CZĘŚĆ II * DZIAŁANIE
Personalizm ten nic tyle jest kolejną ideologią, ile zespołem (głoszonych głównie przez Kościół katolicki) wskazówek moralnych dotyczących społeczeństwa. Wśród nich naczelne miejsce zajmuje zasada solidarności (współpracy) oraz zasada pomocniczości (tyle wolności i autonomii jednostek i „niższych” struktur społecznych - ile możliwe, tyle interwencji i pomocy struktur „wyższych”, zwłaszcza państwa - ile konieczne). Zasady te wiążą się z pojęciem dobra wspólnego, którym jest osobowy rozwój (urzeczywistnienie) człowieka we wspólnocie osób. Omawiana doktryna powstała na bazie krytyki liberalizmu (kapitalizmu) i socjalizmu (kolektywizmu). W gruncie rzeczy jednak, akceptując własność prywatną (i autonomię jednostki) oraz społeczny aspekt użytkowania dóbr, jest do pogodzenia z umiarkowanymi odmianami tych ideologii. Dziś na katolicką naukę społeczną powołują się niektóre partie konserwatywne w nurcie tak zwanej chrześcijańskiej demokracji.
Wróćmy jednak do obiecanej filozoficznej analizy trzech kluczowych wartości społecznych.
Wolność - „od” czy „do”?
Zacznijmy od wolności. Należy rozróżnić jej wymiar metafizyczny (antropologiczny) oraz wymiar społeczny (polityczny), w tym drugim wymiarze zaś -aspekt negatywny (wolność od) i aspekt pozytywny (wolność do)1. O wymiarze metafizycznym wolności już pisaliśmy (rozdział 5): każda „normalna” osoba ludzka dysponuje zdolnością podejmowania decyzji. Zdolności tej nikt nie może nam zabrać, zachowujemy ją nawet w więzieniu. Gdy siedzę w więzieniu, mogę pogodzić się z tą sytuacją - mogę też próbować ucieczki. Gdy to drugie jest niemożliwe, mogę skapitulować - mogę jednak wrzeszczeć lub głodować na znak protestu. Gdy zakneblują mi usta lub wprowadzą sondę do mego żołądka, mogę jeszcze buntować się wewnętrznie, mówić „nie” w swoim duchu.
Więzień jest wolny w sensie metafizycznym, nie jest natomiast wolny w sensie społecznym: zewnętrzny przymus, nałożony przez władze danego państwa,
blokuje możliwość realizacji większości jego decyzji. Gdy więzień wychodzi na wolność, staje się wolny od tego przymusu: nikt mu nic nie zabrania, nie ingeruje w jego życie, nie rzuca kłód pod nogi - więzień staje się w wysokim stopniu wolny w sensie negatywnym. Czy jednak nasz wyzwoleniec może robić to, co chce, czy na przykład może studiować? Formalnie tak, nikt mu przecież tego nie uniemożliwia. Jednak aby studiować, trzeba mieć pieniądze, by dojechać do miasta, gdzie jest uniwersytet, i by wynająć tam mieszkanie. Trzeba też dysponować świadectwem maturalnym lub odpowiednimi umiejętnościami, by zdać egzamin. Trzeba wreszcie zadbać o swój wygląd i ubranie, by portier nie zawiadomił policji w obawie przed bandytą, który wtargnął na teren uczelni, lego wszystkiego „absolwent wiezienia” nie posiada, a są to tylko niektóre rzeczy konieczne do studiowania. Powiemy więc, że jego wolność pozytywna jest bardzo ograniczona: nie dysponuje on środkami do podjęcia rozmaitych działań. Dotyczy to nic tylko byłych więźniów, ale i wielu innych ludzi. Ich wolność pozytywna jest osłabiona przez warunki zewnętrzne, w których przyszło im żyć (zwłaszcza przez biedę), a także - co nierzadko wiąże się z pierwszym -przez bariery wewnętrzne (brak uzdolnień, odpowiedniej wiedzy czy wiary w siebie).
Wydaje się, że klasyczni liberałowie (zwłaszcza ekonomiczni) akcentowali znaczenie wolności negatywnej; z kolei liberałowie nowocześni (zwłaszcza kulturowi) zwracają bardziej uwagę na wolność pozytywną. Dla zapewnienia pierwszej wolności wystarczy rola państwa jako „stróża nocnego”, który pilnuje, by nikt nas nie napadł i nie zrobił nam krzywdy (ewentualnie pozbawiając napastników wolności negatywnej). Wspieranie drugiej wolność wymaga jednak większej aktywności państwa lub innych struktur zorganizowanego na różnych poziomach społeczeństwa. Wymaga wspomagania ludzi w ich rozwoju czy realizowaniu ich aspiracji. Polega to na stwarzaniu odpowiednich warunków życia lub dostarczaniu stosownych środków do działania (pomoc społeczna, edukacja, resocjalizacja, wyrównywanie szans i tym podobne). Dziś zauważają to prawie wszyscy. Problem polega tylko na tym, na ile mamy liczyć wyłącznie na siebie, a na ile oczekiwać ingerencji z góry. I czy owa ingerencja w imię wolności pozytywnej, nie ograniczy naszej wolności negatywnej...
219
Pierwsze rozróżnienie pochodzi ze średniowiecznej scholastyki (wolność wyboru/decy-zji - wolność od przymusu), drugie (choć znane wcześniej) wprowadził jako temat dyskusji w filozofii politycznej Izaak Berlin (wolność negatywna - wolność pozytywna).