126 KORNEL UJEJSKI: WYBÓR POEZJI
Z oddali huk dochodzi głuchy, czasem błyska,
W powietrzu cisza wielka, duszno — będzie burza!
A tu w ciemnościach błoni często się wynurza Po kilka, kilkanaście postaci a białych:
** To lud schodzi się z wiosek w koszulach niecałych, Głodny, jeśli pogardził bydlęciem dziś zdechłem.
Nie jeden ośmielony swym grobowym czechłem, Wmieszał się w ten tłum biały, dawniej jemu nierad, Teraz ze szkoły grobu wstały konfederat.
** Zwiększa się rzesza chłopów; w środku tego tłumu Stoją starce, posągi powagi, rozumu —
Rzekli: Zwołaliście nas, czego od nas chcecie?
A młodzi: Wy pytacie? dobrzeż wam na świecie? —
I z nagich, suchych piersi słowa najprzód smętne,
50 A potem rwą się krzyki chropawe, namiętne —
I wznoszą się do góry zacismone pięście.
Gołębi na sokołów zmieniło nieszczęście!
Więc starce głos podnieśli — spokojnie i długo Płynie ich święte słowo z ojcowską posługą,
H Coraz żywiej, płomienniej pierś u ludu dyszy —
Już powaga tych starców nie zdobywa ciszy I okólnych słuchaczy złamały się ramy,
Skoczyły ręce w górę i grzmot: Przysięgamy!
A w odpowiedz błysmęciem spojrzał okiem całem " Bóg synaj ski — a słowo B> stało się ciałem!
Schyliły się w pokorze u woźne ludu dusze...
A gdy id dziać aę będzie — to ja się poruszę!
Na koniec przyjdzie drwiła... oh! czy ona bliska?! Cała a ma wybiegnie tu. aa te pastwiska,
■Tysiące kos zabłyśnie na tej stanożęci.
Policzą się d drobni, wyprostują zgięci!
w. 82 czedtfa — inorń» śmiertelna-
Będzie bój, jako żaden od wieków nie słynie;
Dla trupów miejsca braknie, bliski San krwią płynie, W gołębich dawniej piersiach wre wściekłość tygrysia, 110 Na ustach jedno hasło: Nigdy albo dńsiajl Od dusz ulatujących aż powstaje wiater,
Kto stoi czy upada, każdy z nich bohater;
Dzieci biegną za kuimi, co jeszcze ogniste;
I darzą rozpacznego już artylerzystę;
1,5 Kobiety myją rannych — a najlepsze szmaty,
Krzyk nad konającymi: To za nasze chaty!
Skończył się bój zwycięski. — Głębokim oddechem Odetchnęli — a potem i z płaczem, i z śmiechem Rzucają się w ramiona, szczęściem wniebowzięci —
130 Ci, co jeszcze konają, konają jak święci —
A żywi z wysilenia na ziemię upadli,
Płaczą i oddychają...
Na ich nogi zbroczone krwią, na nogi bose,
Bóg spuszcza na obmycie czystą, białą rosę;
U5 Zachodnie niebo płonie radością rumiane...
A gdy to dziać się będzie — to ja zmartwychwstanę!! —
MARSZ POLSKI
W górę serca i czoła! noc się czarna rozsiania,
Z bożej dłoni, co wskrzesza, idą blaski zarania,
I ta Święta, o którą moc szatańska się starła,
w. 114 rozpaczity ariylerzysta — zdesperowany z powodu braku pocisków.
MARSZ POLSKI
Wiersz datowany: 1860 i prawdopodobnie w tym roku wydany jako ulotka bart Druk w. jw., t II.