Jak ukazały powyżej cytowane fragmenty, mowa pozorrye zależna nie jest wynalazkiem XX w. Stosowana była znacznie wcześniej przez Mickiewicza, Prusa, Konopnicką, SienK/ewicza, Żeromskiego, jednakże w ograniczonym zakresie. Dopięto nasze stulecie szerzej wykorzystało ją do opisu stanów wewnętrznych, prezentacji myśli, które się jeszcze nie zdążyły skrystalizować albo których bohater sam z racji braku inteligencji nie umiałby wyrazić. Prekursorstwo pod tym względem należy do Flauberta. Doskonale potrafił on wykorzystać szanse, jakie daje mowa pokornie zależna. W Pani Bovary narrator posługując się tą techniką wiernie odtwarza przeżycia bohaterki, bo ani ona sama, ani nikt z jej otoczenia nie byłby do tego zdolny, ale jednocześni# maskuje swoje własne stanowisko, nie ocenia, pozwala mówić postaciom K Mowa pozornie zależna usuwa więc w cień narratora, dyskretnie dopuszcza do głosu bohaterów i ich subiektywny punkt widzenia. Wszystko to* sprawia, że doskonale nadaje się ona do kreślenia stanów wewnętrznych i pozwala uniknąć monotonii w toku narracji. Prześledźmy jeszcze fragment Pani Dallo-way Yirginii Woolf:
Jak bardzo zawsze pragnęłam, żeby ludzie cieszyli się na mój widok, myślała Klaryssa wracając ku Bond Street, zirytowana, ponieważ to tak głupio kierować się w swoich postępkach jakimiś szczególnymi motywami. O ile by wolała przypominać pod tym względem Ryszarda, który robi rzeczy dla nich samych, podczas gdy ona, myślała czekając na przejście przez jezdnię, co najmniej w połowie robi rzeczy nie dla nich samych, prosto i zwyczajnie, tylko żeby ludzie pomyśleli o niej to czy tamto; co jest nonsensem, wiedziała (policjant podniósł rękę), bo i tak nikt się nie nabierze. Och, gdybym mogła jeszcze raz przeżyć życie, pomyślała wychodząc na trotuar, wyglądałabym nawet inaczej.
Po pierwsze, miałaby ciemne włosy, jak lady Bexborough, śniadą cerę podobną do spękanej skóry i wspaniałe oczy.
Pierwsze zdanie zostało napisane w mowie niezależnej, podczas gdy dalsze przyjmują formy trzeciej osoby (toolala) i przez użycie trzecioosobowego zaimka ona robią wrażenie relacji narra~
tora opisującego autorytatywnie irytacją bohaterki i jej powody. Ale nagle wtrącenia: „Myślała czekając na przejście przez jezdnią”, „wiedziała” sygnalizują, że mamy tu do czynienia z mową pozornie zależną, z myśleniem samej Klaryssy. Mowa pozornie zależna przechodzi później w sposób naturalny w relacją pierw-szoosobovjip(„Och, gdybym mogła”), żeby po chwili ją porzucić. Ciągłe przechodzenie mowy pozornie zależnej w niezależną pozwala na urozmaicenie narracji, nie nuży czytelnika jednostajno-ścią, a przede wszystkim likwiduje nieprawdopodobieństwo psychologiczne i wzbogaca tkanką intelektualną utworu sprawiając, że taka postać jak Klaryssa, która „nie umiała nic, nie znała języków, historii; niemal nie czytywała już teraz książek innych niż pamiętniki”, może udźwignąć problematykę filozoficzną. Oprócz„ Klaryssy bowiem w powieści istnieje drugi bohater — Septimus, z którym ona nigdy się nie spotyka. Ale te dwie postacie coś łączy, Klaryssa nie znając Septimusa identyfikuje się z nim i przeżywa jego śmierć. Nazywanie jej intuicyjnych doznań pozwala snuć rozważania na temat transcendentalizmu, jakiejś mistycznej więzi między ludźmi, którzy mogą się wzajem uzupełniać, zespalać jakąś cząstką swej osobowości z inną istotą czy
miejscem i w ten sposób wymknąć się śmierci. ........
Przytoczone przykłady świadczą, że mowa pozornie zależna) polega na przenikaniu do narratorskiej relacji języka postaci, który zaczyna w niej dominować. Narrator po cichu oddaje głos bohaterom i -— rezygnując z prawa do oceniania i komentowania wydarzeń — schodzi na plan dalszy, tracąc na rzecz postaci centralną pozycję w narracji.
TECHNIKA PUNKTÓW WIDZENIA
Innym sposobem ograniczania wszechwiedzy i kompetencji narratora jest umieszczanie zdarzeń w świadom o-\ ści jednej lub kilku postaci, które ośwńetlają je z róż- ' nych punktów widzenia, stąd nazwra tej metody: „point of view” (punkt wadzenia). Narrator nie ingeruje, nie wypowiada się, który z bohaterów ma słuszność, czytelnik sam musi ocenić wiarygodność zeznań śwdadków, osądzić, po czyjej stronie leży racja