74 \ir-Ai*fco komedia - otwarta
Staje i N^vt^a ramiona.
kilku Głosów
Dobrze mówi - im bagnety! -Inne Głosy
kawałka chleba już nie ma. -
kobiece Głosy Dzieci nasze, dzieci wasze! -
ftłddać się trzeba - układy - układy! -Ojciec Chrzestny
Obiecuję wam całość, że tak rzekę, nietykalność osób i ciał waszych. —
Przybliża się do Ojca Chrzestnego i chwyta go za piersi.
Święta osobo posła, idź skryć siwę głowę pod namioty przechrztów i szewców, bym
ję krwię twoję własnę nie zmazał. -
Wchodzi oddział zbrojnych z Jakubem.
Na ęel mi wzięć to czoło zorane zmarszczkami marnej nauki — na cel tę czapkę]
wolności, drżęcę od tchnienia słów moich, na tej głowie bez mózgu.
Ojciec Chrzestny się wymyka.
razem
Zwięzać go - wydać Pankracemu! —
Męi
Chwila jeszcze. Mości Rtnowie! -
Henryk -zasługi, bohaterstwo
Chodzi od jednego żołnierza do drugiego.
Z lobę, zda mi się, wdzierałem się na góry za dzikim zwie-
rzein - pamiętasz, wyrwałem cię z przepaści. -
do innych
Z wami rozbiłem się na skałach Dun mnę na Czarnym Morzu. -do innych
Wam odbudowałem chaty zgorzałe. -do innych
Wyście uciekli do mnie od złego pana. - A teraz mówcie - pójdziecie za mnę, czy zostawicie mnie samego, ze śmiechem na ustach, żem wpośród tylu ludzi jednego człowieka nie znalazł? -
Nie-Boaka komedia — Część czwarta
75
<P—jUUT
Ni« * h *yjr hr. tianryk — niech tyje! —
Hfś
im, co r.ontału wędliny i wódki — u polem na mury! —
t'»«yncy iolnicrzc Wódki — mięsa — u polem nu mury! —
Idź z nimi, a za godzinę będź gotów do walki. — Jakub
Tak mi. Panie Boże, dopomóż! —
Glosy Kobiece
Przeklinamy cię za niewiniątka nasze! —
Inne Glosy Za ojców naszych! —
Inne £łosy Za żony nasze! —
A ja was za podłość waszę! —
Wychodzi.
*
Okopy Świętej Trójcy. — Trupy naokoło — działa potrzaskane — broń leżąca na ziemi - tu biegnę żołnierze — Męż oparty o szaniec, Jakub przy nim.
uoblf rhowajęc do pochwy
Niema rozkoszy, jak grać w niebezpieczeństwo i wygrywać zawżdy, a kiedy nadej-dził* pnegrsć — to raz jeden tylko. —
Jakub
OstaMhki naszymi nabojami skn>pieni, odstąpili, ale tain _ dole się gromadzą i niedługo wrócę do szturmu — darmo, nikt uszedł, od kiedy świat światem. —
Jakub
Ani kul* ani lotek, ani śrutu — wszystko się przebiera nareszcie. —
A więc syna mi przyprowadź, bym go raz jeszcze uściskał. -