i KORNEL UJEJSKI WYBÓR POEZJI
Natenczas gwiazdy twej wiary i cnoty,
Jak twego łona ukryte klejnoty,
W obłędzie świecą nam zbawiennym łunem.
I lżej nam jakoś — nie tak boli serce,
10 Wiedząc, że płomień drży w każdej iskierce; Wiedząc, że łącząc z sobą niebios końce Wszystkie by gwiazdy w środek się zsypały, W jedno by ciało swoje światła zlały I stokroć większe utworzyły słońce.
ł5 Niebo tak gładkie — jutrzenka się płoni,
Całe powietrze jak skowronek dzwoni; Wybiegnę w pole — świat taki swobodny,
I dusza moja jak w fali kwiat wodny Z taką rozkoszą w niebie się przegląda,
*Źe w nim utonąć, rozpłynąć się żąda.
' Bogdaj-to w siole, na własnym zagonie, Ukochać lud nasz chęciami młodości, Odkrywać perły skryte w jego łonie,
Z znoju mu ścierać podeptane skronie 2S A karmić ziarnem wiary i miłości!
Wczoraj na łanie, kiedy zboże siałem,
Tę pieśń wieśniakom przy siejbie śpiewałem:
A razem, a z wiarą rzucajmy w głąb ziarno,
A ziarno, gdy czyste, to pójdzie niemamo,
10 Oj! pójdzie niemamo, choć silny wiatr wionie, Nie na tym, to zejdzie na innym zagonie,
w. 8 W obłędzie fariecą nam zbawiennym łunem — w zagubieniu są iwiennym światłem.
Choć trochę naddzióbią go wrony a kruki,
Plon zbiorą choć nie my, to nasze prawnuki.
Śród siejby od gromu gdy siewacz upadnie,
M Niech sławiąc śmierć swoją do trumny się kładnie; „Do trumny się kładę, a ziarno nie zginie!”
O! miło tak dumać w przedśmiertnej godzinie.
A drugi na miejsce niech jego wystąpi,
Co także siać umie, a trudu nie skąpi.
40 Północno a mroźno jesienny wiatr wieje,
Lecz ziemia jak matka swe ziarno ogrzeje,
Oj! grzeje jak matka, w pieluchy otula,
A po niej nieęh wicher tumani i hula;
Pod piersią to ziarno wkorzeni się, wrośnie,
45 I trawką, murawką wystrzeli o wiośnie.
A trawka ta będzie pod liściem łopuchu Żyć skryta, a w swojskim wyrabiać się duchu, Wyrabiać się w duchu — a pełzać przy ziemi, Że burza gromami nie znajdzie jej swemi,
50 I gniewna, gdy gradem żółć swoją wyrzuci,
To trawki nie dotknie, a łopuch wywróci.
A trawka swobodna rozbuja się w kłosy,
Kłos słońcem pozłocą zbłagane niebiosy, Zbłagane niebiosy zapomną o karze,
55 I przyjdą w świątecznych sukmanach żniwiarze, I piersi wolnymi pieśń wielką zanucą I z wozy pełnymi do zagród swych wrócą.
w. 32 naddzióbią go wrony a kruki — por. tytuł opowiadania Żeromskiego Rozdziobią nas kruki, wrony.