S8 .Swtffcim* - Akt U. Świta 4
Doryna
Nic, nic! DtrtulTr jest człowiek stworzony dla panny. Marianna
Dotknę więc. Gdy twe serce wzruszyć się nie raczy Moim losem, pozostaw mnie srogiej rozpaczy!
W niej przeto dusza moja w swym ciężkim frasunku Niezawodnego dzisiaj poszuka ratunku.
Chce odrfcodwć
Dory na
No. wstrzymaj się. panienko! Gniew gniewem, wszelako Teraz musim obmyileć dla was pomoc jakę.
Jeśli nie zdołam wyrwać się dzisiaj z tej matni,
Będziesz na życia mego patrzeć dzień ostatni.
Doryna
Niech się panna nie martwi! Znajdziemy w tej biedzie Jakiś sposób. Lecz oto Walery tu idzie.
Walery1 Marianna, Doryna
Usłyszałem przed chwilę nowinę nie lada;
Nie wiem, czy mi się cieszyć, czy dziwić wypada.
Marianna Cóż tedy?
Walery
Ze Tartuffe’a masz zaślubić pono? Marianna
To mój ojciec mnie pragnie widzieć jego żonę.
Walery Ojciec pani...
Marianna
Odmienił dawniejsze widoki I dziś właśnie obwieścił mi swoje wyroki.
Walery
Jak to? I to na serio mówił...
Marianna Nie inaczej;
Bardzo jasno w tym względzie chęci swe tłumaczy. Walery
I z jakim się przyjęciem jego zamiar spotka U pani?
Marianna Jeszcze nie wiem.
Walery
Odpowiedź dość słodka...
Więc jeszcze nie wiesz?
Marianna
Nie.
Walery
Nie?
Marianna
Cóż pan mówi na to?
Walery
Ja? Ja radzę w tym względzie iść za dobrym tatę.
Marianna Pan mi to radzi?
Walery Tak jest.
Marianna
Szczerze?
Walery
Jak najszczerzej:
Wybór piękny i szczęście twe pewno w nim leży. Marianna
Dobrze więc — radom pańskim zostanę powolnę. Walery
I bez wielkiej przykrości, tak mniemać mi wolno. Marianna
Nie z większę, niż sam pan mi zwięzek ten doradza.