LXXXVI CZ U: ISTNA URYKA
— nie to pyszne:
Patrz na dół [...]
To ziemia!
Patrz, jak nad jej wody trupie,
Wzbił się jakiś płaz [...]
Właśnie inaczej: „vade-mecum”... pójdź ze mną, przez ten „martwy świat”... nie wzlatuj! Idź!
Zresztą w zbiorze tym śmierć jest zjawiskiem, które uzyskało — jedno z niewielu — wymiar pozytywny; obok „rzezi” (XXVI. Czemu nie w chórze?, Do Walentego Pomiana Z),,pozdzierania”, „targania” (LXXXI1Śmierć, XCIX. Fortepian Szopena) itp. aktów gwałtownego uśmiercania ludzi i rzeczy, spraw i idei mamy w VM do czynienia z doznaniem śmierci dostojnym, podniosłym i zarazem pogodnym, jak w wierszach LXXXII. Śmierć, LXXXV. Do Zeszłej..., LXXXVI. Pamięci Alberta Szeligi, XCI. Spowiedź czy nawet — w pewnym zakresie — Fortepian Szopena. Szczytowym osiągnięciem poety w tym nurcie „pogodnych myśli o śmierci” jest epitafium C. Na zgon śp. Józefa Z:
Twoja śmierć, Szanowny Mężu Józefie,
Doprawdy że ma podobieństwo Błogosławionego jakby uczynku!
Może byśmy już na śmierć zapomnieli
0 chrześcijańskim skonu pogodnego tonie
1 o całości żywota dojrzałego...
Lecz mało kto je zamknął z tym królewskim wczasem i pogodą,
Z jakimi kapłan zamyka Hostię w ołtarzu.
Cyprian Norwid, ten poeta świetnie rozumiejący mowę cfrzew cmentarnych, wiedzący — co „cyprysy mówią” nad grobem Julii i Romea; ten, który tyle razy towarzyszył przyjaciołom w ich ostatnim ludzkim akcie — w śmierci — nie straszy nas bez potrzeby cmentarnymi widokami ani też udręcza smutkiem
na wzór „wies z czów-kr zyża lub — mogiły” (wieszczów wówczas bardzo popularnych); dla niego śmierć jest fazą dojrzałości, a umrzeć po chrześcijańsku to po prostu umrzeć w sposób dojrzały i godny wielkości ludzkiej osoby:
A jednak ona, gdziekolwiek dotknęła,
Tło — nie istotę, co na tle — rozdarłszy,
Prócz chwili, w której wzięła, nic nie wzięła —
’— Człek od niej starszy!
(UOCni. Śmierć)
Poeta wie przecież jednak, że śmierć jest źródłem różnorakich cierpień. I dlatego VM jest też wyrazem jego solidarności z ludźmi cierpiącymi, z ludzkim bólem13.
Śmierć dojrzała nie jest straszna. Inaczej ze śmiercią niedojrzałą lub zdziczałą14 — „sytuacyjną”, „rozpaczną”... Kryje w sobie grozę potrzasku zastawionego na drodze współczesnego Odysa (Do Walentego Pomiana Z); jest w niej zgrzyt rozdzieranego przez furie fortepianu, jest trzask walących w mury trumien, jest danse macabre Męża z wiersza ŹCIII. Źródło i syreni śpiew „literatury” z wiersza XCI1. Cacka. Niedojrzałość to w VM śmierć najprawdziwsza, najgroźniejsza i najbardziej groteskowa; to znak połowiczności losu... i los — upiora. Dojrzałość śmierci się nie tylko nie lęka, gdyż przyjmuje ją jako jedną z prób życia, lecz wie przede wszystkim, że
— Człek od niej starszy!
(UOOai. Śmierć)
13 Zob. S. Sawicki, Religpnośćpoezji Norwida, „Colloąuium Salutis” 1980, nr 12; Tenże, O „Śmierci” Cypriana Norwida [w:] Tegoż, Z pogranicza literatury i religii. Szkice, Lublin 1978.
14 Rozważania nad śmiercią zdziczałą przynosi esej S. Lema, Prowokacja, „Odra” 1980, nr 7-8 (jest to „recenzja” książki, której nikt — w sensie formalnym — nie napisał); cd. tej mistyfikacji przynosi artykuł F. Ryszki w „Odrze” 1980, nr 11.