CZĘŚĆ I
Pierwsze cztery rozdziały tej książki obejmują temat pomagania i deformacji osobowości, będącej konsekwencją wykonywania zawodu. Odpowiedzą na pytania: Co rozumiemy przez pomaganie i na czym ono polega? Co decyduje o wyborze profesji, które można określić mianem szeroko pojętej służby społecznej? Jakie są rodzaje zawodowej deformacji osobowości i w czym się przejawiają? Opiszę również główne cechy owej deformacji i rozważę pewne ujęcia teoretyczne, które mogą się okazać użyteczne dla zrozumienia problemu.
W tym rozdziale najpierw pokrótce zostanie przedstawiona definicja pomocy oraz osoby, które jej udzielają. Pojęcie pomocy jest obecnie stosowane w wielu znaczeniach i kontekstach.
W życiu codziennym spotykamy się z pomocą jako spontanicznym współdziałaniem oraz gotowością do pomocy, a także z zadowoleniem towarzyszącym robieniu czegoś dobrego dla innych. Kiedy dzięki naszej postawie jakiemuś' człowiekowi wiedzie się lepiej, przeżywamy wzruszenie. W literaturze fachowej określa się to często jako zachowanie prospołeczne.
Zdarza się też pomoc z bezradności. Człowiek dostrzega w danej sytuacji rodzaj wyzwania dla siebie; nic innego nie przychodzi mu do głowy, więc decyduje się stanąć po czyjejś stronie. Pomaganie zastępuje tutaj inne formy nawiązywania kontaktu. W spotkaniu, podczas którego bez powodu skrzętnie zbieramy informacje o problemach drugiej osoby, odczuwamy coś niemiłego, a jednak mimo to nie jesteśmy w stanie go przerwać.
Pomaganie bywa często namiastką kontaktu. Dla niektórych przedstawicieli interesujących nas zawodów ich klienci są najważniejszymi partnerami rozmowy. W związku z tym wakacje mogą stawać się okresem kryzysowym.
Wśród kolegów stale wówczas rozważa się problem, czym jest życie dla osoby poznającej codzienność, przede wszystkim z punktu widzenia swoich klientów, w niniejszym stopniu zaś z perspektywy własnego, bezpośredniego doświadczenia.
Pomaganie może być obroną albo terapią własnych problemów. Oczywiście, niekiedy gotowość do niesienia pomocy jest pochodną fascynacji objawami i cierpieniami klienta. Zajmowanie się nimi może więc służyć temu, aby nie przyjmować do wiadomości własnych, podobnych cierpień. Terapeuta może na przykład jasno dostrzegać, że ten rodzaj udzielania pomocy jest sposobem, aby samemu ustrzec się objawów. Wśród Anonimowych Alkoholików i niektórych terapeutów z tego kręgu taki typ zależności jest dość powszechny.
Pomaganie jako fatum określa niemożność rezygnacji ze służenia pomocą innym. Chodzi tu o niemal natrętną gotowość i skłonność do angażowania się w udzielanie komuś pomocy w wypadku rozpoznania u tej osoby problemów. Zdarza się jednak, że pomaga się i bez owego rozpoznania, za to często z narażeniem własnego zdrowia psychicznego.
Wreszcie pomaganie jako towar, które nawiązuje do merkantylnego charakteru pomocy profesjonalnej. Schmidbauer (1986) wskazuje na to, że pomaganie rozwijało się od biblijnej miłości bliźniego aż po niezliczone warianty profesjonalizmu w społeczeństwach industrialnych.
W tradycji mistycznej istniała nauka o pomocy z pomocą Bożą (Dorst, 1989). Umacniała ona i doskonaliła osobowość tych, których powołaniem było duchowe wspieranie bliźnich. Dodajmy, że była ona znacznie skuteczniejsza niż to, co dzisiaj określamy mianem technik poradnictwa.
Rozpocznijmy od krótkiej wędrówki po tych obszarach życia, które dotyczą codzienności osób zajmujących się udzielaniem pomocy. Okazie się przy tym, że pisanie o niej nie jest takie proste. Ten, kto ze względu na swą profesję domaga się dla siebie możliwości wkraczania dzień po dniu w życie innych ludzi, często sam żyje w świecie, do którego ściśle zabrania wstępu innym, w tym także swoim klientom. Wielu terapeutów nie dzieli się więc przez długie lata pracy niczym, co dotyczy ich własnego życia. Kiedy ich zapytać, jak im się powodzi, są zakłopotani i skonsternowani, odpowiadają frazesami i próbują szybko zmienić temat.
Działa tutaj sformułowana przez Freuda zasada abstynencji. Narzucone psychoterapeucie wycofanie rozszerza się na wiele obszarów. Nie powinien on więc udzielać żadnych rad, ma reagować na życzenia klienta tylko w sposób kontrolowany, nie może uczestniczyć w zainscenizowanych przez klienta zdarzeniach i nie wolno mu przerwać leczenia wbrew woli klienta. Spadkobiercy Freuda posunęli się tak daleko, że rozważali problem, czy żonatemu terapeucie wolno nosić obrączkę ślubną, czy też samo to mówiłoby o nim zbyt wiele. Dzisiaj zasady abstynencji nie przestrzega się tak surowo jak dawniej; w dużym stopniu zachowała jednak swoją ważność.
W tej książce będzie mowa właśnie o wycofaniu i odosobnieniu; o tym, jak żyją terapeuci ze swymi szczególnymi uwarunkowaniami i właściwościami, szansami i zagrożeniami, możliwościami nie tylko doskonalenia, ale też deformacji osobowości. Trudno tu o zobowiązujące uogólnienia. Przebieg rozwoju
19