poprzedzić nlntf jakąś spajającą ekspozycją. Może ona <ła silniejsze powiązanie? Było nad czym się utrudzić.
Przejściowy pomysł, aby zatytułować calołć I Jlantki z poematu „Dziady", był oczywiście tylko unikiem, wnet też został zarzucony. Wcześniejszy zamiar pomieszczenia ekspozycji w zaczętej przed dwoma laty części I również wypadło porzucić. Wydobył wprawdzie poeta napisany początkowo fragment i próbował go obmyślać, a moic i tworzyć dalej, ale szło mu to z oporami. Trudności były różnorodne i nie byle jakie. Sytuacje w „ułamkach" trudno się dawały związać. Jeżeli w części I bohaterka jest dopiero zakwitającą dziewczyną, a w części IV mówi się o niej jak o cudzej żonie, w końcowej zaś scenie części II ona sama występuje w żałobie, choć „mąż i rodzina zdrowa" —jakąż tu krótkim zachodem można było związać całość? O tych to trudnościach wspomina Mickiewicz w liście do Jeżowskiego d. 1 lutego 1823 (s. s.): „...mój talent poetycki zdaje się mnie całkiem opuszczać, mam wprawdzie wiele materii, układam je i kombinuję, ale że są na większą skalę, dzwonek szkolny [...] niszczy je i psuje." Zniechęcony, dał wreszcie spokój zamysłom, zrezygnował i tegoż dnia doniósł Czeczotowi: „Już zdecydowano, że część pierwsza do tego tomiku wygotowana być nic może."
Ale zadanie, które ta część miała spełnić, trzeba było rozwiązać jakoś inaczej. Ratując sytuację zdecydował się więc poeta pomieścić ekspozycję — choćby nie całkiem trafnie — w osobnym utworze, który by stanowił rodzaj prologu. Jakoż Upiór powstał jeszcze w styczniu 1823 r. i jest wyrazem rezygnacji z innego, bardziej organicznego uładzc-nia kompozycji. Wiadomo, że swego zadania nic wypełnia on w sposób należyty. Toteż poeta był z niego niezadowolony, przepisywał z wewnętrznym oporem i marudnie; ostatecznie dopiero d. 8 lutego (s. s.) przesłał Czeczotowi czystopis. Sarka na tę namiastkę, obrzuca ją przezwiskami: „monstrum", „ogon", ale się nań ostatecznie decyduje licząc, że „innym przyda się do zrozumienia reszty". Nic łudził się zresztą co do tego, że mimo wszystko kompozycja tak zesztukowanego utworu słusznie może się wydać „koszmarną".
Już po napisaniu (w brulionie) Upiora i z okazji wysyłania wstawek, a więc niechybnie d. 5 lutego s. s., napisał poeta drugą, rozszerzoną redakcję prozaicznej przedmowy. Rozszerzył ją znacznie: nic jest już przypiskiem, ale osobnym członem dzieła. Teraz dopiero podał tam szczegółową informację o szerokim zasięgu tego reliktu obrzędowego w krajach Europy i Ameryki i wyraźnie podkreślił jego odległy rodowód z czasów pogańskich, w Grecji jeszcze z doby homeryckicj. usunął zaś wzmiankę o rzekomych tłumaczeniach swych „z języka litewskiego", zaznaczając tylko ogólnikowo, że „śpiewy zaś obrzędowe, gusła i inkan-tacje są po większej części wiernie, a niekiedy dosłownie z gminu poezji wzięte". Z „gminu" — tzn. z pieśni białoruskiej. W ten sposób zatarł się w utworze charakter apokryficzny, uściślił zaś folklorystyczny.
Przedmowa ta stanowi ostatnie stadium przetwarzania Dziadów części II. Późniejsza dyskusja listowna z Czeczotem w czasie druku i korekty dorzuciła tu już tylko drobiazgi: zmianę niektórych imion itp. Dla struktury utworu nic ma to już większego znaczenia.
4*