er\~
ten jednak o wiele bardziej interesuje się problemami adwokat traktuje jako uciążliwą błahostkę.
prawa opiekuńczego, które
Często nie udąje się uciec przed taką selektywnością spostrzegania. W przy. wołanych przykładach zaprezentowane zostały konkretne, skuteczne działania pozwaląjące właściwie obsłużyć klienta. Kontakt interpersonalny jest jednak w takich wypadkach niepełny i zatraca charakter spotkania z pełnią osobowości drugiego człowieka.
Na siatkówce oka istnieje obszar, który nie odbiera żadnych bodźców zmysłowych. Czegoś podobnego doświadczamy w kontaktach międzyludzkich, mianowicie wobec niektórych prostych procesów, zachowań i obserwacji jesteśmy ogarnięci swego rodząju ślepotą. Czasem zadajemy sobie być może nąjwyższy trud, by dostrzec daną rzecz, jednak bez skutku, mimo że wszyscy wokół ją widzą. Ślepe plamki dokuczają każdemu i dotyczą rozmaitych dziedzin życia. Sesje terapeutyczne usiłują „zlokalizować” przynajmniej część z nich. Uderząjące jest to, że niektóre plamki ślepe są uwarunkowane wykonywaną profesją. Doświadczenia zawodowe skłaniąją nas do oglądu świata z jednej, określonej perspektywy, do preferowania wybranych rozwiązań, do ignorowania niektórych aspektów naszych poczynań przy jednoczesnym odczuwaniu spokojnej pewności siebie. Osiągniętej po kilku latach pracy rutynie zawdzięczamy poczucie bezpieczeństwa, zatracamy jednak bogactwo spostrzeżeń i myśli.
Zostałem kiedyś zaproszony przez szefa firmy, która miała chwiejne obroty, do przeprowadzenia trzydniowego treningu z dwudziestoma kierownikami działów. Moje zadanie miało polegać na tym, żeby w ciągu dwóch pierwszych dni przekonać dwudziestu mężczyzn o ich całkowitej bezużyteczności i zbędności. Jeśli - jak kalkulował ów szef - pod koniec drugiego dnia połowa menedżerów, całkowicie wyczerpana nerwowo, sama z siebie złoży wypowiedzenia, wówczas trzeciego dnia miałem podbudować pozostałych dziesięciu i przekonać ich, że są potrzebnymi firmie, prawdziwymi znawcami branży. Tyle o owej podejrzanej propozycji. Zaoferowałem wspólną, trzydniową pracę z tymi dwudziestoma kierownikami działów oraz ich szefem nad jakościową analizą braków firmy i nad wstępnymi pomysłami nowej koncepcji działania i organizacji pracy. Ten projekt nie spotkał się jednak ze zrozumieniem szefa, który własną propozycję dumnie określił jako crash-training i kazał ją potem przeprowadzić innemu trenerowi.
Bywa, że człowieka interesują wyłącznie te tematy, które mają jakiś związek z jego profesją. Wizytą nauczyciela akademickiego w muzeum może zredukować się do refleksji, czy warto omówić któryś z obrazów we własnych wykładach; lektura powieści przez nauczyciela potrafi sprowadzić się do pytania, czy nadaje się ona na materiał dydaktyczny. Czynności niespełniające kryterium przydatności zawodowej będą wkrótce odczuwane jako zbędne, bezużyteczne i nudne, potem zaś będą przerywane albo tylko beznamiętnie kontynuowane, jakby na
zasadzie wewnętrznego przekonania, że człowiek musi (!) przecież także odpo-
gzywad.
Niektórzy terapeuci me potrafią przestać myśleć o zawodzie również w życiu prywatnym i mają tendencję do tego, żeby wracać myślami do tematów zawodowych w natrętny wprost sposób. Terapeuta może dowiedzieć się w do-nllii że najmłodszemu dziecku właśnie wyrzyna się ząb. Oto jego odpowiedź: A, mówisz, ząb... Właśnie przyszło mi do głowy, że muszę zaraz zadzwonić do przewodniczącego naszego związku zawodowego”.
Jałowość myślenia
Myślenie staje się w trakcie działań zawodowych bardziej wnikliwe, traci jednak na różnorodności i elastyczności. Założenia, które w ramach wykonywanego zawodu mają charakter oczywistości, stają się miernikiem myślenia w ogóle. Terapeuta, który autorefleksję i wyrażanie uczuć uznaje za wysokie wartości ludzkie, może z trudem śledzić wypowiedzi prawnicze, przyrodoznawcze albo polityczne i mieć tendencję do kwestionowania ich ogólnej wartości, ponieważ nie zdradzają uczuć ich autorów. Również samo myślenie „zawodowe” ulega przy tym usztywnieniu, schematyzacji i dogmatyzacji.
Żyjemy barwniej dzięki pomysłom, które często nas zaskakują: nagłe spojrzenie, nagła zachcianka, nagły dowcip, nagły nowy punkt widzenia. Nasza inwencja tak bardzo wzbogaca nasze życie właśnie dlatego, że jest tak nieograniczona — dzięki temu możemy ją traktować jako dar niebios albo intuicji. Terapeuci skarżą się niekiedy na brak świeżych pomysłów — jest to zazwyczaj efekt zbytniej samokontroli własnych poczynań zawodowych. Czasem również wyobraźnię terapeuty ogranicza perspektywa szkoły terapeutycznej, jaką reprezentuje.
Utrwalony odruch i ekspresja
Konieczność codziennego występowania w określonej roli tak bardzo wrasta w niektórych ludzi, że po pewnym czasie nie zauważają już swego odruchu zawodowego i nie mogą się go pozbyć. Wymienić tutaj można na przykład uniżoność kelnerów i obsługi hotelowej, uduchowienie księży, sztywną postawę oficera, kurtuazyjność dyplomaty czy budzącą zaufanie życzliwość terapeuty. Postawy takie mąją tendencję do rozszerzania się na pozazawodowe obszary życia.
Ludzie, którzy wiele razy w ciągu dnia rozprawiają o podobnych sprawach, na przykład: urzędnicy przy okienku, przewodnicy, nauczyciele, księża, psychoterapeuci, wykładowcy, politycy, pielęgniarki, lekarze, adwokaci itd., często korzystają z repertuaru stałych wyrażeń. Oczywiście, nie w każdą powszedniość można codziennie tchnąć nowe życie. Mimo to rutyna pytań i wypowiedzi, z których już dawno zniknęły afekt i zaangażowanie, zainteresowanie i znaczenie, powoduje dysonans i rozczarowuje rozmówcę. Niekiedy osoba taka saiina się zdradza, mówiąc: „Mam zwyczaj mówić w takich chwilach..." — i tutaj rzeczywiście następuje autocytat.
35