy cię otoczą nieprzyjaciele twoi wałem i oblegą cię, i ścisną cię zewsząd; I zrównają cię z ziemią, i dzieci twoje w tobie, ^ a nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu (...) (Łk XIX 41—44)
Narzucająca się tu logika znaczeń, która subtelną nicią zespala te sto rapsodów, to logika tez — znaku współczucia dla siebie i bliźnich i znaku cierpienia; a przecież i łzy podlegają „interpretacji”. Ich „racjonalizacja” przynieść może wyniki nadspodziewane, zaskakujące. Oto w wierszu VI. W Weronie łagodne oko błękitu zrzuca gwiazdę na grób Romea i Julii; drzewa cmentarne, cyprysy, „interpretują” owo zdarzenie jako łzę, którą uroniło współczujące niebo nad losem nieszczęsnych kochanków Tak sądzą drzewa obcujące ze łzami na co dzień, de prawdziwi interpretatorzy — lodzie — dostrzegą w rzeczy samej nic nie znaczące wydarzenie astronomiczne: ot, lecą meteoryty... kamienie...
Do głazów, gruzów nagrobnych, które sami usypali — lub ich przodkowie — dodadzą jeszcze kamień „niebieski”... Jakże me zapłakać nad takim światem?
Ak też VM raz po raz mówi nam o wartości (i sztuce!) panowania nad nieszczęściem, nad łzami... nad sobą. Ideały tej sztuki każą się cieszyć nawet wtedy, gdy ideał sięgnie bruku.
przemysłowego
"ZA. Z. Stefanów ska, Pisarz wieku kupieckiego i l* zbiorze*.) Strona romantyków, op. cif., t 5-53
B
Dzieje wydawnicze. Najwybitniejszy współczesny wydawca Norwida, Juliusz Wiktor Gomulicki, cyklowi poetyckiemu VM poświęcił w dwutomowej edycji Dzieł zebranych1 stosownie dużo miejsca. Wydawnicze zasługi Gomulickiego wobec VM polegają głównie, choć nie jedynie, na upowszechnieniu tego dzieła, którego kilka ogniw wydrukował już sam Norwid, a pozostałe ukazały się dzięki Zenonowi Przesmyckiemu po raz pierwszy w różnych drukach w ciągu trzydziestolecia 1901-19332. Pierwsze integralne wydanie zbioru zawdzięczamy Wacławowi Borowemu, który w 1947 r. opublikował w nakładzie 3 tysięcy egzemplarzy Podobiznę autografu3. Pierwsze „pełne” wydanie typograficzne przygotował w Anglii — bez możliwości konfrontacji z autografem — Kazimierz Sowiński, który jest faktycznie wydawcą książkowego pierwodruku4. Drugie z kolei wydanie integralne przygotował Gomulicki5. Wydanie, jak dotąd, najobszerniejsze i dokumentacyjnie najbogatsze
Dz I, Dz n.
Myślę tu przede wszystkim o pracach nad VM Zenona Przesmyckiego, zapoczątkowanych ogłoszeniem Epilogu VM w „Chimerze” 1901, t r z 2; omówienie dziejów wydawniczych cyklu: Dz D, 40-52; 136-175; 725-734 i in.; PWsz D, 375-379; PWsz XŁ 215-218; 314-315.
c. Norwid, Vade-mecum, VMB.
Tenże, Vade-mecum, VMS.
Tenże, Yade-mecmh, VMGla i VMGlb.