46 - Ali III. firmo 4
Haifńgttfi Ma WuMHKM^t
Urn
'" nią _.
(luwtntor »if, Jakubie, ly i iwdohiu tobie, Ir to pitiata iimrilj wam patronami. kto chce się okazać prawdziwym przyjacielem ^ In^ | ,^k; skromnie; lot1, wedle slow starużytnego filozofa, p0 |u 8 j'^.1 4°śei, <1^"^ nie iaś po to żyje, aby jeść. " aby ^
Harpijpui
Arb. pięknie po wiedziaur! To najpiękniejsza sentencja, jaką słyszał
Po to się ży je, aby jeść, a nie po to je, aby żyć... Ni,. • * %(,.
Jak ty to powiedziałeś? ’tonie^
Walery
Po l o się je, u by żyć. a nie po to żyje, aby jeść.
Hirpagoa 4iJUMi Aha. Słyszałeś?
Do Walerego
Cóż to za wielki mędrzec powiedział?
Walery
Nie przy pominam sobie w tej chwili.
Harpagon
Pamiętaj rai spisać le słowa: chcę je wyryć złotymi literami nad kominkiem.
Wery
eszkam. Co się zaś tyczy wieczerzy, niech pan to mnie pozostawi; już ja wszy-stko zarządzę jak trzeba.
Harpagoa Więc dobrze.
Jakub
Tym lepiej! mniej będę miał klopom.
Harpagon do Walerego
Najlepiej dać coś takiego, czego nie można dużo jeść i co zaraz syci: ot, potrawkę baranią dobrze tłustą, do tego ciasto nadziewane gęsto kasztanami. To zapycha.
Walery
Niech się pan na mnie spuści.
Harpagon
A t*‘rara Jakubie, trzeba wychędożyć karocę.
Niech pan czeka: to do stangreta.
Wkłada pUuzrz powiada pan...
Harpagon
Ze trzeba wychędożyć karocę i mieć konie w pogotowiu. Zawieziesz na jarmark... Jakub
Pańskie konie? AJeż, dalibóg, one po prostu z nóg lecę! Nie powiem panu, że leżę na podściółce: biedne zwierzęta nie wiedzę, co to podśi iółka, nie ma co o tyrn gadać! Ale trzyma je pan na tak ścisłym poście, że to już ledwie cienie, widrna, szkielety, a nie konie.
Harpagon
Wielka im krzywda! Cały dzień nic nie robię.
Pan myśli, że kto nic nie robi, to już jeść nie potrzebuje? Lepiej jako ftan-
by wyszło na zdrowie biednym bydiętkom pracować porzędnie, gret (stosunek ale za to najeść się do syta. Serce się kraje patrzeć na tę mizerię! do koni)
Bo, koniec- końców, człowiek ma serce dla swoich koni: zdaje mu
się, że sam cierpi, kiedy patrzy na ich niedolę. Od ust sobie codziennie odejmuję, aby
je pożywić; to, proszę pana, trzeba być z kamienia, aby tak nie mieć litości nad bliźnim.
Harpagon
Niewielka praca odwieźć panienki na jarmark.
Nie, panie, nie miałbym odwagi ich zaprzęc, sumienie by mnie gryzło, gdybym uderzył batem te chudzięta. Jakże pan chcesz, aby one zawlokły karocę, skoro sarnę ledwie się wlokę!
Walery
Uproszę sęsiada, aby zastęp ił Jakuba na koźle; wszakże i tak będzie tu potrzebny. Jakub
Niech będzie. Wolę już, niech zginę z innej ręki, nie z mojej.
Walery
Fan Jakub coś dużo rezonuje.
Jakub
Pan rządca coś wc wszystko nos wściubia.
Harpagon Cicho tam!