R ■k
R ■k
20
WSTĘP
tylko przy tym widział w pracy - o czym już była mowa - czynnik konieczny dla powstawania w świecie człowieka piękna, a więc i wytworów sztuki. Dostrzegał w niej również zdolność swoistego rewanżu: sztuka -poprzez piękno, które ujawnia — pomaga w pracy, łagodzi wysiłek, czyni go czymś bardziej ludzkim, szlachetnym:
Bo piękno na to jest, by zachwycało Do pracy [...]
Bogumił, w. 185-186
Dwuznaczeniowość słowa „zachwycać" jest znamienna: chodzi tu nie tylko o fascynację pracą, lecz wręcz o skuteczne włączanie w jej rytm. Piękno „zachwyca” - w rozumieniu Norwida - do pracy, gdy jest zarówno jej celem-motywacją, jak i czynnikiem wspomagającym, „ubłogosławiają-cym” wysiłek. Sztuka w obu przypadkach staje się ogniwem, które pośredniczy między pracą i pięknem. Nabiera cech symbolu, wysublimowanego znaku ludzkiego uszlachetnionego trudu:
I tak ja widzę przyszłą w Polsce sztukę,
Jako chorągiew na prac ludzkich wieży
Bogumił, w. 333-334
W tych wymiarach rozumiana sztuka staje się czymś ogromnie poważnym i ważnym. Podnoszącym na wyższy, a nawet inny poziom ludzkie prace i dni. Tylko ona może nadać pracy pewien naturalny ład, który byłby zaprzeczeniem oficjalnego, organizacyjnego uporządkowania. Za oryginalną „myśl polską” uważał Norwid to zbliżenie sztuki do pracy3 , „postawienie estetyzmu tak, ażeby żywotnym i dodatnim ascetyzmem stał się”1 2. Nie waha się poeta nazwać sztuki — właśnie w czasie, gdy drukowany jest Promethidion — „kościołem prac y”3. Szczególnie znaczące były te określenia w sytuacji, którą Norwid scharakteryzował krótko w liście do Józefa Bohdana Zaleskiego ze stycznia 1851 roku: „Cała sztuka wyszła z koryta swego - pracy ludzkiej błogosławieństwem nie jest - tak, jak jest, niepotrzebna!”4 Diagnoza ta koresponduje z XV fragmentem Epilogu: „Wieleż to talentów już zmarniało przez nie-rozświecenie tego poważnego stanowiska, jakie sztuka ma zająć?...
Zwłaszcza iż sztuka poświęcenia zupełnego wymaga i jest jednym z za-kQI\ÓW pracy ludów i pracy ludzkości” (w. 189—192). W kontekście poglądów Norwida na sztukę, słowa „zakon” nie można rozumieć tylko jako „obowiązek”, „nakaz” czy „prawo” wynikające z natury. Nabiera ono sakralnego zabarwienia, wskazując na wspólnotę artystów i dzieł, w kręgu której praca osiąga najszlachetniejszy wymiar. Zakonna służba pracy zyskuje przy tym szczególną motywację jako droga do zarówno historycznego, jak i eschatologicznego zmartwychwstania (praca — pojmowana etycznie - na to jest bowiem, „by się zmartwychwstało”, Bogumił, w. 186). Starszy Norwid nie tylko ogłasza swe poglądy o wiele wcześniej, ale nadto idzie w nich o wiele dalej niż młodszy od niego, a powszechnie znany propagator uszlachetniania pracy przez sztukę, Georges Sorel.
Norwid rozumiał sztukę sakralnie w kilku wymiarach, nie tylko w tym sensie, że wspomaga ona pracę, która umożliwia w człowieku odbudowę obrazu Boga. Wyraźnie dostrzegał też inną bliskość sztuki i re-ligii. Był przekonany, że „W idealnym piękna uprawianiu leży pewne uczucie-wyższego-porządku-rzeczy.”5 6 Ale nie zacierał różnicy między tymi dwiema dziedzinami ludzkich doświadczeń. Szczególnie wymownie poetycko wysłowił to w Promethidionie, określając sztukę - dokończmy przywoływany już cytat - jako
najwyższe z rzemiosł apostoła I jak najniższą modlitwę anioła.
Bogumił, w. 336-337
Sztuka sytuuje się jakby na pograniczu dwóch światów. Pełni rolę wielkiej pośredniczki. Przeistacza się, jak kamienne tabernakulum, Sa-kraments-Hauschen z wiersza Adam Krafft - w modlitwę. Jest czymś najwyższym w skali czynności i wytworów naturalnych człowieka, staje się czymś najniższym, jeśli umieścimy ją w kręgu wartości eschatologicznych. Może najsubtelniej stosunek sztuki do religii ujął Norwid w kilka lat po napisaniu Promethidiona w broszurze O sztuce (dla Polaków): „Jakoż wobec religii sztuka, samoistność swą tracąc, wstępuje już w porządek potęgi wyższej życia, gdzie o tyle tylko żywa jest sobie, o ile litery światłem staje się, o ile kona sobie, anajjaśniejszym-tajemnicom wiary objawionej, jako uwidomiające ciało, postać i forma, posługuje.”7 Sztuka
Szczególną relację sztuki i pracy w pismach Norwida, zwłaszcza w Promethidio-nie, omówił Jan Piechocki w książce Norwidowa koncepcja sztuki-pracy, Poznań 1929.
Zob. przypis Norwida do w. 338 Bogumiła.
Z pamiętnika, Pisma wszystkie, t. VI, s. 375. Tekst jest sprawozdaniem z wystawy artystycznej w Paryżu, ukazał się 22.01 1851 roku w poznańskim „Gońcu Polskim”.
Pisma wszystkie, t VIII, s. 120.
Pierwszy swój artykuł ogłosił Georges Sorel w roku 1887, a więc już po śmierci Norwida. Najwyraźniej sformułował swe myśli o stosunku sztuki do pracy w artykule la Valeur sociale de l’art z roku 1901 (polski przekład Michała Rudnickiego Wartość społeczna sztuki w tomie Jerzy Sorel, O sztuce, religii i filozofii, Lwów 1913, s. 1—47) i w książce Rćflezions sur la uiolence (1908).
O sztuce (dla Polaków), Pisma wszystkie, t. VI, w. 345.
Pisma wszystkie, t. VI, s. 343.