berecie na głowie, plecami odwrócony do widza, i maczając pędzel w miseczce z farbą, trzymanej w lewej, maluje na ścianie siedzącego Turka. Tę i przyległą ścianę pokrywają malowidła alegoryczne, przedstawiające m.t. pory roku, oraz liczne odnoszące się do nich napisy drobniutkimi literkami na banderolach, jak: „ystrio, hyemps, autumpnus” itd. oraz niekompletny dwuwiersz, który Bucher [34] odczytał: ,,QUi tibi vota? fecit (fuit) xxvn. tayola... tunc tu a?... filius? alberti ikon?... dono?... d’! : Kazimierz Dobrowolski zaś (ustnie) następująco: „qui tibi?... grata? fuit xxvn tarda tamen? quam... us alberti s... clara”. Ten Zagadkowy napis, nie dający się w całości odcyfrować, pozostaje zapewne w związku z twórcą dekoracji rękopisu, a rzymskie xxvii odnosi się, być może, do liczby jego miniatur L3Sl. — Na pierwszym planie stoi grupa mężczyzn: jeden z długimi, w loki trefionymi jasnymi włosami, w szubie zielonej i z beretem fiołkowym w lewej ręce, zapewne majster malarski, objaśnia treść malowideł na ścianach czterem zażywnym jegomościom, może rajcom miejskim, w bogatych szubach: czerwonej, lazurowej, szkarłatnej i wzorzystej czarnej brokatowej.— Pod miniaturą herb malarzy na czerwonej tarczy. Dwie mocne różowe kolumny z kapitelami, na których stoją dwie czerwone kule, przechodzące w ornament liściasty, i brunatne, skrzyżowane gałęzie obramowują tę miniaturę.
12 garbarz. Odmiennie od pozostałych (z wyjątkiem Herbu mydlarzy) miniatura ta wkomponowana jest w koło wpisane w kwadrat obramowany zielono. Narożniki wypełniają gęsto splątane gałązki ulistnione, brunatno-złoto-żółte, z wplecionymi figurkami w tym samym tonie. \Y obrębie srebrnej, dziś sczerniałej ramy, na podwórku otoczonym ceglanym murem, przed drewnianym warsztatem stoi przy pracy majster, krępy, zażywny, o głowie okrągłej, z wiankiem siwych włosów dokoła łysiny, na której artysta nie zapomniał odtworzyć dużej brodawki. Twarz ma pełną, z podbródkiem sfałdowanym wielokrotnie nad futrzaną lamówką błękitnego kaftana, przepasanego białym fartuchem. U pasa zwisa mu brunatna torba, nogi tkwią w miękkich, żółtych, fałdujących się butach do kolan. Trzymanym oburącz mizdrownikiem oczyszcza garbarz skórę rozpiętą na ukośnie podpartej ławie garbarskiej. Opodal na lewo siedzi na ziemi uśmiechnięty czeladnik w kaftanie szaroniebieskim o czerwonym kołnierzu, z przewieszonym przez prawe ramię koszem pełnym skór namoczonych, z hakiem służącym do wyciągania ich z kąpieli, w której mokną też w kadzi pod warsztatem. Na pierwszym planie leżą rozsypane na piasku karty do gry. Na podwórku ciągnie pomocnik wodę ze studni, niedaleko załatwia się mały biały piesek. W głębi roztacza się daleki widok na zielone błonia z obozem wojskowym,
ćwiczącymi żołnierzami, różnobarwnymi namiotami i — szubienicą. Xa r szym planie miasto nad zatoką, po której płyną okręty, molo i wysokie delikatnie malowane, szarawe, skaliste szczyty górskie. Jest to bodajże nni piękniejszy krajobraz w malarstwie polskim pierwszych lat XVI w.
ij l ud wis a rz. Na podwórzu, przed sza.ro tynkowanym domem z lewej stoia na ziemi trzy dzwony i sygnaturka; obok niej mały, do połowy, »tu ostrzyżony biały piesek. Na dolnym obrzeżu pierwszego z lewej dzwonu da się odczytać napis białą farbą „stanyslaus". na drugim — ..$ta>ti$l\r -de cracovia". Przed warsztatem stoi Iudwisarz i uderza młotkiem w dzwon środkowy, próbując czystości tonu. Realistycznie ujęta. zindywidualizowana głowa z rzadką bródką, przymkniętymi w nasłuchiwaniu oczyma, podana jest do przodu. Majster nosi na białej koszuli jasnozielony kubrak, przepasany czarno-złotym paskiem, i długie szafirowe spodnie-ponczochy. Próbie dzwonu przysłuchuje się patrycjusz w czepcu cytrynowożóhym i takiej że szubie, bogato brunatnym futrem bramowanej, który kładzie poufale dłoń na ramieniu młodego dostojnika kościelnego w czerwonej czapce i takiejże szubie, obszytej popielicami, a więc zapewne kanonika. Z przodu stoi na ziemi ozdobny dzban, lichtarz i formy odlewnicze, z prawej na dalszym planie, przy kotle nad płonącym ogniskiem, młody czeladnik w pilśniowym kapeluszu czerwonym i takichże długich pończochach, w białej koszul: pod błękitnym, krótkim kaftanem, trzymając oburącz chochlę z roztopionym metalem, też nasłuchuje, jaki dźwięk wyda dzwon. W głębi dwaj czeladnicy dźwigają blok metalu. Za ceglanym murem obejścia widok na miasto, domy szaroliłiowe z licznymi wieżami. — Miniatura ujęta w wąskie czarne ramki ze złotą wijącą się gałązką, w narożnikach putta wśród liści zlotożóltych.
14 warsztat stolarski. W bardzo wysokiej izbie, której lewą ścianę barwy szarofiołkowej przepruwają profilowane drzwi i trzy okna, a podłoga ułożona jest w szachownicę z karminowych, żółtych i białych flizów, pracuje majster z czeladnikami. Majster pstro ubrany, w popielatym czepcu z kokardą, widziany od tylu, dźwiga z pomocnikiem grubą belkę: inny czeladnik obciosuie siekierą deskę, dwaj heblują przy długim stole pod oknami. Opodal komina kobieta w czerwonej sukni, pewnie majstrowa, podsyca miechem ogień pod kociołkiem z klejem. Na stole i w szafce ściennei leżą narzędzia stolarskie, pęk listew oparty jest o framugę środkowego okna. Na ścianie przy drzwiach wisi pod sufitem szafka, obok niej na wieszaku długi, biały ręcznik przy niszy z kociołkiem mosiężnym zawieszonym nad miednicą. Nieco wy zet siedzą na ścianie dwie duże muchy. Wysoko nad piecem przytwierdzony mosiężny jednoramienny kandelabr. Przez otwarte drzw i w idać ulicę z prze-